Pixabay/iKumpunen/public domain

Początek ery reshoringu?

Zachodnie firmy przenoszą część produkcji z Chin do innych państw – tańszych lub uznanych za bardziej bezpieczne. Zdarzają się też powroty do krajów macierzystych, lecz nie na masową skalę.

Ten artykuł przeczytasz w 8 minut

Celem lokowania produkcji za granicą jest maksymalizacja zysków m.in. dzięki zmniejszeniu kosztów pracy i opodatkowania. Opinie o potencjalnych zagrożeniach wynikających z offshoringu długo spychano na margines debaty publicznej, bo mało kto wierzył, że mogłyby się urzeczywistnić.

Od kilku lat zawrotną karierę robi termin „reshoring”, oznaczający przenoszenie do kraju macierzystego działalności prowadzonej w innym państwie. Argumentów za reshoringiem dostarczyła m.in. wojna handlowa między Stanami Zjednoczonymi a Chińską Republiką Ludową, pandemia COVID-19 i związane z nią wielomiesięczne zakłócenia łańcuchów dostaw oraz rosyjska inwazja na Ukrainę, w tym sprowokowany przez Kreml kryzys energetyczny.

Skutki tych mocno rozciągniętych w czasie wydarzeń wpłynęły na opinię publiczną. Pojawiły się obawy o wykorzystywanie środków ekonomicznych przez niektóre państwa, mimo że do niedawna wielu polityków i menedżerów w ogóle nie brało tego pod uwagę.

Na Zachodzie zaczęto mówić o reshoringu oraz o dwóch innych zjawiskach – nearshoringu, czyli przesuwaniu produkcji do państw sąsiednich, i friendshoringu, tj. przenoszeniu jej do krajów o podobnych wartościach oraz zbliżonym spojrzeniu na sytuację międzynarodową.

Offshoring nie umarł

Na razie tylko w niektórych państwach Unii Europejskiej oraz Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju da się zaobserwować zjawisko reshoringu. „Wskazują na to dodatnie wartości różnicy relacji zużycia materiałowego krajowego do zużycia materiałów z importu w latach 2018–2021” – podkreślają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego w raporcie „Nowe oblicze globalnego handlu. Czy mamy do czynienia z reshoringiem?”.

W Europie największą intensywność reshoringu stwierdzono w takich krajach, jak: Luksemburg, Wielka Brytania, Szwecja oraz Francja. Zjawisko zaobserwowano także na innych kontynentach, m.in. w Australii, Meksyku i Stanach Zjednoczonych, które od kilku lat intensywnie dążą do uniezależnienia się od dostaw półprzewodników z Azji.

Mimo licznych zapowiedzi o potrzebie przenoszenia produkcji z krajów oddalonych do położonych bliżej bądź krajów macierzystych, nadal obserwowane są procesy offshoringu. Na liście państw, w których zachodzą one intensywnie, znalazły się Luksemburg, Cypr, Estonia, Węgry, Słowacja, Polska, a także jedne z największych unijnych gospodarek: Niemcy i Włochy” – mówi Jan Strzelecki, zastępca kierownika Zespołu Gospodarki Światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Bezpośrednie inwestycje zagraniczne

Niektórzy wieszczą koniec ery offshoringu opierając się na danych dotyczących bezpośrednich inwestycji zagranicznych, ale eksperci PIE uważają, że jest za wcześnie na formułowanie takich wniosków. Faktem są jednak zmiany zachodzące w przepływie inwestycji na świecie.

W 2021 r. nastąpił relatywny wzrost bezpośrednich inwestycji zagranicznych w państwach rozwiniętych w porównaniu z tymi, które się rozwijają.

Udział krajów rozwijających się obniżył się z 67 proc. do 53 proc., choć wartość napływu BIZ w tej grupie krajów wzrosła w 2021 r. z 644 mld dol. do 837 mld dol. – najwyższego poziomu w historii. W ujęciu wartościowym przewaga krajów rozwijających się nad rozwiniętymi w przyciąganiu BIZ stopniała z 326 mld dol. do 91 mld dol.” – czytamy w raporcie.

Pierwszy raz od 20 lat

Zdaniem autorów publikacji bardziej miarodajne mogą być zmiany globalnej reorientacji bezpośrednich inwestycji zagranicznych w projekty typu greenfield (polegają one na tworzeniu nowych przedsiębiorstw od podstaw) – w 2021 r. wartość ogłoszonych przedsięwzięć wzrosła o 15 proc. na świecie i w całości przypadła na kraje wysoko rozwinięte.

Tym samym w ujęciu wartościowym przewaga krajów rozwiniętych nad rozwijającymi się zwiększyła się z 57 mld dol. w 2020 r. do 142 mld dol. w 2021 r. Sytuacja, w której więcej inwestycji typu greenfield obserwuje się w krajach rozwiniętych niż w rozwijających się, nie była notowana od 20 lat” – podkreślają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Tracą Chiny, zyskują USA

Za spadek bezpośrednich inwestycji zagranicznych typu greenfield w krajach rozwijających się w znacznym stopniu odpowiada odwrócenie się części inwestorów od Państwa Środka, gdzie w 2021 r. wartość transakcji spadła o prawie połowę w stosunku do 2019 r.

O ile najświeższe dane nie muszą świadczyć o tendencji do przenoszenia produkcji z Chin, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę paraliżujące dla projektów greenfield efekty polityki zero-COVID, wpisują się one w trend sugerujący schyłek ery offshoringu” – oceniają autorzy raportu.

Jednocześnie przypominają o zmianach w przyciąganiu zagranicznych inwestycji przez niektóre kraje.

Od dwóch dekad – pomijając 2018 r. – zmniejsza się udział Chin w globalnych przepływach bezpośrednich inwestycji zagranicznych typu greenfield, za to rośnie pozycja USA i, co niektórym osobom może wydać się zaskakujące, Republiki Federalnej Niemiec.

Chiny przyciągały jedną szóstą wszystkich projektów greenfield w 2003 r. – obecnie jest to zaledwie jeden na 25 projektów. Na tle danych fDI Market pozycja Chin w rankingu najważniejszych odbiorców BIZ typu greenfield jest jeszcze słabsza, wynika z nich bowiem, że w 2021 r. Chiny przyciągnęły zaledwie 3,3 proc. wszystkich projektów greenfield w gospodarce światowej, czyli mniej niż Polska (3,4 proc.)” – konkludują autorzy omawianego raportu.

Firmy nie działają pochopnie

Eksperci PIE podejrzewają, że eskalacja napięć międzynarodowych wzmocni przekonanie o potrzebie przynajmniej częściowego reshoringu. Trudno jednak przewidzieć skalę tego zjawiska, bo zachodnie firmy nie postrzegają zagrożeń w ten sam sposób. Z jednej strony deklarują gotowość podejmowania działań o charakterze reshoringowym, a z drugiej – nie podejmują decyzji pochopnie.

Aby zwiększyć odporność na możliwe niedobory produktów i zakłócenia łańcuchów dostaw, z większą uwagą podchodzą do zarządzania ryzykiem – dywersyfikują źródła zaopatrzenia i powiększają stan zapasów, co nie powinno zaskakiwać, bo znacznie łatwiej wynająć nowy magazyn niż wybudować nową fabrykę.

Zmiany w zakresie architektury łańcuchów dostaw wymagają bowiem złożonej oceny opłacalności, ponoszenia wysokich kosztów i nie są pozbawione ryzyka, zwłaszcza biorąc pod uwagę kategorię kosztów utopionych, czyli już poniesionych przez firmy wchodzące na dany rynek. A zatem mimo opisanej gotowości firm do relokacji produkcji i wielu przykładów takich działań, szanse na to, że reshoring będzie wiodącą strategią mitygowania zagrożeń wykreowanych przez pandemię czy wojnę w Ukrainie są ograniczone” – oceniają eksperci.

Podzielają oni opinię, że całkowite wycofanie się wielu firm zachodnich z Chin wydaje się mało realistyczne z uwagi na gigantyczny rynek zbytu, w tym liczną klasę średnią. Spodziewają się raczej dywersyfikacji dostaw zaopatrzenia i lokowania części produkcji w innych krajach azjatyckich bez całkowitego zamykania fabryk w Państwie Środka.

Szansa dla Europy Środkowej

Do powrotu produkcji do krajów macierzystych może przyczynić się coraz większa automatyzacja i robotyzacja – zwłaszcza, jeśli będzie im towarzyszyć ograniczenie kosztów pracy, co stanowiło bodaj główny powód offshoringu.

Procesy automatyzacji i reshoringu mogą postępować równolegle i wzajemnie się zasilać” – czytamy w raporcie.

Przed krajami Europy Środkowej rysuje się szansa na przyciągnięcie nowych inwestycji. W tej części świata procesy automatyzacji przyspieszają, koszty pracy pozostają na niewygórowanym poziomie, nie ma większych problemów z dostępnością do wysoko wykwalifikowanej siły roboczej, a jakość infrastruktury się poprawia.

Rekomendacje ekspertów

Autorzy raportu oceniają, że z perspektywy ekonomicznej odejście od globalizacji nie byłoby korzystne, ale przyznają, że zapewnienie bezpieczeństwa dostaw może wymagać podjęcia pewnych działań.

Zalecają ukierunkowanie polityki państwa nie tylko na wzmocnienie rynku wewnętrznego, ale również osiągnięcie celów ważnych z punktu widzenia odporności gospodarczej – to cenna podpowiedź w kontekście subsydiowania produkcji krajowej i wspierania „powracających” firm. W ich opinii priorytetem powinna być transformacja energetyczna i ograniczanie uzależnienia w sektorach krytycznych.

Państwa i firmy powinny dbać o bezpieczeństwo dostaw, a także o zdywersyfikowaną sieć dostawców”, a rządy „stymulować przede wszystkim relacje handlowe i inwestycyjne z państwami gwarantującymi większe bezpieczeństwo dostaw, a więc wyznającymi podobne wartości w polityce zagranicznej” – tak brzmi inna z rekomendacji.

Trzeba jednak pamiętać, że wprowadzenie jej w życie może pociągać za sobą wzrost kosztów produkcji, a zatem cen towarów i usług.

Autorami raportu „Nowe oblicze globalnego handlu. Czy mamy do czynienia z reshoringiem?” są: Łukasz Ambroziak, Dominik Kopiński, Magdalena Maj, Jan Markiewicz, Katarzyna Sierocińska i Jan Strzelecki.

Autor: Mariusz Tomczak, dziennikarz, politolog specjalizujący się w zagadnieniach europejskich

Tagi