Fot. Waberers

Jak połączenie firm Link i Waberer’s pomogło obu firmom rosnąć w siłę?

Dodawanie wartości, zharmonizowana strategia i dzielenie się najlepszymi praktykami przy jednoczesnym zachowaniu niezależności: jak połączenie firm Link i Waberer's pomogło obu firmom rosnąć w siłę?

Ten artykuł przeczytasz w 11 minut

Węgierski dostawca usług w zakresie transportu drogowego towarów i logistyki Waberer’s International Group w ciągu 2018 roku przejął polską firmę przewozową Link i 1 października 2018 roku połączył się ze spółką Waberer’s Polska. W wywiadzie członek zarządu Waberer’s Barna Erdélyi i członek zarządu spółki Link Marcin Kąkol dokonali podsumowania tej fuzji i następujących po niej lat.

Celem fuzji było dalsze rozszerzenie działalności firmy Waberer’s w Polsce i jak najskuteczniejsza obsługa klientów. Jak widzą to Państwo z perspektywy 4-5 lat?

Barna Erdélyi, Waberer’s: Mam wrażenie, że podjęliśmy dobrą decyzję i jesteśmy naprawdę zadowoleni z tego, że Link jest częścią grupy Waberer’s. Przed 6 laty patrzyliśmy na mapę Europy, żeby zobaczyć, czy jest coś, co do tej pory uszło naszej uwadze. I zauważyliśmy, że ciężarówki Waberer’s można znaleźć w każdym zakątku Europy, poza Polską. Oczywiście istniała już firma Waberer’s Polska, ale to było to tylko biuro spedycyjne. Zaczęliśmy więc szukać przewoźnika ze znaczną flotą i potencjałem. W ten sposób znaleźliśmy spółkę Link, która w tamtym czasie dysponowała znacznie większym biznesem i dużo szerszym gronem klientów. Właśnie taką obecność w Polsce chcieliśmy osiągnąć. Czy były jakieś wzloty i upadki na drodze w ciągu tych pięciu lat od fuzji? Były. Ale jeśli zapytałby mnie Pan, czy dziś podjąłbym taką samą decyzję, moja odpowiedź byłaby zdecydowanie twierdząca.

Member of the board of directors at Waberer’s International

Fuzja to często tylko ładne słowo kryjące zjawisko, kiedy gruba ryba zżera małą rybkę, nasuwa się więc pytanie: jakie były oczekiwania Link przed fuzją? I jak to się skończyło?

Marcin Kąkol, Link: Pięć lat temu Waberer’s był siedem razy większy od naszej firmy. Już wcześniej oferował znacznie bardziej zróżnicowaną paletę usług niż my: pełną obsługę logistyczną łańcucha dostaw z magazynowaniem, dystrybucją, a nawet z przeładunkiem. Ponadto obsługiwał inne niż my rynki. Pomyślałem więc, że dzięki fuzji staniemy się silniejsi i będziemy mogli konkurować z większymi graczami.

I nie myliłem się.

Jeśli chodzi o samą fuzję, zależało mi wyłącznie na bezproblemowym przejściu. To była moja pierwsza fuzja i od moich kolegów słyszałem również niepokojące historie, więc chciałem, żeby fuzja odbyła się bez żadnych komplikacji.

Nie zostaliśmy zżarci przez grubą rybę – nadal jesteśmy niezależni, podejmujemy własne decyzje i działania, dlatego mogę śmiało powiedzieć, że fuzja spełniła moje oczekiwania. Wręcz nawet je przekroczyła.

W ciągu ubiegłych pięciu lat przeżyliśmy razem trudne chwile, począwszy od 2018 roku, kiedy rynek transportowy w Europie musiał zmierzyć się z poważnym kryzysem ilościowym. Nie mówiąc już o koronawirusie, zaraz po kryzysie ilościowym, a teraz o kryzysie na Ukrainie. Wspólnie znaleźliśmy własny sposób na zapewnienie wartości dodanej naszych usług i pokonanie trudności. Udało nam się urosnąć w siłę, a trudności udowodniły nam, że jesteśmy elastyczni, potrafimy dostosować się do zmian, ponieważ dysponujemy odpowiednimi umiejętnościami i doświadczeniem.

Co fuzja oznaczała na platformie działalności operacyjnej? Jak duży wpływ ma Waberer’s na codzienne funkcjonowanie spółki Link?

Erdélyi: Nigdy nie chcieliśmy “kolonizować” firmy Link. Link może działać najskuteczniej wtedy, jeśli pozostanie Linkiem i będzie wykorzystywał swoją lokalną wiedzę i umiejętności. Wiedzieliśmy o tym od początku.

To takie samo podejście jak w przypadku producentów samochodów. Toyota i Lexus należą do tej samej firmy, mają nawet wspólne części. Mimo to nie są takie same i klienci, którzy chcą mieć lexusa, nie będą zadowoleni z toyoty i odwrotnie. To jest nie tylko branding, tu chodzi o coś więcej.

Nasza sytuacja jest podobna: Link ma swoją renomę na rynku, tak jak i Waberer’s też ma swoją. Jeśli z firmy Link stworzylibyśmy Waberer’s, to grupa stałaby się mniejsza, a nie większa.
Jednym słowem – nie, Waberer’s nie ma wiele do powiedzenia w codziennym funkcjonowaniu Link.

Kąkol: Tak, mogę to potwierdzić: jesteśmy całkowicie niezależni operacyjnie. Obecnie działamy w taki sam sposób, jak to robiliśmy w przeszłości. Ale dzielimy się najlepszymi praktykami i naszymi doświadczeniami, dlatego możemy się od siebie wzajemnie uczyć i wzmacniać nasz potencjał.
Waberer’s jest największym przewoźnikiem na Węgrzech i jedną z największych firm logistycznych w Europie. Mają ogromne doświadczenie w wielu sprawach, w których my nie mamy doświadczenia. Na przykład w kwestiach technicznych: w przypadku spółki Link zawsze korzystaliśmy z warsztatów zewnętrznych, ale Waberer’s ma własne warsztaty, a co za tym idzie głębszą wiedzę. Dzięki fuzji uzyskaliśmy możliwość bycia częścią grupy i uzyskaliśmy dostęp do tej wiedzy.

W pierwszym roku po fuzji wielkość polskiej floty wzrosła o blisko 50 %. Czy istnieją plany, że firma Link będzie tą wzrostową tendencję kontynuowała?

Kąkol: I tak i nie. Moim marzeniem jest powiększenie floty i dysponowanie 1000 pojazdów w Polsce. Ale na tę Chwilę mamy inny priorytet – jest nim znalezienie kierowców do naszej obecnej floty.
W okresie koronawirusa nie mieliśmy innego wyjścia i musieliśmy zredukować flotę, ponieważ zmniejszył się wolumen rynku, gdyż produkcja u naszych klientów znacznie spadła.
W tym roku musieliśmy zmierzyć się z konfliktem na Ukrainie. Prawie połowa naszych kierowców pochodziła z Ukrainy, a wielu z nich opuściło firmę, aby wrócić do kraju i pomóc swoim rodzinom. I od tego czasu nie udało nam się jeszcze obsadzić wszystkich wolnych stanowisk. To jest teraz nasz priorytet: znaleźć kierowców, którzy mogliby obsługiwać naszą istniejącą flotę.

Waberer’s International również w tym samym okresie znacznie zmniejszył swoją flotę, co wywołało co wywołało poruszenie nie tylko w węgierskiej prasie, ale i na arenie międzynarodowej. Niektórzy zaczęli już mówić o upadku firmy Waberer’s. Jednak według kwartalnych raportów finansowych z 2022 roku był to nie upadek lecz odpowiednia strategia biznesowa. Czy Waberer’s planuje w najbliższym czasie powiększyć swoją flotę?

Erdélyi: Myślę, że Marcin bardzo dobrze wyjaśnił rozwój sytuacji na rynku w 2017 roku i następujące później wyzwania związane z koronawirusem, a teraz z konfliktem na Ukrainie. W tych trudnych czasach musieliśmy zmniejszyć naszą flotę – to prawda. Ale teraz, spoglądając wstecz, nazwałbym to raczej optymalizacją.
Największa redukcja floty miała miejsce w 2020 roku, kiedy wprowadziliśmy taka strategię biznesową, że zatrzymamy tylko te pojazdy, które będziemy mogli użytkować na określonych szlakach handlowych w Europie, łączących największe regiony przemysłowe, w ten więc sposób skierowaliśmy przeznaczając największą część naszej floty na największe rynki europejskie: Wielką Brytanię, Niemcy i Francję.
I ta strategia biznesowa okazała się dużym sukcesem zarówno dla spółki Link, jak i Waberer’s.
Chociaż flota jest być może mniejsza, ale jej efektywność jest większa. Zwłaszcza od kiedy zaczęliśmy skupiać się na zapewnianiu wartości dodanej naszym klientom. Pilotażowy projekt firmy Link polegający na świadczeniu usług transportu drogowego w powiązaniu do transportu lotniczego jest tego znakomitym dowodem.

To jest coś nowego. Marcinie, czy mógłbyś powiedzieć coś więcej o tej usłudze?

Kąkol: W tym rynku widzimy duży potencjał i uważamy, że Link jest gotowy do świadczenia wysokiej jakości usług w tym sektorze. W sektorze przewozów lotniczych klienci są naprawdę wymagający – ale dysponujemy zarówno narzędziami, jak i umiejętnościami do tego, aby zapewnić im usługę przez nich wymaganą. Albo wręcz na jeszcze wyższym poziomie.
Kiedy mówimy o transporcie towarów przybywających drogą lotniczą do Europy, mamy na myśli wiele różnych rodzajów towarów, ale większość z nich to ładunki o wysokiej wartości, co wymaga specjalnej uwagi, specjalnego sprzętu, specjalnych pojazdów, a więc i specjalnych umiejętności.
Planujemy, że te powiązane z transportem lotniczym usługi transportu drogowego będą realizowane na najważniejszych trasach przejazdu w Europie.

Wojna na Ukrainie miała pod wieloma względami znaczący wpływ na drogowy transport towarów w całej Europie, ale szczególnie w Polsce. W jaki sposób wpłynęło to na firmę Link?

Kąkol: Jak wspomniałem, połowa naszych kierowców pochodziła z Ukrainy. Tak więc, choć przed wojną nie świadczyliśmy usług na Ukrainie i nie świadczymy ich również obecnie, to konflikt miał bardzo bezpośredni i poważny wpływ na naszą działalność. Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, nasi kierowcy chcieli wrócić do domu, aby pomóc swoim rodzinom. To wszystko jest tak proste i zrozumiałe.
Był nawet taki tydzień, kiedy brakowało nam prawie 150 kierowców, Nie muszę chyba dodawać, że to wstrząsnęło naszym potencjałem od podstaw. Ostatecznie byliśmy w stanie wykonać wszystkie nasze zobowiązania wobec klientów, ale musieliśmy ponownie przeanalizować naszą flotę i nasz potencjał.
W tej chwili w firmie Link jest jeszcze w dalszym ciągu 65 wolnych miejsc dla kierowców samochodów ciężarowych. Brak kierowców był w Polsce palącym problemem jeszcze przed konfliktem, ale wybuch wojny spowodował, że sektor transportowy znalazł się pod trudnym do wytrzymania naciskiem. I Link nie jest też tu wyjątkiem.

Tyle o przeszłości, ale spójrzmy na przyszłość. Jakie cele strategiczne wyznaczyliście sobie na najbliższy rok – czy to wspólnie czy też osobno?

Kąkol: Jeśli chcemy wyrwać się z błędnego koła ciągle zmieniających się wolumenów transportowych, musimy dostarczyć naszym klientom taką niezawodną wartość dodaną, jaką niewiele firm jest w stanie osiągnąć. I właśnie to zamierzamy zrobić. Dlatego też Link koncentruje się na usługach związanych z transportem lotniczym. Jest to sektor charakteryzujący się stale rosnącą ilością i ładunkami o wysokiej wartości, potrzebujący takiego przewoźnika, który zapewni szybką obsługę na niezawodnym, wysokim poziomie. A my to potrafimy.
Nie możemy oczekiwać, że kwestia braku kierowców zostanie szybko i niezawodnie rozwiązana, ale po koronawirusie i konflikcie na Ukrainie mogę śmiało powiedzieć, że możemy liczyć na nasze umiejętności i elastyczność.

Erdélyi: Podobnie jak Link, Waberer’s również dąży do świadczenia takich usług, w których możemy być bliżej naszych klientów i służyć im większą wartością dodaną. Oznacza to, że musimy zdywersyfikować nasze portfolio, aby móc zapewnić usługi dostosowane do potrzeb każdego naszego klienta.

Nie jest to dla nas podejście nowe, ale najlepsze i najbardziej efektywne zarówno dla klienta, jak i dla naszej firmy.

Usługi związane z transportem lotniczym, o których wspomniał już Marcin, okazały się dla nas udanym przedsięwzięciem, dlatego chcielibyśmy je rozszerzyć.
Widzimy również, że miejscem, w którym nasza grupa może odegrać najznaczniejszą rolę, jest pole dużych międzynarodowych klientów, mających duże zapotrzebowanie na usługi najlepszej jakości. Ponadto chcielibyśmy rozszerzyć nasze usługi logistyczne, które już świadczymy na Węgrzech. W Polsce jest ogromne zapotrzebowanie na dodatkowe usługi logistyczne również w magazynach i dlatego staramy się analizować, czy i jak moglibyśmy wejść na polski rynek – prawdopodobnie nie w przyszłym roku, ale miejmy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości.
Ale na pewno planujemy w przyszłym roku rozszerzyć nasze usługi logistyczne na Chorwację i Serbię, a w dalszej perspektywie jest także Słowacja.