TransInfo

Jak państwo niszczy firmy

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty
|

26.03.2010

Wielu przedsiębiorstwom grozi upadłość ze względu na błędy organów państwa.

Dramat dotyczy setek osób: przedsiębiorców, ich rodzin, pracowników czy wspólników – tak przedsiębiorca Lech Jeziorny komentuje działania urzędników państwowych niszczących firmy.

Od początku 2010 roku już dziesięciu przedsiębiorców poskarżyło się do Rzecznika Praw Obywatelskich na nieprawidłowości w działaniu ZUS, urzędów skarbowych czy wymiaru sprawiedliwości. Sześć tych firm zagrożonych jest bankructwem. W tym samym okresie w 2009 roku skarg było dwa razy mniej.

To i tak o dziesięć skarg za dużo – mówi Jeziorny. Jednak problem może dotyczyć znacznie większej liczby przedsiębiorstw. Nie wszystkie takie przypadki są odnotowywane. Szacuję, że skala zagrożenia przedsiębiorstw działaniami urzędników jest kilkakrotnie większa – mówi w Rzeczpospolitej znany przedsiębiorca Roman Kluska, którego osiem lat temu bezzasadnie zatrzymano pod zarzutem wyłudzenia VAT.

Rzecznik Praw Obywatelskich interweniował już w 326 przypadkach skarg, które w latach 2005-2008 złożyli przedsiębiorcy. Skargi dotyczą najczęściej nieprawidłowości w prowadzeniu postępowań przez organy podatkowe, ich przewlekłości i blokowania kont bankowych w celu odzyskania rzekomych należności podatkowych.

Do RPO zgłosili się transportowcy, którym kazano zwrócić podatek za paliwo, choć prokuratura nie umie udowodnić, że kupiono je nielegalnie. O pomoc zwracają się również firmy, które ukarano, bo z winy urzędników spóźniły się z publikacją rocznych sprawozdań. W wielu sprawach zagrożone jest kilkaset miejsc pracy.

Prawo w sposób arbitralny daje urzędnikom władzę nad przedsiębiorcami. Przy źle funkcjonującym wymiarze sprawiedliwości sprawia to, że przedsiębiorca dochodzi swego dopiero po wieloletniej batalii – mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. A. Smitha. – Mimo wielu deklaracji premiera Tuska o usunięciu biurokratycznych barier dla przedsiębiorców nic się nie dzieje.

Autor: Marta Wiśniewska

Źródło: http://www.rp.pl/artykul/19420,452543.html