Odsłuchaj ten artykuł
Transportowe jaja. Niemcy skarżą się na austriackie przepisy dot. delegowania pracowników!
Izby Przemysłu i Handlu Schwaben i Ulm oraz Klaster Logistyki Schwaben krytykują dodatkowe obciążenia biurokratyczne wynikające z delegowania pracowników do Austrii. Ale już utrudnienia dla innych związane z MILOGiem są dla Niemców słuszne. Gdzie tu logika?
1 stycznia 2017 roku weszły w życie nowe austriackie przepisy dotyczące delegowania pracowników. Zostały one skrytykowane nie tylko przez polskich przewoźników, ale także przez niemieckie przedsiębiorstwa logistyczne, konkretnie z rejonu Schwaben (Bawaria). Izby Przemysłu i Handlu Ulm i Schwaben oraz Klaster Logistyki Schwaben (LCS) wydały wspólne oświadczenie.
Niemieccy przedsiębiorcy krytykują austriackie regulacje
Dotychczas Niemcy popierali wszelkie protekcjonistyczne działania krajów UE wymierzone we wschodnioeuropejski rynek transportowy. Okazuje się, że jednak sami nie są do końca zadowoleni z kierunku, w którym zmierzają niektóre kraje zachodnie…
Ta regulacja oznacza nowe biurokratyczne obciążenie dla przekraczających granicę transportów” – uskarża się René Mick, prezes LCS.
Musimy rejestrować każdego kierowcę i każdą trasę oraz wprowadzać dokumenty”.
O ile cel nowych przepisów Niemcy uważają za słuszny, ale obciążenia z jakimi wiąże się jego realizacja już nie.
To, że pojedyncze kraje europejskie stawiają bariery globalnemu handlowi, nie pasuje do zjednoczonej Europy” – uzupełnia Harald Seifert, szef Departamentu Transportu i Logistyki w Izbie Handlu i Przemysłu Ulm.
W przypadku mniejszych zleceń, trzeba zadać sobie pytanie, czy to w ogóle się opłaca” – podsumowują austriaccy przedsiębiorcy.
Ponieważ zamówienia często nadchodzą krótko przed realizacją, czasem dzień wcześniej, prawidłowe zgłoszenie kierowcy nie jest już możliwe. Wychodzi więc na to, że nie możemy przyjmować już takich zleceń” – dodaje Dieter Lämmle z Lämmle Industriepack.
Niemiecka hipokryzja do kwadratu…
Z jednej strony Niemcy sami, jako pierwsi wprowadzają ograniczenia biurokratyczne (MILOG), a z drugiej sami narzekają na podobne przepisy w Austrii. Należy przy tym dodać, że Niemców nie dotyczą dodatkowe koszty wynikające z tłumaczenia dokumentów ani z podniesienia kwoty wynagrodzenia kierowców. Polacy czy Litwini takich udogodnień przy MILOG-u już nie mają.
Co więcej, Niemcy coraz głośniej domagają się wzmożenia kontroli związanych z przestrzeganiem MILOGu na terenie Niemiec. W wywiadzie opublikowanym ostatnio przez portal dvz.de szef Związku Transportowego Baden i Spółdzielni Transportu Drogowego SVG Baden, Peter Welling podkreślił, że w Niemczech należy zaostrzyć kontrole pod kątem przestrzegania MiLoG przez zagraniczne przedsiębiorstwa transportowe.
Welling uważa też, że teraz Niemcy powinni uczyć się od Francuzów, choć Loi Macron początkowo wzbudziło swoją surowością niemałą sensację i oburzenie wśród niemieckich przewoźników. Wg szefa SVG Baden, Niemiecki Urząd Celny niewystarczająco kontroluje wschodnioeuropejskich przewoźników pod kątem wypłacania minimalnego wynagrodzenia delegowanym kierowcom. Welling ma też nadzieję, że z pomocą urzędom przyjdzie niedawno uruchomiony portal do zgłaszania oddelegowanych pracowników.
Komentarz redakcji:
Chce nam się zwyczajnie śmiać. Ale tylko przez chwilę, bo całość wcale nie jest śmieszna. Niemcy wprowadzają MILOG, co jest bardzo dużym obciążeniem finansowym i administracyjnym dla każdego przewoźnika jeżdżącego przez Niemcy. I wtedy jest “Sehr gut”.
Natomiast kiedy to samo robi Austria i rykoszetem dostaje się Niemcom, wtedy to już “sehr schlecht”. Ciężko nazwać to inaczej jak paranoją i hipokryzją…
Foto: pixabay.com