TransInfo

Fot. Netflix

Bez litości dla filmu z gwiazdorem w roli kierowcy ciężarówki. Truckerzy dopatrzyli się licznych niedociągnięć

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Film “The Ice Road”, w którym Liam Neeson wciela się w rolę kierowcy ciężarówki, jest dostępny w niektórych krajach od kilku dni. Choć w Polsce na razie go nie obejrzymy, to opinie części anglojęzycznych widzów nie zachęcają do bliższego kontaktu z dziełem. Widzowie wytykają filmowi liczne błędy i niedociągnięcia.

Fabuła filmu opowiada historię niejakiego Mike’a (w tej roli Liam Neeson), który musi poprowadzić misję ratunkową przez zamarznięty ocean. Celem akcji jest uratowanie uwięzionych pod ziemią górników.

Opis zapowiadał dość typowy film nastawiony na emocję i rozrywkę. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, z jakim odbiorem spotka się ze strony tych, które znają realia branży transportowej.

Lawina komentarzy, krytykujących film w reżyserii Jonathana Hensleigha, zaczęła się od wpisu, który pojawił się na fanpage’u Twisted Truckers.

Konto Twisted Truckers zwraca uwagę, że w różnych ujęciach zmienia się marka występującej w filmie ciężarówki. Raz jest to Peterbilt, raz Kenworth, a kiedy indziej Volvo. Autor profilu nie ukrywa przy tym swojego rozczarowania reżyserem filmu.

Do zabawy, polegającej na wytykaniu błędów pojawiających się w filmie, wkrótce dołączyli kolejni kierowcy ciężarówek. Pomijając najbardziej rażący błąd – czyli brak konsekwencji w dobrze pojazdów – truckerzy znaleźli też inne.

Jeden z internautów zwrócił uwagę m.in. na zbyt małą odległość pomiędzy ciężarówkami jadącymi po zamarzniętej wodzie. Jego zdaniem pojazdy na lodzie powinny jechać w odległości ćwierć mili od siebie, a nie w odstępach mniejszych niż długość zestawu, jak było to pokazane w filmie.

Zaskoczyła go również scena, w której bohater wyciągał kontener spod lawiny, jadąc pod górę bez łańcuchów (!!!).

W ramach kampanii promującej film, Netflix nagrał krótki materiał z udziałem dwóch kierowców, którzy naprawdę jeżdżą ciężarówkami po lodzie. Eksperci wyjaśniają w nim, w jakim stopniu film oddaje realia ich pracy. Przyznają przy tym, że niektóre wyczyny, które widzimy w filmie, byłyby zbyt niebezpieczne w prawdziwym życiu.

Powiedzieli, że odległość między ciężarówkami powinna wynosić 200 stóp, po czym zdali sobie sprawę, że nie jest to wystarczający dystans na lodzie. W rzeczywistości odległość jest o wiele większa. Zdarzały się sytuacje, w których jedna z naszych ciężarówek zepsuła się w środku lodowej przeprawy. Mamy więc 600, 700-metrowe liny, aby je połączyć. Jedziesz przed nimi naprawdę wolno, napinasz linę, a potem zaczynasz je ciągnąć” – mówi Todd Dewey, jeden z komentujących kierowców.

O tym, czy film rzeczywiście jest przesadzony, polscy widzowie będą mieli okazję przekonać się, gdy trafi na polski rynek.

Fot. Netflix

Tagi