TransInfo

Fot. Policie ČR

Czesi znowu sprawdzają, czy kierowcy ciężarówek przestrzegają zakazu. Posypały się mandaty

W ostatnich dniach czeska policja przeprowadziła kontrolę przestrzeganie zakazu wyprzedzania przez kierowców ciężarówek. Do akcji użyto m.in. policyjnego śmigłowca, który z powietrza rejestrował w różnych miejscach tych, którzy łamali zakaz. Kary, które grożą z takie naruszenie przepisów są w Czechach naprawdę surowe.

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

W miniony poniedziałek oraz w ubiegłym tygodniu czescy policjanci operowali m.in. na autostradzie D1, gdzie kierowcy ciężarówek nagminnie wyprzedzają mimo zakazów. Przy okazji łapania truckerów popełniających to wykroczenie, stróże prawa naszych sąsiadów wykryli też inne naruszenia – w sumie 53.

W 22 przypadkach policja stwierdziła złamanie zakazu wyprzedzania. Policja przypomina, że grozi za to kierowcy mandat od 5 tys. do 10 tys. koron czeskich (od 950 do 1900 zł) oraz zakaz prowadzenia pojazdu od 6 miesięcy do nawet jednego roku.

Patrole złapały ponadto m.in. 14 kierowców ciężarówek trzymających telefon podczas jazdy. W czasie kontroli funkcjonariusze stwierdzili też 4 przypadki nieuiszczenia mandatów za poprzednie wykroczenia drogowe na łączną kwotę 8,5 tys. koron.

Celem działań czeskiej policji było uświadomienie kierowcom ciężarówek, jak ważne jest przestrzeganie zasad ruchu drogowego, uświadomienie niebezpieczeństw związanych z wyprzedzaniem oraz zachęcenie do bezpiecznego i odpowiedzialnego zachowania na czeskich autostradach.

W tym miejscu warto przypomnieć, że obecnie w Czechach są czynione starania, by zaostrzyć kary za złamanie zakazu wyprzedzania przez ciężarówki. Ci, którzy dopuściliby się takiego czynu – musieliby zapłacić 10 tys. koron od razu na miejscu, a w dalszym postępowaniu administracyjnym mogliby zostać ostatecznie ukarani grzywną w wysokości nawet 25 tys. koron (4750 zł).