Tirówki oskarżają Policję

Odsłuchaj ten artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Prostytutki pracujące na obwodnicy w pobliżu Stryszka skarżą się, że przez policję od dwóch tygodni nie zarabiają. Prostytutkom nie podobają się zbyt częste wizyty policjantów, którzy prowadzą śledztwo w sprawie zamordowanych tam w październiku dwóch osób.

Krótkie spódniczki, odsłonięte pośladki i krzykliwy makijaż to normalny widok dla kierowców jeżdżących droga krajową nr 10. Tirówki nie mają łatwego życia, a teraz skarżą się na policję, że ona utrudnia im je jeszcze bardziej.

Przyjeżdżają codziennie i znęcają się nad nami. Są wulgarni, chamscy. Jeden to mi nawet powiedział, że tak już będzie zawsze, jeśli czegoś im nie powiemy. A my przecież nic nie wiemy – tłumaczy jedna z pań. Nie chce zdradzić imienia, ale za to podaje wiek: 26 lat.

Panie są zdeterminowane, by nagłośnić sprawę, bo policja odstrasza ich klientów. Od dziewięciu lat tu stoję i jeszcze tak nie było, żeby mi policjant tyłka pilnował. Czuję się bardziej chroniona niż prezydent. Ale wiadomo, dlaczego. Chcą, żebyśmy im mordercę podały na tacy. Tylko, że żadna z nas go nie zna. Nic nie widziałyśmy i nic nie słyszałyśmy – mówi inna kobieta.

Tirówki (same o sobie tak mówią) twierdzą, że funkcjonariusze jeżdżą po lesie i każą ‚spie…ć’ ewentualnym klientom. Mam do wykarmienia dwójkę małych dzieci. Nikt mi tego nie może zakazać. Złożę skargę do komendy za utrudnianie mi pracy – denerwuje się 19-letnia Natasza. Dziewczyna zaznacza, że "Natasza” to taki pseudonim artystyczny. – Niektórzy kierowcy wolą rusiejki – dodaje.

Policjanci jednak podają inny powód swoich częstych wizyt w tej okolicy. Krajowa "dziesiątka” to droga, na której dochodzi do wielu wypadków. Także śmiertelnych. Te panie są potencjalnym zagrożeniem dla kierowców, ale także same narażają swoje życie, stojąc przy jezdni. Funkcjonariusze dbają o bezpieczeństwo. Dlatego przyjeżdżają tam codziennie – wyjaśnia komisarz Monika Chlebicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji.

Funkcjonariusze przyjeżdżają tam bez mundurów w nieoznakowanym nissanie. Jak podaje informator Gazety Pomorskiej, to podwójne zabójstwo z października jest prawdziwą przyczyna częstych wizyt policji. Śledztwo w sprawie podwójnego zabójstwa to pasmo klęsk. Nie ma żadnych dowodów, bo badania DNA nie przyniosły przełomu, a dwaj podejrzani okazali się tylko klientami innej prostytutki. Dlatego teraz policjanci posuwają się do takich metod. Chcą za wszelką cenę znaleźć jakieś dowody – tłumaczy.

Do zabójstwa doszło w październiku. Prostytutka i jej klient zostali zasztyletowani, a mężczyznę dodatkowo postrzelono. 

Autor: Marta Wiśniewska

Źródło: http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100409/BYDGOSZCZ01/858102908