REKLAMA
Sennder

Fotoradary znikną? Będzie nowy bat.

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

 
Prace nad montażem odcinkowego systemu pomiaru prędkości mają ruszyć na wiosnę przyszłego roku. GITD przygotowuje się do przetargu, który ma wyłonić dostawcę urządzeń pomiarowych. Początkowo system miał ruszyć w lipcu tego roku. Jednak firmom startującym w przetargu zabrakło niezbędnych świadczeń, wydawanych przez Główny Urząd Miar. Na przełomie lipca i sierpnia zezwolenie GUM uzyskały dwie firmy. Według ekspertów papierek od GUM, to jednak zbyt mało, by system można było uznać za w pełni legalny. 
 
Jak będzie dział nowy system? Na liczących od kilkuset metrów do kilku kilometrów odcinkach dróg zainstalowane zostaną bramownice wyposażone w kamery oraz urządzenia mierzące prędkość. System będzie wyliczał średnią prędkość pojazdu na całym odcinku. Jeśli trasę pokonamy w zbyt szybkim tempie – otrzymamy mandat. 
 
Bramownice mają pojawić się w 29 punktach w całym kraju. GITD nie zdradza jednak ich lokalizacji, ponieważ lista nie została jeszcze zamnknięta. Jarosław Teterycz, ekspert i biegły sądowy w zakresie pomiaru prędkości zauważa, że z zapowiedzi GITD wynika, iż systemy mogą stanąć także na autostradach; na odcinkach pomiędzy bramkami albo pomiędzy zjazdami. Na listę mogą trafić również gminy tranzytowe i miejsca szczególnie niebezpieczne. Samorządowcy sami zgłaszają się do inspekcji z prośbą o uwzględnienie ich gmin w planach lokalizacji systemów. Montaż całości ma kosztować 6 mnl zł. 
 
System bramownic będzie działać na zasadach zbliżonych do fotoradarów. Będzie jednak znacznie bardziej bezwzględny wobec kierowców. System ma za zadanie zmusić kierowcę do zdjęcia nogi z gazu na całym odcinku, a nie tylko w miejscu, gdzie ustawiony jest fotoradar. Jarosław Tetrycz nie jest jednak przekonany co do jego skuteczności. Jego zdaniem, urządzenia można łatwo oszukać. Ekspert podaje szereg przykładów na to, w jaki sposób zachodni kierowcy radzą sobie z tego typu pomiarem prędkości. Niektórzy omijają odcinki obstawione kamerami i poruszają się pasem awaryjnym. Inni, jadąc z dużą prędkością, zatrzymują się po drodze "na kawę", dzięki czemu średnia prędkość wyliczona przez system może być niższa niż w rzeczywistości. W przypadku zwykłych fotoradarów sprawdza się zasłanianie tablic rejestracyjnych. Sklepy oferują nawet specjalne rolety sterowane pilotem – warto jednak pamiętać, że ukrycie tablic może przynieść mandat w wysokości 100 zł. 
 
Pierwszym krajem, który wdrożył odcinkowy pomiar prędkości była pod koniec lat 80. Holandia. System przejęły kolejno inne kraje europejskie oraz Australia. Na Zachodzie efekty działania systemu przynoszą imponujące efekty. Jak podaje "Gazeta Prawna", po montażu systemu na autostradzie A13 z Hagi do Rotterdamu w 2002 roku, liczba wypadków zmalała o 47 procent. "W tunelu Kaisermühlen pod Wiedniem po implementacji systemu liczba wypadków (w porównaniu ze statystykami sprzed trzech lat poprzedzających jego montaż) spadła o 1/3, a liczba ofiar śmiertelnych i osób rannych – o połowę." Co ciekawe, we Francji niektóre systemy służą tylko do informowania kierowców o przekraczanej prędkości, a nie wystawiania im mandatów. 
 
W Polsce nie możemy liczyć taką wspaniałomyślność władz. Można raczej odnieść przykre wrażenie, że wciąż rozbudowywany system pomiaru prędkości, ma przede wszystkim służyć efektom fiskalnym, a nie poprawie bezpieczeństwa na drogach. 
 
źródło: prawo.gazetaprawna.pl
 
 
 
 
 
 
 

 

Autor: Bogumił Paszkiewicz