Rynek kontenerowy od tygodni żyje doniesieniami z Izraela. Propozycja Hapag-Lloyd, choć jeszcze na bardzo wczesnym etapie, postawiła branżę w stan gotowości. Nie tylko dlatego, że chodzi o przejęcie gracza o znaczącej pozycji, ale przede wszystkim dlatego, że ZIM – z udziałem na poziomie 2,5 proc. światowej pojemności – od lat pełni rolę strategicznego ogniwa w żegludze kontenerowej. W tle pojawia się również nowy układ sił po wyjściu Kenon Holdings z akcjonariatu i rosnące napięcia polityczne wokół potencjalnego nabywcy.
Hapag-Lloyd składa pierwszą ofertę – MSC i Maersk też w gotowości
Według informacji izraelskiego serwisu Globes, Hapag-Lloyd przedstawił wstępną propozycję przejęcia Zim Integrated Shipping Services. Rozmowy nie zostały jeszcze rozpoczęte, a ZIM odmówiło komentarza. Jednak sama informacja wystarczyła, by uruchomić rynkową lawinę.
Kilka dni po ujawnieniu tych doniesień pojawiły się także sygnały, że zainteresowanie ZIM wykazują MSC oraz Maersk, dwóch gigantów światowej żeglugi. Skala potencjalnego przetasowania byłaby ogromna, co pokazują udziały rynkowe cytowane przez Alphaliner:
MSC – 20,2 proc., Maersk – 14,3 proc., Hapag-Lloyd – 7,4 proc., ZIM – 2,5 proc.
Dla porównania – kapitalizacja rynkowa ZIM wynosi obecnie około 2,4 miliarda dolarów.
Wątek polityczny: sprzeciw związków i obawy o bezpieczeństwo narodowe
Na pierwszy plan bardzo szybko wysunęły się kwestie nie tyle biznesowe, co geopolityczne. Komitet pracowniczy ZIM ostro skrytykował pomysł sprzedaży Hapag-Lloyd, a jego przewodniczący Oren Ksafim w rozmowie z Globes wskazał, że wśród głównych akcjonariuszy niemieckiego armatora znajdują się suwerenne fundusze majątkowe Kataru oraz Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej.
Według Ksafima taki układ mógłby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Izraela. Dlatego zaapelował on do rządu o użycie przysługującej państwu „złotej akcji”, która pozwoliłaby zablokować transakcję.
Sprawa nabiera tym większego ciężaru, że odnowienie zainteresowania ZIM nastąpiło tuż po propozycji przejęcia firmy przedstawionej przez CEO ZIM Eli Glickmana we współpracy z izraelskim magnatem żeglugowym Rami Ungarem oraz po decyzji zarządu, by rozważyć inne możliwe scenariusze dla przyszłości spółki.
Rynek patrzy na wycenę. Analitycy mają wątpliwości
The Wall Street Journal zwraca uwagę, że aktualna wycena giełdowa ZIM również może „dokładać emocji” do całej sytuacji. Cena akcji – 19,87 dolara na zamknięciu w środę – jest znacząco wyższa niż średnia prognoza na poziomie około 14,30 dolara.
Wśród siedmiu analityków śledzących akcje firmy, jeden rekomenduje, by je kupować, trzech, by je trzymać, a trzech, by je sprzedać. Rozbieżność ocen pokazuje, że rynek wciąż nie jest pewien kierunku, w jakim zmierza ZIM – ani jakie konsekwencje miałoby dla spółki wejście w orbitę któregoś z globalnych gigantów.
Czy nadchodzi nowa era w sektorze kontenerowym?
Wczesny etap rozmów nie przesądza jeszcze żadnego scenariusza. Jednak fakt, że trzy największe armatorzy świata interesują się przejęciem jednej z najbardziej rozpoznawalnych linii żeglugowych z Izraela, może zwiastować głębokie przetasowania w branży.
Na razie pewne jest jedno: czeka nas wyjątkowo intensywny okres spekulacji, negocjacji i politycznych napięć. A to dopiero początek historii, która może znacząco przebudować rynek żeglugowy.











