fot. Trans.INFO

Doba kierowcy niejedno ma imię, czyli co mówi definicja z ustawy

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Każdy z branży transportowej pamięta moment, kiedy transport zelektryzowała zmiana taryfikatorów dotyczących naruszeń reguł czasu pracy i odpoczynków. Najbardziej medialnym przepisem stał się art. 21 Ustawy o czasie pracy kierowców, czyli ograniczenie czasu pracy w dobie ze względu na porę nocną. O ile o samym przepisie można znaleźć wiele publikacji, to dość pobieżnie autorzy odnoszą się do definicji doby.

„Doba kierowcy”, „okres dobowy”, „cykl jazdy dobowej”, „praca dobowa” – to tylko niektóre sformułowania krążące w opracowaniach, a tym samym w języku potocznym, podczas szkoleń i w analizach prawnych. Ciągłe teoretyzowanie, oderwanie przepisów od życia codziennego kierowcy spowodowało, że obecnie można znaleźć poważne artykuły o 8-9 dobach w tygodniu, czy „dwóch rozpoczętych dobach w poniedziałek”.

A przecież tak ogólne pojęcie jak doba, w kontekście pracy i rozliczania pracownika, jest ogólnie przyjęte od kilkudziesięciu lat. Oderwijmy się na chwilę od branży transportowej i spróbujmy zrozumieć pojęcie „doby” dla pracownika biurowego, który rozpoczyna swoją pracę codziennie o konkretnej godzinie, np. o 8:00. Podobnie pracownik produkcyjny – pracuje przez 5 lub 6 dni w tygodniu rozpoczynając codziennie pracę o tej samej porze. Doba takich zatrudnionych trwa zatem od np.  8:00 do 8:00 dnia następnego. Jeśli rozpoczynamy pracę w poniedziałek o 7:00, to nasze doby układają się w tym tygodniu dokładnie w taki sposób: 7:00-7:00, 7:00-7:00, itd.

Kodeksowa definicja

Nie jest również niczym dziwnym (tam, gdzie ciągłość produkcji tego wymaga) praca np. na trzecią zmianę, czyli od godz. 22 do 6. Takie doby pracownicze układają się wówczas przez cały okres od 22:00 do 22:00. Pracownik nie przychodzi do pracy wcześniej, pomimo, że odpoczywał już niezbędne minimum, czyli np. 11 godzin.

Takie normalne dla większości pracowników podejście do doby (pracowniczej) wynika z jej definicji, a mianowicie:

Doba – oznacza 24 kolejne godziny poczynając od godziny, w której pracownik rozpoczyna pracę zgodnie z obowiązującym go rozkładem czasu pracy.” (art. 128 § 3 Kodeksu pracy) 

Zatem jeśli nawet rozpoczynamy pracę o godz. 22:00, to dana doba trwa do godz. 22:00 dnia następnego i dopiero wtedy pracownik ponownie rozpoczyna pracę. W nowej dobie, po zakończeniu poprzedniej.

Co jest niezwykle ważne, nowa doba wcale nie zaczyna się po odebraniu dobrego odpoczynku. Warto jeszcze raz przeczytać definicję: rozpoczęcie nowej doby to moment rozpoczęcia pracy zgodnie z rozkładem, a ten z kolei nie może przewidywać w normalnych przypadkach rozpoczynania pracy szybciej niż w nowej dobie, czyli po 24 godzinach. Tak pracuje większość pracowników: stawiają się w miejscu pracy codziennie na godz. 8:00 i nikt ich w normalnym trybie nie wzywa wcześniej.

Doba kierowcy – co dziwnego się z nią stało?

Przez lata skróty myślowe i nacisk na zwiększanie wydajności kierowców spowodowały, że z doby 24-godzinnej powstały cykle pracy od odpoczynku do odpoczynku. Prawidłowy poniekąd przepis z Rozporządzenia 561/2006 o zliczaniu czasu jazdy po każdym odpoczynku wynaturzył pojęcie doby dla kierowcy. Nagle, bez żadnych konsekwencji, kierowcy zaczęli rozpoczynać swoją pracę codziennie o innych godzinach. Raz o 7:00, kolejnego dnia o 5:00, a w kolejnym o 1:00. A przecież definicja doby dla kierowcy jest identyczna, jak dla pracownika administracyjnego.

To w dobie trwającej dokładnie 24 godziny rozlicza się czas pracy i nalicza nadgodziny. To w dobie sumuje się czas pracy do ustalania naruszenia pracy w porze nocnej i w końcu to nadal tak samo, jak u pracowników zwykłych, nowa doba nie zaczyna się wcześniej, dopóki nie skończy się poprzednia. Zatem jeśli kierowca rozpoczyna pracę o godzinie 3:00 w nocy w poniedziałek, to ta doba trwa do 3:00 we wtorek. Nowa doba, wtorkowa, zacznie się zatem nie wcześniej niż od pierwszego zdarzenia pracy, które wystąpi od 3:00 we wtorek.

Taka spójność definicji pozwala prawidłowo rozliczać pracowników zgodnie z tymi samymi przepisami Kodeksu Pracy, nie powoduje podwójnego zliczania tej samej pracy w sytuacji, gdy kierowca pomimo wszystko musiał rozpocząć ponownie pracę w trakcie doby poniedziałkowej np. o 1:00 w nocy we wtorek. To jest przecież ponowne rozpoczęcie pracy w tej samej dobie, a nie nowa doba pracownicza.

Zamiast zatem bezkrytycznie skracać dobę zaraz po minimalnym odpoczynku, warto pomyśleć i poczekać aż faktycznie zakończy się jedna doba (24 godziny), aby móc rozpocząć kolejną dobę i nowe 24 godziny. Doba pracownicza i okres jazdy dziennej (między odpoczynkami) to dwie różne definicje i nie należy ich mylić.

Fot. Trans.INFO

Tagi