TransInfo

Brak kierowców w Holandii daje się we znaki wielu przewoźnikom. A Niemcy mówią: usług przewozowych nie można kupić już za śmieszne pieniądze

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Prawie połowa holenderskich przewoźników ma luki kadrowe na stanowiskach kierowcy i problemy z ich obsadzeniem. Z powodu niedoboru kadr cierpią również niemieccy przewoźnicy. Eksperci ostrzegają przed kryzysem zaopatrzenia tego lata. Mają jednak gotowe rozwiązanie.

Holenderski związek przewoźników TLN przeprowadził ankietę wśród swoich członków. Wynika z niej, że pierwszy kwartał tego roku większość z nich ocenia jako “normalny”. Niemniej liczba wakatów oraz wysiłek, jaki trzeba podjąć, aby je obsadzić, nadal budzą niepokój w branży. Dodatkowo wzrosły koszty i ceny, choć w różnych proporcjach. Mimo to większość respondentów zamknęła pierwszy kwartał zyskiem.

Wakaty i problemy ze znalezieniem kandydatów

41 procent ankietowanych przewoźników w Holandii potwierdziło, że ma wolne miejsca pracy. Prawie 90 procent z nich poszukuje od 1 do 6 pracowników (30 proc. ma jeden wakat, a 59 proc. od 2 do 6 wakatów). 8 proc. przedsiębiorstw brakuje natomiast od 7 do 10 kierowców. Spośród firm poszukujących nowych pracowników, aż 67 proc. ma trudności ze znalezieniem kandydatów (46 proc. uważa, że to trudne, a 21 proc., że to bardzo trudne).

Sytuacja pogorszyła się zatem w porównaniu z czwartym kwartałem 2018 r. Wówczas 37 proc. respondentów przyznało, że brakuje im kadry, a 41 proc. uznało obsadzenie wakatów za trudne, a 22 proc. za bardzo trudne. Stwierdzenie „Zdobycie właściwego kierowcy pozostaje wyzwaniem” odzwierciedla odczucia wielu respondentów i ma jeszcze większe zastosowanie w tym kwartale – komentuje TLN.

Oto niektóre z wypowiedzi holenderskich przewoźników:

“Osoby ubiegające się teraz (o pracę – przyp. red.) nie są najlepszymi kandydatami, na poziomie jakiego oczekujesz, dlatego są bezrobotni”.

“Pozyskanie dobrego pracownika jest prawie niemożliwe”

“Jazda w nocy i w weekendy nie jest atrakcyjna”

“Ostatnie trasy nocne muszą zostać przerwane ze względu na problem ze znalezieniem odpowiedniego personelu”

“Nawet pracowników tymczasowych coraz trudniej znaleźć”

Większe koszty i ceny przewozów

Z badania TLN wynika także, że koszty transportu między styczniem a marcem 2019 r. wzrosły w porównaniu z IV kwartałem 2018 r. (wzrost potwierdziło 79 proc. respondentów), a także w stosunku do I kwartału 2018 r. (83 proc.). Powodu takiego stanu rzeczy holenderscy przewoźnicy upatrują we wzroście kosztów personelu, ale także w podwyżkach cen paliwa oraz niemieckiego myta.

Wraz ze wzrostem kosztów podniosły się również ceny usług, chociaż zaobserwowało je zaledwie 66 proc. ankietowanych (w porównaniu z IV kw. 2018 r.). Natomiast według 74 proc. respondentów transport w pierwszym kwartale br. podrożał w stosunku do analogicznego okresu 2018 r.

71 proc. badanych spodziewa się, że między kwietniem a czerwcem tego roku, ceny frachtów nie ulegną zmianie.

Ankietowani przedsiębiorcy patrzą w przyszłość (najbliższe 5 lat) pozytywnie. Jednak w perspektywie krótkoterminowej większość jest ostrożna. Prawie połowa firm jest niezadowolona z cen i zysków (tylko 61 proc. zamknęło pierwszy kwartał 2019 r. z zyskiem). Przyczynia się do tego niepewność co do rozwoju kosztów i konkurencji.

Niemcy spodziewają się kryzysu zaopatrzenia

W trudnym położeniu ze względu na pogłębiający się brak pracowników są również niemieccy przewoźnicy. Związek transportowo-logistyczny BGL szacuje, że niedobór kierowców sięga obecnie ok. 60 tys. i nieubłaganie się powiększa. Każdego roku ok. 30 tys. truckerów przechodzi na emeryturę. Według doniesień BGL, w zeszłym roku 3,6 tys. praktykantów rozpoczęło kształcenie do zawodu. To jedynie kropla w oceanie potrzeb, zważywszy, że popyt na usługi transportowe w Niemczech i innych krajach Europy z roku na rok rośnie.

Nic więc dziwnego, że niemieccy przedsiębiorcy posuwają się nawet do podbierania pracowników konkurencji.

Eksperci z branży spodziewają się, że tego lata z powodu braku kadry w transporcie dojdzie do kryzysu zaopatrzenia.

Konsumenci nie będą mieli dostępu do wszystkich towarów przez cały czas i w wystarczającej ilości – mówi na łamach “Deutsche Welle” Martin Bulheller, ekspert BGL odpowiedzialny za prognozy gospodarcze.

Także przemysł odczuje braki personelu w sektorze przewozowym.

Produkcja, bazująca na dostarczaniu części i komponentów w ściśle określonym czasie jest zagrożona – kontynuuje Bulheller. Specjalista przewiduje również, że koszty transportu wzrosną, a cenę tego wzrostu poniesie, koniec końców, konsument.

– Mimo rosnącej cyfryzacji i automatyzacji transportu klienci przewoźników muszą mieć świadomość, że towary są nadal przewożone przez ludzi. Jeśli nie uda się zmobilizować młodszego personelu, grożą nam wąskie gardła w dostawach – mówi Alex Plaß, szef niemieckiego związku transportowego DSLV. Plaß zwraca uwagę, że nawet podwyżki pensji nie poprawiły sytuacji.

Jeżeli popyt na dostępność dóbr utrzyma się na obecnym poziomie, w interesie handlu, przemysłu i konsumentów będzie doprowadzić do załagodzenia sytuacji. Będą musieli zrozumieć, że usług logistycznych i transportowych nie można nabyć już za śmieszne pieniądze – dodał szef DSLV.

Niemcy chcą kierowców spoza Unii

Firmy przewozowe i stowarzyszenia lobbingowe coraz głośniej mówią o potrzebie zwiększenia liczby potencjalnych kandydatów do pracy.

Państwo powinno ułatwić kierowcom z krajów trzecich poszukiwanie pracy w Niemczech – mówi Bulheller. Dotyczy to tych krajów, które nie należą do Unii Europejskiej, ale których obywatele chcą pracować się w UE.

Należą do nich Bośnia, Serbia lub Ukraina. Pracownicy z tych krajów znacznie częściej uzyskują pozwolenie na pracę np. w krajach bałtyckich. Na podobne ułatwienia w Polsce mogą liczyć Ukraińcy. Gdyby niemiecki rząd zdecydował się ułatwić dostęp do rynku pracy Bośniakom, Serbom i Ukraińcom, mogliby oni pracować jako kierowcy na lokalnych warunkach.

Wymagałoby to jednak zmiany przepisów i wpisania kierowcy na listę zawodów deficytowych w Niemczech.

TransJobs 2

Fot. Trans.INFO

Tagi