Odsłuchaj ten artykuł
Fot. AdobeStock/itchaznong
Największe zagrożenia dla branży TSL. Sondaż wśród managerów nie pozostawia wątpliwości
Geopolityka i cyberbezpieczeństwo to obecnie najpoważniejsze zagrożenia dla światowych łańcuchów dostaw, które z pewnością nie ustąpią w 2025 r. Specjaliści sektora TSL pracują na rzecz ograniczania ryzyka na obu frontach i choć większe pole do działań prewencyjnych generuje świat wirtualny, to nie wszyscy z nich korzystają. Z drugiej strony ruchy na globalnej arenie geopolitycznej podlegają mniejszej kontroli, ale stwarzają szanse dla Polski oraz działających tu operatorów logistycznych.
Napięcia geopolityczne stanowią największe zagrożenie dla globalnych łańcuchów zaopatrzenia. W 2024 r. obawy związane z tym obszarem wyraża aż 33 proc. managerów zarządzających logistyką i dostawami na głównych światowych rynkach, w tym w Europie, Ameryce Północnej oraz regionie Azji i Pacyfiku.
W analizie Reuters Events opublikowanej pod koniec października 2024 r. autorzy podkreślają, że choć łańcuchom logistycznym od zawsze towarzyszyła spora dawka niepewności, to w ostatnich latach doszło do zakłóceń o niespotykanej dawno skali. W efekcie piętrzących się problemów tradycyjny model produkcji i dostaw just-in-time utracił sporą część swojego dotychczasowego potencjału, a precyzyjne planowanie zapasów stało się znacznie bardziej wymagające.
Skomplikowanej sytuacji nie ułatwia coraz wyraźniejsza rozbieżność interesów poszczególnych państw i bloków gospodarczych, która prowadzi do protekcjonizmu, surowych regulacji i wojen handlowych. Zmusza to logistyków do zwracania się w stronę bardziej elastycznych i zdywersyfikowanych scenariuszy, obejmujących alternatywne źródła zaopatrzenia i skracanie łańcuchów logistycznych, a producentów dóbr do zmiany bazy produkcyjnej.
Cyberataki wywołały ogromne straty
W 2024 r. kluczowych zagrożeń dla bezpieczeństwa dostaw upatruje się również w obszarze cybernetycznym, na który uwagę zwraca 19 proc. spośród 450 badanych profesjonalistów ds. logistyki. Ingerencja w infrastrukturę IT prowadzi bardzo często do wycieków wrażliwych informacji, zakłóceń harmonogramów dostaw, niekiedy nawet paraliżu operacji i niemal zawsze do wysokich kosztów.
Z wyliczeń IBM wynika, że zeszłoroczna globalna średnia strat finansowych, będących wynikiem cyberataków na biznesowe systemy teleinformatyczne wyniosła 4,45 mln dolarów, co stanowi wzrost o 15 proc. w ciągu ostatnich trzech lat. Bieżący rok jeszcze się nie skończył, a średnia strat wynosi już 4,88 mln dolarów i jest to wzrost o 10 proc. względem 2023 r. Obserwujemy więc niepokojący trend, który nie wykazuje oznak osłabienia i wszystko wskazuje na to, że będzie on kontynuowany w 2025 r. i kolejnych latach.
Przy okazji takich wyliczeń IBM porusza bardzo interesujący wątek, mianowicie te organizacje, które do prewencyjnej ochrony infrastruktury IT używają narzędzi sztucznej inteligencji i automatyzacji były w stanie ograniczyć poniesione straty o średnio 2,22 mln dolarów względem tych firm, które takich narzędzi nie wykorzystywały.
Inna diagnoza IBM podkreśla jednak, że choć narzędzia AI mogą pracować na rzecz cyberbezpieczeństwa przedsiębiorstw, to zaledwie 24 proc. takich inicjatyw ma wbudowane własne zabezpieczenie cybernetyczne. To o tyle ważne, że brak ochrony na tym poziomie może ostatecznie prowadzić do większych szkód niż prognozowane korzyści wynikające z wdrożenia inteligentnych algorytmów.
Digitalizacja pomaga zapobiegać zakłóceniom, ale stwarza też zagrożenia
Nie wszystkich zagrożeń można uniknąć lub znacząco je zredukować, zwłaszcza w obszarze napięć geopolitycznych, ale z wybranymi można się zmierzyć i widać, że jest to tematem przemyśleń, przynajmniej w niektórych przedsiębiorstwach.
W przypadku zakłóceń transportowych 33 proc. zarządzających operacjami logistycznymi deklaruje, że ma opracowane alternatywne trasy dostaw, a w razie konieczności jest w stanie zaangażować innych partnerów i różne modele transportu. Niewiele mniej, bo 32 proc. polega na monitorowaniu zagrożeń w czasie rzeczywistym oraz szybkiej ścieżce decyzyjnej nakierowanej na rozwiązanie konkretnego problemu. Kolejne 20 proc. ma plany awaryjne skoncentrowane na odpowiednio wysokim buforze zapasów, ale z drugiej strony aż 15 proc. profesjonalistów dopiero opracowuje kompleksowe strategie łagodzące lub przeciwdziałające zakłóceniom.
Zarządzający logistyką myślący o odporności operacji wykorzystują również inne narzędzia, aby zwiększyć własną wydajność, ograniczyć straty i podnieść bezpieczeństwo. Stąd stale rosnące i pojawiające się w analizach inwestycje w digitalizację, która ma te procesy usprawnić i łagodzić oddziaływanie kryzysów.
W bieżącym badaniu Reuters Events wśród kluczowych inwestycji w obszarze logistyki podjętych w ciągu ostatnich 12 miesięcy znalazły m.in. systemy TMS (42 proc. wskazań), digitalizacja dokumentacji (41 proc.), automatyzacja magazynów (35 proc.), a także narzędzia analityczne do zarządzania zapasami (31 proc.) i inwestycje w cyberbezpieczeństwo (31 proc.). Tak jak w przypadku badań prowadzonych przez IBM, także tu zwrócono uwagę, że rozbudowane zaplecze cyfrowe, nagromadzenie dużych ilości danych o operacjach logistycznych w połączeniu ze słabym bezpieczeństwem infrastruktury i innymi czynnikami cyfrowego ryzyka same w sobie mogą stanowić źródło ryzyka. W tym kontekście uzasadnione obawy o różnym stopniu nasilenia wyraża aż 94 proc. badanych profesjonalistów ds. logistyki, z czego 6 proc. określa swoje obawy jako ekstremalne, a 16 proc. jest głęboko zaniepokojonych.
– Nie bez przyczyny cyberbezpieczeństwo procesów logistycznych stało się źródłem obaw, badań i przedmiotem debaty publicznej. Skala zagrożeń jest naprawdę duża, a zaniedbania mogą prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji, zwłaszcza że transport i logistyka są częścią wąskiego zbioru sektorów zaliczanych do infrastruktury krytycznej – mówi Marcin Czerwiński, dyrektor IT w spółce ID Logistics Polska.
Cyberataki wymierzone w taką infrastrukturę mogą zagrażać nie tylko pojedynczym firmom, ale całemu społeczeństwu, gospodarce, a nawet bezpieczeństwu narodowemu.
– Ich celem są bowiem kluczowe systemy ochrony zdrowia, infrastruktury bankowej czy sieci transportowych. O skali wyzwań i niebezpieczeństw świadczą choćby dane zbierane przez Europejskie Repozytorium Incydentów Cybernetycznych zajmujące się dostarczaniem opartych na dowodach naukowych analiz dotyczących naruszeń bezpieczeństwa cyfrowego. Spośród 3318 ogółu globalnych cyberataków zarejestrowanych przez tę instytucję, aż 1324, czyli blisko 40 proc., przeprowadzono właśnie na infrastrukturę krytyczną, z czego 186 dokonano na sektor transportowy – mówi Marcin Czerwiński.
Przedstawiciel ID Logistics Polska zaznacza, że ataki na transport zajmują czwarte miejsce spośród 14 najbardziej narażonych obszarów krytycznych i prawie 6 proc. wszystkich ataków od 2020 r. Pod tym względem na świecie infrastrukturę transportową wyprzedza tylko sektor zdrowotny, finansowy i telekomunikacyjny.
– Sytuacja w Unii Europejskiej jest jeszcze poważniejsza, ponieważ krytyczna infrastruktura transportowa, w tym linie lotnicze, transport publiczny, firmy żeglugowe, operatorzy kolejowi i firmy logistyczne, stanowi drugi najczęstszy cel ataków – podkreśla Marcin Czerwiński.
W UE pod względem liczby ataków transportowi ustępuje tylko sektor zdrowotny, a w Polsce wyłącznie przemysł zbrojeniowy.
– To pokazuje, z jak poważnymi wyzwaniami mamy do czynienia i jak niezbędne staje się prawidłowe zarządzanie zasobami cyfrowymi przedsiębiorstw z sektora TSL. Z przeprowadzonej przez nas analizy, opublikowanej w październiku br. wynika m.in., że choć polskie przedsiębiorstwa widzą bardzo duży potencjał wykorzystania innowacji, w tym sztucznej inteligencji, to jedną z obaw powstrzymujących przed wdrażaniem jest ryzyko wycieku danych oraz szeroko pojęte naruszenia bezpieczeństwa, zwłaszcza w kontekście outsourcingu projektów związanych z AI – dodaje Marcin Czerwiński.
Ponad połowa firm nie prowadzi regularnych zabezpieczeń
Może to dziwić, ale nawet będąc świadkami coraz większych problemów występujących w globalnym sektorze transportu i logistyki nie wszystkie organizacje podchodzą do zagrożeń wystarczająco poważnie. Tylko 32 proc. badanych przez Reuters firm regularnie angażuje się w planowanie alternatywnych scenariuszy kryzysowych, tworzenie hipotetycznych zdarzeń i symulacji adekwatnych odpowiedzi zakładających m.in. konstruowanie wielofunkcyjnych zespołów podnoszących ogólną gotowość organizacyjną. Aż 41 proc. robi to wyłącznie sporadycznie lub tylko w razie konieczności, a 16 proc. rozważa pewne rozwiązania, ale nie są one częścią głównych strategii organizacyjnych.
Co bardziej zdumiewające i alarmujące, 11 proc. przedsiębiorstw w ogóle nie podejmuje się testowania odpowiedzi na niebezpieczeństwa, nie ćwiczy procedur, co w praktyce oznacza brak przygotowania, zwiększoną podatność na straty finansowe, niepowodzenie operacji i niezadowolenie kontrahentów.
Dotkliwe konsekwencje zakłóceń
W tym roku gigant żeglugowy Maersk przebadał 2 062 swoich europejskich klientów, chcąc ustalić m.in., jak przedsiębiorstwa reagują na zakłócenia oraz jak ważną rolę w organizacjach odgrywają środki zwiększające odporność operacyjną w obrębie łańcuchów zaopatrzenia. Wyniki analiz są w dużej mierze zbliżone do tych prezentowanych przez badaczy z Reuters Events i potwierdzają, że niestabilność geopolityczna jest obecnie największym czynnikiem ryzyka zakłócającym operacje dostaw. Uważa tak 80 proc. respondentów. Bardzo dużo firm (76 proc.) wskazuje także na zakłócenia w prowadzeniu biznesu wynikające opóźnień operacji logistycznych.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy zaledwie 20 proc. kontrahentów Maerska było w stanie szybko uporać się z takimi problemami, a ponad połowa twierdziła, że opóźnienia były bardziej dotkliwe niż pierwotnie zakładano. Mało tego, w przypadku 20 proc. firm opóźnienia zdarzyły się ponad 20 razy w ciągu ostatnich 12 miesięcy przy okazji znacząco podnosząc koszty dostaw u ponad 50 proc. kontrahentów.
Szanse dla polskiej gospodarki
W kontekście oczywistych i powszechnie występujących zagrożeń wyższe koszty usług, będące po części pochodną niewłaściwego przygotowania, nie powinny być dużym zaskoczeniem. Interesująco w badaniu Maersk wygląda jednak deklaracja firm dotycząca chęci skracania łańcuchów logistycznych i poszukiwania nowych źródeł zaopatrzenia. Chce tak zrobić ponad połowa respondentów, czyli co najmniej 1000 firm. Jedna trzecia z tej grupy zamierza przenieść się w bezpośrednie sąsiedztwo Europy lub poszukać swojej szansy wewnątrz kontynentu. Polska nie jest niestety ich pierwszym wyborem, ale jest wysoko w rankingu i na uprzywilejowanej pozycji.
Najbardziej preferowaną opcją near‑sourcingu związaną z Europą jest Turcja, którą wskazała 1 na 10 firm. Na drugim miejscu jest Egipt (1 na 14 wskazań), następnie Polska, którą wybrało 1 na 16 badanych. To najwyżej ulokowany kraj spośród państw Unii Europejskiej, co samo w sobie otwiera obszerny katalog korzyści dla tych organizacji, które zdecydują się na przeniesienie swoich źródeł zaopatrzenia nad Wisłę. Oczywistym beneficjum będzie w takim scenariuszu polska gospodarka, a w niej sektor transporotowy i logistyczny. Na pozostałych miejscach listy preferowanych destynacji w lub wokół Europy znajduje się Maroko (1 na 33 wskazań), a następnie Rumunia (1 na 50 firm), z którą potencjalnie przyjdzie nam konkurować.
Firmy wierzą w technologię
Niezależnie od planów relokacyjnych, przedsiębiorstwa badane przez Maersk myślą także o sposobach zwiększenia własnej odporności. Jeden na trzech badanych twierdzi, że odpowiedzią na niebezpieczeństwa w zakresie dostaw może być m.in. lepsza komunikacja i wymiana danych, rozwiązania technologiczne w obszarze monitoringu, śledzenia i widoczności operacji.
Równie ważną kwestią jest także elastyczność i szybkość planowania, które bezpośrednio przekładają się na siłę łańcuchów zaopatrzenia. Tyle samo, czyli jedna trzecia firm uważa, że dzięki technologiom informatycznym ich organizacje osiągną zdolność do jeszcze dokładniejszego planowania popytu, a 25 proc. chce inwestować w narzędzia, które to umożliwiają.