REKLAMA
360 Pay

Toyota oczyszczona z zarzutów

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

Problemy pochodzącej z Kraju Kwitnącej Wiśni firmy, ucieszyły lokalną konkurencję. Amerykańskie lobby samochodowe wymusiło powołanie komisji w amerykańskim Kongresie, która miała zbadać tę sprawę. Odbyło się wiele przesłuchań. Przepytywano również samego szefa japońskiego koncernu, Akiro Toyoda, szczerze wstrząśniętego całą sytuacją. Wszystko wskazywało na to, że opinia publiczna doszukiwała się międzynarodowego spisku, ponieważ zeznania przedstawicieli Toyoty nie pomogły ustalić przyczyn wypadków.

Ostatecznie ustalono jednak, że główny błąd tkwił w dywanikach podłogowych, mogących blokować pedał gazu. Wymieniono je w w milionach samochodów.

Amerykanie nie dawali jednak za wygraną. Na początku 2010 roku media trąbiły na temat teorii "niekontrolowanego przyspieszania" samochodów Toyoty. Pewna grupa naukowców próbowała przeforsować tezę, że za zjawisko odpowiada pedał przyspieszenia. Jeden z tych domorosłych zdołał nawet wywołać efekt niekontrolowanego przyspieszania, za pomocą złączonych ze sobą przewodów, wlutowanych w odpowiedni rezystor. Toyocie oberwała za to, że komputer pokładowy nie wykrył faktu istnienia tej "usterki". Była to oczywistość, ponieważ konstrukcja wykonana przez elektronika amatora, symulowała funkcjonowanie zwykłego elektronicznego pedału przyspieszenia. Toyota, chcąc uniknąć kolejnego zagrożenia dla wizerunku marki, wstrzymała sprzedaż sześciu modeli na rynku amerykańskim, na prawie miesiąc.

Ostatecznie za Japończykami wstawiła się NTHSA, konsultująca się w tej sprawie także z NASA. Z kolei Biuro Śledcze do spraw Defektów dowiodło, że układy hamulcowe badanych przez nich aut są na tyle sprawne, by zatrzymać proces przyspieszania auta. Oficjalny komunikat mówił, że wcześniejsze doniesienia o braku możliwości hamowania w czasie przyspieszania są zupełnie niewiarygodne i… są wynikiem niewłaściwe używanego pedału przez kierowcę. W lutym ubiegłego roku, NTHSA postanowiła zamknąć prowadzone śledztwo.

Od tego czasu afera ucichła, a media niechętnie wypowiadają się na jej temat. Natomiast uboższa o miliardy dolarów Toyota, radzi sobie na amerykańskim rynku wyjątkowo dobrze.

Autor: Łukasz Majcher