Fot. Pixabay/falco

Pandemia zakłóciła obroty handlowe Polski. Jaką rolę pełnić będą polskie przedsiębiorstwa w międzynarodowych łańcuchach dostaw?

W czasie ostatnich 30 lat staliśmy się ważnym ogniwem gospodarki europejskiej. To powoduje, że nasz eksport jest obecnie zdecydowanie bardziej wrażliwy na zakłócenia rynku europejskiego oraz, za pośrednictwem Unii Europejskiej, na zawirowania rynków światowych - mówi Wojciech Mroczek z Departamentu Statystyki Narodowego Banku Polski.

Ten artykuł przeczytasz w 10 minut

Ewa Rzeszutek, Obserwator Finansowy: Ostatnie dwa lata przyniosły niezwykle dynamiczne zmiany w polskim handlu zagranicznym. Dostępne dane wskazują, że w pierwszych trzech kwartałach ub.r. szybko obniżała się nadwyżka w naszych obrotach towarowych – po zupełnie odmiennej tendencji w 2020 r.

Wojciech Mroczek, NBP: Rzeczywiście, zmiany salda w ostatnich dwóch latach były bardzo duże. Przypomnijmy, że w 2019 r. Polska osiągnęła niewielką nadwyżkę eksportu nad importem w wysokości 1 mld euro. Natomiast w 2020 r. nadwyżka ta wzrosła prawie dziesięciokrotnie. Ostatnie dostępne dane obejmujące listopad wskazują, że po jedenastu miesiącach 2021 r. saldo było wciąż dodatnie, ale skurczyło się do podobnego poziomu jak w 2019 r.

Trzeba zaznaczyć, że zmiany w 2021 r. były także dynamiczne. Można wyróżnić tu dwa wyraźnie różne okresy. W I połowie ub.r. eksport i import rosły bardzo podobnie, co sprawiało, że wysokie dodatnie saldo osiągnięte w 2020 r. utrzymywało się. W II połowie sytuacja zmieniła się zasadniczo – w ostatnich miesiącach ub.r. skala pogarszania się salda była już bardzo duża.

Nie mamy wprawdzie jeszcze danych za grudzień, ale prawdopodobnie wynik w naszych obrotach towarowych w całym 2021 r. oscylował w okolicach zera. Myślę, że dopiero dane zweryfikowane, które zostaną opublikowane w połowie 2022 r. pokażą czy saldo było dodatnie, czy ujemne.

Jakie czynniki spowodowały te radykalne przesunięcia w saldzie?

W 2020 r. na ukształtowanie się tak dużego dodatniego salda miała bezpośredni i pośredni wpływ pandemia. Z jednej strony restrykcje, jakie wprowadzono w trakcie I fali COVID-19 silnie ograniczyły aktywność gospodarczą na świecie, co wpłynęło na dużą przecenę surowców, w tym paliw. Z drugiej strony od połowy 2020 r. obserwowaliśmy na rynku europejskim wyraźne przesunięcie się popytu w stronę dóbr konsumpcyjnych trwałego użytku oraz skok w rozwoju elektryfikacji samochodów. Te dwa czynniki bardzo wsparły eksport i wpłynęły na silną poprawę salda.

Natomiast wraz z ożywieniem koniunktury w większości gospodarek w 2021 r. przyspieszył bardzo wzrost cen surowców, co silnie wpłynęło na zwiększenie wartości naszych zakupów paliw i towarów zaopatrzeniowych. Zdecydowanie większy udział tych kategorii w imporcie niż w eksporcie przyczyniał się i nadal przyczynia do pogarszania salda. Dodatkowo w polski eksport uderzyły zakłócenia międzynarodowych łańcuchów dostaw i spowodowany nimi ponowny kryzys na rynku motoryzacyjnym. Spowodowało to silne wyhamowanie eksportu w kluczowych kategoriach – trwałych dóbr konsumpcyjnych i części samochodowych.

W tym roku miną dwa lata od wybuchu kryzysu pandemicznego, jednak sytuacja w gospodarce światowej daleka jest od stanu normalizacji. Mamy do czynienia nadal z wahaniami koniunktury w wiodących gospodarkach i weryfikowanymi prognozami aktywności ekonomicznej. Jak w Pana ocenie pandemia wpłynęła na handel światowy?

Pandemia dotychczas bardzo silnie wpłynęła na handel międzynarodowy. W 2020 r. nastąpił głęboki spadek w obrotach usługowych, zwłaszcza w podróżach zagranicznych i transporcie lotniczym. Ich wartość zmniejszyła się do poziomów obserwowanych niemal dwadzieścia lat wcześniej. W handlu towarami nie było aż tak silnego szoku. W całym 2020 r. wolumen światowego eksportu zmniejszył się jedynie o 5 proc. W II kwartale 2020 r. obroty handlowe spadły o ponad 16 proc., ale po bardzo restrykcyjnych lockdownach w miarę szybko następowało ożywienie.

Może też warto podkreślić, że odbudowujący się po I fali pandemii handel międzynarodowy w dużym stopniu pomógł wielu gospodarkom w przezwyciężaniu kryzysu spowodowanego przez COVID-19. W ostatnich latach o liberalizacji handlu i globalizacji częściej mówiono negatywnie, przede wszystkim ze względu na nierówny podział płynących z tego korzyści. Tym razem handel światowy był istotnym elementem walki z pandemią i wspierał ożywienie gospodarcze. Na zgodność opinii w tym względzie może wskazywać brak podejmowanych w tym czasie środków o charakterze protekcyjnym, co można było jednak obserwować podczas kryzysu z lat 2008-2009.

Pandemia bardzo przyspieszyła rozwój handlu internetowego i wydaje się, że proces ten będzie kontynuowany nawet po jej przezwyciężeniu. Można także oczekiwać, że handel będzie ważnym narzędziem transformacji energetycznej.

Okres ostatniego 30-lecia pokazał, że eksport to najważniejszy czynnik wzrostu polskiej gospodarki, ale i 3-krotne zwiększenie udziału Polski w światowym handlu. Integracja z gospodarką światową zmieniła istotnie strukturę towarową naszego eksportu w kierunku produktów wytwarzanych w ramach globalnych łańcuchów wartości. Jakie znaczenie dla dynamiki naszego handlu ma tak ukształtowana struktura naszego eksportu?

Istotnym jest tu, że w tym czasie staliśmy się ważnym ogniwem gospodarki europejskiej. Faktycznie rola eksportu, jako najważniejszego czynnika wzrostu gospodarczego zarówno w poprzednich latach, jak i obecnie, jest niepodważalna. Widzimy też, że największy wpływ na wzrost eksportu miały inwestycje zagraniczne, które silnie zmieniły jego strukturę. To jednak powoduje, że nasz eksport jest obecnie zdecydowanie bardziej wrażliwy na zakłócenia rynku europejskiego oraz za pośrednictwem UE na zawirowania rynków światowych.

Tak ukształtowana struktura sprawia, że w długim okresie dynamika polskiego eksportu jest wyższa w porównaniu z dynamiką handlu światowego. Obecnie to rola polskich przedsiębiorstw w międzynarodowych łańcuchach dostaw w dużej mierze determinuje konkurencyjność polskiego eksportu i jego dynamikę.

Jednak w porównaniu z wieloma krajami Unii, w polskim eksporcie wciąż stosunkowo niewielką rolę odgrywają małe i średnie przedsiębiorstwa. Wzrost ich znaczenia wpłynąłby na większą dywersyfikację struktury eksportu.

Kryzys COVID-19 ożywił dyskusję na temat aktualności dotychczasowego modelu współpracy międzynarodowej. Tym bardziej, że obecnie jednym z istotnych czynników spowalniających proces ożywienia w ważnych dla naszego eksportu krajach są zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw, które nasiliły się w ub.r. Według szacunków EBC brak tych zakłóceń w I połowie 2021 r. podwyższyłby eksport strefy euro o 6,7 proc., a eksport światowy o 2,3 proc. Czy zdaniem Pana będziemy mieli w przyszłości do czynienia z procesami delokalizacji globalnych procesów produkcyjnych i wynikających z tego zmian w dynamice i strukturze handlu światowego?

Światowa gospodarka to przestrzeń ciągłych zmian. Wraz z rozwojem i zmianami technologicznymi dokonują się przesunięcia w jej strukturze. Wydaje się jednak, że pandemia nie spowodowała większych przesunięć w światowej produkcji. W pewnych sektorach, zwłaszcza w branży tekstylnej, wzrost kosztów transportu z Dalekiego Wschodu spowodował przeniesienie niewielkiej części produkcji do krajów byłej Jugosławii.

Ważnym pytaniem jest, jak na mapę gospodarczą świata wpłynie robotyzacja produkcji czy rozpowszechnianie technologii druku 3D. Trudno jednak przypuszczać, że znacząca część produkcji wróci do gospodarek rozwiniętych. Bardziej prawdopodobne są przesunięcia procesów przetwórczych między krajami rozwijającymi się. Na przykład od kilku lat obserwowane jest przenoszenie produkcji z Chin do Wietnamu.

Można spodziewać się, że na zmiany strukturalne, także w polskim handlu zagranicznym, wpłynie polityka klimatyczna. Jej wpływ widoczny już jest od kilku lat chociażby w europejskim, a przede wszystkim niemieckim przemyśle samochodowym, który przechodzi na nowe ekologiczne technologie produkcji. Czy te procesy już wpływają na nasz handel i w jakim zakresie?

Zmiany popytu w Europie Zachodniej w kierunku technologii bardziej przyjaznych środowisku już widoczne są w naszym eksporcie. Rosnący popyt wykorzystali inwestorzy obecni w Polsce. Szczególnie widać to w sektorze motoryzacyjnym. Fabryki w naszym kraju szybko stały się wiodącymi producentami i eksporterami baterii samochodowych, katalizatorów czy aut hybrydowych. Wykorzystano tym samym duży wzrost popytu w Europie Zachodniej wspierany przez systemy dopłat do zakupu aut zero i niskoemisyjnych.

Elektryfikacja motoryzacji miała bardzo duże znaczenie dla przyspieszenia wzrostu polskiego eksportu w II połowie 2020 r. i I połowie 2021 r. Natomiast znacznie mniejsze znaczenie mają auta elektryczne czy hybrydowe w naszym imporcie.

Dlaczego?

Tu widać głęboką różnicę między Polską a krajami Europy Zachodniej. Trzeba pamiętać, że duża część sprowadzanych do Polski aut, to samochody używane. W 2021 r. średni wiek sprowadzonych samochodów wyniósł 12 lat i 6 miesięcy. Ponad 40 proc. tych samochodów to auta z silnikami wysokoprężnymi.

Poruszając kwestię związków między polityką klimatyczną i handlem zagranicznym, nie sposób nie zauważyć także dość dużego u nas importu węgla. W strukturze geograficznej importu duży udział mają gospodarki należące do największych emitentów CO2. Przypuszczam, że gdyby zważyć strukturę geograficzną polskiego importu wielkością emisji CO2 w krajach pochodzenia, to polski import charakteryzowałby się jednym z najwyższych poziomów śladu węglowego w Unii Europejskiej.

Analizy handlu zagranicznego we współczesnych uwarunkowaniach korzystają z coraz szerszego zakresu statystyk. Czy widzi Pan w tym zakresie zmiany odpowiadające aktualnym potrzebom?

Analitycy handlu zagranicznego mają do dyspozycji coraz więcej źródeł danych, co okazuje się bardzo użyteczne. Wykorzystywane są alternatywne statystyki o wysokiej częstotliwości, które pozwalają zobaczyć pewne trendy szybciej niż za pośrednictwem oficjalnych urzędowych statystyk eksportu i importu.

Coraz więcej jest też źródeł, które umożliwiają powiązanie handlu zagranicznego z innymi procesami zachodzącymi w gospodarce. Mam tu na myśli przede wszystkim statystyki dotyczące wartości dodanej w handlu międzynarodowym. Ale także i te, które pokazują obroty handlowe według różnego rodzaju charakterystyk przedsiębiorstw.

Jaka jest przewaga takich statystyk nad tradycyjnymi źródłami danych zbieranych w odpowiednich urzędach, tym bardziej, że są one opóźnione wobec tych ostatnich?

Statystyki dotyczące wartości dodanej pozwalają ocenić rzeczywisty wpływ handlu zagranicznego na poszczególne gospodarki. W odróżnieniu od tradycyjnych statystyk pokazują jaka część produkcji powstała w kraju, a jaka była importowana w celu wykorzystania jej w eksporcie. Czyli wyodrębniają krajową i zagraniczną wartość dodaną.

O tym, że opracowywanie tych statystyk jest zadaniem bardzo trudnym wskazują długie okresy ich przygotowywania, a także ich duże rewizje pomiędzy kolejnymi wersjami.

Niedawno OECD we współpracy z WTO opublikowało kolejną edycję bazy Trade in Value Added. Najbardziej popularnym wskaźnikiem jaki można znaleźć w bazie TiVA jest udział zagranicznej wartości dodanej w eksporcie. Wskaźnik ten pokazuje, w jakim stopniu eksport poszczególnych gospodarek wynika z produkcji w kraju, a w jakim opiera się na częściach importowanych z innych krajów. OECD szacuje, że w 2018 r. wskaźnik zagranicznej wartości dodanej w polskim eksporcie kształtował się na poziomie 31 proc. Wskazuje to, że Polska należy do krajów najsilniej zaangażowanych w międzynarodowe łańcuchy dostaw.

Opinie wyrażone przez autorkę i rozmówcę nie reprezentują oficjalnego stanowiska NBP.

ObserwatorFinansowy.pl - otwarta licencja

Tagi