Fot. Materiały prasowe Amazon

Amazon dostarczy najtańsze produkty za darmo, już następnego dnia. Kontrowersyjny pomysł sklepu

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Zaledwie dolara będzie mógł kosztować produkt, który zostanie dostarczony za darmo użytkownikom Amazon Prime już następnego dnia. Eksperci ostrzegają, że pomysł może uderzyć w mniejsze sklepy i zastanawiają się, jak dużo gigant e-commerce będzie musiał dokładać do kosztów transportu.

Do tej pory darmowa, szybka dostawa była możliwa w przypadku drobnych, tanich produktów tylko wówczas, gdy cały koszyk zakupów kosztował nie mniej niż 25 dolarów. Dzięki temu Amazon miał pewność, że klient wyda na zakupy więcej, niż on sam na dostawę – zauważa portal vox.com.

To się jednak zmienia. Limit cenowy dla użytkowników Amazon Prime (m.in. w Stanach Zjednoczonych) został zniesiony. Firma tłumaczy, że najszybsze rodzaje dostaw (takie jak wysyłka jeszcze tego samego dnia lub nie trwająca dłużej niż jeden dzień) jest obsługiwana przez lokalne magazyny, skutkiem czego trasy, jakie pokonują ciężarówki są krótsze, a co za tym idzie – mniejsza jest i emisja CO2.

Puszka tuńczyka z e-sklepu

Tyle Amazon. Eksperci przewidują szereg innych możliwych konsekwencji. Przede wszystkim, ich zdaniem może ona doprowadzić do zmiany zwyczajów zakupowych klientów.

Co ciekawe, Amazon ma problem ze sprzedażą produktów o niskiej wartości. Myślę np. o produktach spożywczych. Mało kto kupi przecież np. puszkę tuńczyka przez internet, bo to jest mało opłacalne. Przy zerowej opłacie za dostawę to nieco zmieni tę sytuację. Może dojść do uwolnienia rynku i przyzwyczajenia klientów do takich zakupów. Z czasem Amazon może podnieść granicę cenową albo zacząć obciążać klientów dodatkowymi kosztami – zauważa Arkadiusz Kawa, dyrektor w Sieć Badawcza Łukasiewicz – Instytut Logistyki i Magazynowania.

Zdaniem niektórych, niewielkie sklepy mogą w przyszłości paść ofiarą takiej polityki.

Jeśli takie produkty (niewielkie i tanie – przyp.red.) będzie można kupić w sieci i dostać je już następnego dnia, klienci nie będą mieli powodów, żeby wychodzić do tradycyjnych sklepów – pisze businessinsider.com.

Policzyli?

Eksperci zastanawiają się również, jak wiele Amazon będzie dokładał do tego pomysłu.

Nie ma szans, by koszty dostawy były niższe niż 75 centów, tak samo jak nie ma szans, by jakakolwiek inna firma, chcąca na przykład dostarczyć klientowi pędzel do makijażu, mogła sobie pozwolić na to, by robić to za darmo. To jest niemożliwe i pokazuje tylko, jak można wykorzystać strategie cenowe do tego, by wyprzeć rywali z rynku – alarmuje Sally Hubbard, ekspert ds. ochrony konkurencji, cytowana przez ekonomiczny portal.

Podobnego zdania jest Arkadiusz Kawa.

Wydaje mi się, że w krótkim czasie dla Amazona nie będzie to rentowne, jednak w dłuższej perspektywie może przynieść kilka korzyści. Z pewnością jest to strategia, która ma przyciągnąć większą liczbę klientów i pomóc w zmonopolizowaniu rynku – zapewnia.

Dodaje jednak, że, paradoksalnie, gigant wcale nie musi wiele tracić na takiej darmowej dostawie.

Trzeba pamiętać, że Amazon robi bardzo dużo w zakresie rozwoju swojej sieci dostawczej. Może więc policzył sobie, że takimi produktami będzie uzupełniał wolne przestrzenie w ciężarówkach. Teoretycznie pozostaje wówczas jeszcze problem bardzo kosztownej ostatniej mili, bo te drobne produkty będzie trzeba dostarczyć do końcowego odbiorcy, trzeba jednak sprawdzić, czy taka dostawa nie będzie realizowana do punktów odbioru albo do automatów. Wówczas może się okazać, że do takiej dostawy Amazon wcale nie musi dopłacać – kwituje.

Fot. Materiały prasowe Amazon

HyperLog

Tagi