Martin Kučera, trucker z Czech miał dużo szczęścia. Runął w swojej ciężarówce wraz walącym się wiaduktem w Genui kilkadziesiąt metrów w dół i przeżył. Mimo tego traumatycznego zdarzenia nie chce rezygnować z pracy za kółkiem.
Żaden cud, po prostu miałem zaj. szczęście – mówi w pierwszym wywiadzie dla czeskich mediów Martin Kučera.
Trucker z ponad 20-letnim doświadczeniem, 14 sierpnia przejeżdżał przez most Morandi w Genui. Skierowała go tam nawigacja, choć on wolał jechać inną drogą.
Jezdnia zaczęła falować, potem słychać było huk i droga się zawaliła- opowiadał kierowca. O tym, że spadł swoją ciężarówką z 45- metrowej wysokości, dowiedział się dopiero z internetu.
Jsem ateista, ale řidič českého kamionu může mluvit doslova o zázraku. Ta kabina je uprostřed zmačkaná jako kdyby byla z papíru. Zlomený nos a žebra a propíchnutá plíce je v podstatě po pádu z 45 metrů „lehké zranění”. #Uff pic.twitter.com/NcpsFA6H5r
— Vojtěch Gibiš (@VojtechGibis) 14 sierpnia 2018
W katastrofie zginęły w sumie 43 osoby. Czech doznał zaledwie obrażeń języka i miał trzy połamane żebra. Był leczony w szpitalu w Genui, a później przewieziono go do kliniki w Pradze. Jak przyznał w wywiadzie, chce do pracy wrócić najszybciej, jak to możliwe.
To wydarzenie nie miało nic wspólnego z moim zawodem, to była po prostu ‘interwencja z góry’ – przyznaje Czech w wywiadzie dla czeskich mediów.
Fot. Twitter.com/Aktualnecz