W niedzielę powstańcy z Libii wkroczyli do Trypolisu – stolicy kraju. Nie napotykając znacznego oporu kontynuowali zajmowanie miasta. Rawał Zywert, analityk biura Reflex, zauważył zgodność między nieco niższymi cenami ropy a doniesieniami o tych wydarzeniach: – Niestety, dotyczy on tylko i wyłącznie rynku europejskiego. Cena ropy naftowej w Nowym Jorku jednak rośnie. Obalenie Kadafiego nie oznacza automatycznego przywrócenia dostaw libijskiej ropy naftowej na rynek europejski. Co więcej, trudne będzie przywrócenie poziomu dostaw do wielkości sprzed wybuchu wojny domowej, tym bardziej, że nie wiemy, w jakim stanie jest infrastruktura wydobywcza i przesyłowa w tym kraju – powiedział specjalista.
Zanim wybuchła wojna, dziennie eksportowano 1,6 mln baryłek ropy naftowej, z czego 90 proc. do Europy, a po wybuchu wojny eksport spadł do ok. 150-200 tys. baryłek dziennie. – Powrót do wielkości 1,6 mln baryłek dziennie to jeszcze daleka droga. Dla przykładu, po wybuchu wojny w Iraku w 2003 roku minęło 5 lat, zanim produkcja osiągnęła poziom sprzed konfliktu – podkreśla Zywert.
Wszystko wskazuje na to, że do spadku cen paliw w Polsce nie dojdzie tak szybko: – Niestety, wszystko wskazuje na to, że na spadek cen paliw na krajowych stacjach, w związku ze spadkiem cen ropy, który jest reakcją na wydarzenia w Libii, nie mamy co liczyć. Aby ceny paliw na stacjach w Polsce spadły, cena ropy Brent musiałaby spaść o 10-15 dolarów – tłumaczy specjalista.
W dłuższej perspektywie możliwe jest zmniejszenie różnicy pomiędzy ceną europejskiej ropy Brent, a amerykańskiej WTI: Może się to stać w dwojaki sposób – o kilka dolarów może spaść cena ropy Brent, albo o kilka dolarów wzrośnie cena ropy amerykańskiej, na przykład w związku ze zmianami na rynku walutowym, czy wzrostem indeksów giełdowych. Te dwa scenariusze są realne – powiedział przedstawiciel Reflexu.
Podobnie sceptyczny co do przyszłości cen paliw jest analityk Noble Securities Łukasz Wróbel: – Surowiec nie zacznie szybko płynąć z Libii, nawet po uspokojeniu sytuacji politycznej w tym kraju. Duża część ropociągów, którymi przesyłano do Europy ok. 1,6 mln baryłek dziennie, została zamknięta z powodów technicznych. Mam na myśli m.in. bombardowania. Nie wiemy, w jakim stanie jest ta infrastruktura.
Autor: Łukasz Majcher