TransInfo

Fot. pixabay/Rico_Loeb /public domain (zdjęcie poglądowe)

Dwie osoby zginęły w wypadku na niemieckiej A4. Polski kierowca ciężarówki z mandatem

W środę rano na niemieckiej A4 w Saksonii doszło do śmiertelnego wypadku. Spowodowała go 82-letnia kobieta prowadząca samochód osobowy. Po zderzeniu jednak mandatem został ukarany polski kierowca ciężarówki.

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Na saksońskiej A4 pod miejscowością Glachau zginęły wczoraj dwie osoby – kierująca pod prąd 82-latka i kierowca pojazdu, z którym się zderzyła czołowo. Według informacji udostępnionych przez policję starsza kobieta wjechała swoim suzuki o godz. 9:20 na skrzyżowaniu Glauchau-Ost przez pomyłkę na autostradę w kierunku Drezna. Dziesięć minut po pierwszym zgłoszeniu nadeszło kolejne – o wypadku. Na miejsce natychmiast wysłano śmigłowiec ratunkowy, niestety auta były niemal doszczętnie zniszczone, co wskazuje, że kierowca audi wjechał w suzuki 82-letniej Niemki z bardzo dużą prędkością. Zarówno ona, jaki 53-letni kierowca audi zginęli na miejscu – donosi niemiecki portal tag24.de.

Służby wychwyciły w miejscu zdarzenia polskiego kierowcę ciężarówki, który musiał zostać ukarany mandatem. Policja przyłapała 40-latka, który utknął w korku po wypadku, na robieniu zdjęć wrakom pojazdów. 

Tysiąc euro kary, a nawet więzienie

Przypomnijmy, że niemieckie prawo jest jednym z najsurowszych w Europie, jeśli chodzi o fotografowanie lub filmowanie ofiar śmiertelnych wypadków. Od 2020 r.  fotografowanie bądź nagrywanie śmiertelnych ofiar wypadków jest traktowane w tym kraju jako przestępstwo (201 a StGB – niemiecki kodeks karny), z uwagi na konieczność ochrony prywatności zmarłych. Grozi za nie grzywna (do 1 tys. euro) i kara więzienia do dwóch lat. 

Przed zaostrzeniem przepisów takie regulacje obejmowały wyłącznie rejestrowanie osób poszkodowanych w wypadkach, które przeżyły. 

Z problemem gapiów, którzy nie tylko naruszają prywatność ofiar, ale również bardzo często przeszkadzają służbom ratowniczym w czynnościach na miejscu wypadku, Niemcy postanowili rozprawić się prawie 6 lat temu. W maju 2017 r. wprowadzili przepisy, zgodnie z którymi filmowanie bądź fotografowanie miejsca wypadku i poszkodowanych (żyjących) jest traktowane jako przestępstwo. Co ważne, nie ma znaczenia, czy nagranie bądź zdjęcia zostały opublikowane. 


Niemieckie przepisy wydają się być zdecydowanie bardziej restrykcyjne niż w innych państwach europejskich, a sądy skuteczne w materii wymierzania kar za nieudzielanie pierwszej pomocy oraz dokumentowanie sytuacji ratunkowych przez świadków zdarzenia. Niestety w naszym kraju skuteczność egzekwowania kar w wyżej wspomnianych sytuacjach jest mała, a ich częstotliwość taka sama. To smutna codzienność w pracy każdego ratownika – nagminnie świadkowie takich zdarzeń próbują rejestrować zaistniałe sytuacje i niejednokrotnie później takie zdjęcia czy filmy pojawiają się w internecie – komentuje gorzko Grzegorz Zmuda, ratownik medyczny.

“Kwestia moralna to jedno. Każdy powinien się zastanowić: czy chciałbym w mediach społecznościowych zobaczyć bliską osobę, która została poszkodowana? Odpowiedź wydaje się oczywista. Utrudnienie akcji ratowniczych to drugie. Często gapie samą swoją obecnością i zachowaniem utrudniają prowadzenie całej akcji, np. kierowcy zwalniają, aby zrobić zdjęcia czy nagrać film. Powoduje to niepotrzebne zamieszanie w miejscu takiego zdarzenia” – dodaje ratownik.

Jeśli jesteś świadkiem zdarzenia, udzielaj pierwszej pomocy, pomagaj. Jeżeli nie jesteś w stanie lub nie masz możliwości, nie przeszkadzaj, nie utrudniaj – tym bardziej nie rób zdjęć czy filmów” – radzi Grzegorz Zmuda.

 

 

 

Tagi