Uważaj na kradzieże „w białych rękawiczkach”. Nie dostaniesz odszkodowania, jeśli zapomnisz o tym obowiązku

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Sytuacja z tego roku: przestępcy kupili firmę transportową ze Słowacji. Do tej pory legalnie działała, miała dobrą historię. I klientów, którzy byli przekonani, że nie mają się czego obawiać. Niedługo później zniknęło osiem samochodów z towarem.

– Złodzieje nie musieli nawet oklejać pojazdów cudzym logo. Mieli pojazdy, które należały do spółki, stronę internetową, dane do załadowców. Wszystko – wspomina Adam Pająk, prezes zarządu Transbrokers.eu.

To jedna z bardziej popularnych metod kradzieży w transporcie. Włamania czy rozbój powoli ustępują pola bardziej wyrafinowanym metodom. Eksperci nazywają je „złodziejstwem w białych rękawiczkach”. Ofiarą padają załadowcy albo przewoźnicy, którzy korzystają z podwykonawców.

– Czasami, żeby uśpić czujność, złodzieje mogą przez jakiś czas prowadzić legalnie działalność takiej kupionej firmy. A potem nagle ginie kilka transportów, a firma przestaje istnieć – Adam Pająk tłumaczy metodę działania przestępców. – W podobny sposób działali w latach 90. ci, którzy wyłudzali auta z leasingu. Zakładali przedsiębiorstwa, nierzadko na skradzione lub kupione dowody osobiste, działali przez jakiś czas, wystawiali kilka faktur, a po wzięciu w leasing cennego samochodu znikali.

„To jest jak wyścig zbrojeń”

Inną metodą kradzieży „w białych rękawiczkach” jest wyłudzanie towaru podczas rozładunku. Przestępcy dzwonią do kierowcy lub wysyłają mu SMS-a z informacją, że miejsce przekazania towaru zostało zmienione.

– Niekiedy zdarza się nawet, że są na terenie bazy rozładunkowej i tam przekierowują pojazd – zauważa Pająk. – Oczywiście de facto takie działanie nie powinno się zdarzyć. Jeśli firma chciałaby zmienić miejsce rozładunku, musi przedstawić pierwszy egzemplarz listu przewozowego z odpowiednio zmienionym adresem. Niestety, bywa, że te zasady nie są przestrzegane.

A przestępcy nie przepuszczą żadnej okazji. Mają swoich informatorów, podglądają oferty na giełdach transportowych, obserwują trasy przejazdów.

– Zawsze są o ten krok do przodu, a ubezpieczyciele i przewoźnicy starają się za nimi nadążyć. To jest jak wyścig zbrojeń – zauważa prezes Transbrokers.eu.

Rygorystyczne obowiązki, które musisz spełnić

Jak nie dać się przechytrzyć? Przede wszystkim istotne jest dokładne zweryfikowanie przewoźnika. Taki obowiązek spoczywa na załadowcy, spedytorze lub firmie transportowej, która korzysta z pomocy podwykonawców.

– Po części to wynika z klauzuli powierzenia towaru osobie nieupoważnionej, którą powinno się posiadać w ubezpieczeniu OCPD – tłumaczy Adam Pająk. – Jest to bowiem jedna z niewielu klauzul, które nakładają na ubezpieczanego określone, bardzo rygorystyczne obowiązki.

Na dodatek są obowiązki, które trzeba dokonać jeszcze przed pierwszym transportem. Gdyby się okazało, że dojdzie do wyłudzenia ładunku, ubezpieczyciel zażąda dowodów na to, że taka weryfikacja została przeprowadzona. Jeśli ich nie będzie – nie będzie odszkodowania z polisy.

Zlecający transport musi więc na przykład sprawdzić wpis podwykonawcy w CEIDG, zebrać jego odpisy: NIP, REGON i licencji wspólnotowej na stronach Biura ds. Transportu Międzynarodowego GITD; zweryfikować polisę OCPD u ubezpieczyciela oraz przejrzeć KRS.

– Warto również przejrzeć oceny, na przykład na giełdzie Trans.eu, albo po prostu poczytać opinie w sieci. Tym bardziej, że niektóre z wymienionych wcześniej sposobów mogą być, niestety, zawodne. Bo na przykład wydaje się, że posiadając dostęp do płatnych danych w KRS, gdzie są informacje na przykład o zmianach właścicielskich w firmie transportowej, jesteśmy bezpieczni. Bo zapali nam się czerwona lampka, jeśli w ostatnim czasie właściciel firmy się zmienił. Niestety, problem polega na tym, że sądy rejestrowe potrzebują około 6-7 miesięcy na to, by odnotować taką zmianę w systemie – przestrzega Pająk.

Weryfikacja to nie wszystko

Gdyby jednak okazało się, że mimo wszystko firma padnie ofiarą kradzieży „w białych rękawiczkach”, można liczyć na odszkodowanie, oczywiście pod warunkiem posiadania wspomnianej klauzuli powierzenia towaru osobie nieupoważnionej. Jej dokładne zapisy mogą się różnić w zależności od towarzystwa ubezpieczeniowego, warto więc bardzo dokładnie je przeczytać. Nie wystarczy bowiem, że przeprowadzimy weryfikację przewoźnika przed nawiązaniem współpracy.

– Po każdym odnowieniu polisy OCPD – nawet jeśli wznawiamy ją w tym samym zakładzie ubezpieczeń – należy obowiązkowo zapoznać się z jej treścią i w razie konieczności przeszkolić pracowników, w tym także kierowców oraz sporządzić dla nich precyzyjne instrukcje postępowania – instruuje Adam Pająk. – Zarówno zlecający transport, jak i kierowcy powinni znać swoje obowiązki, do których należą m.in. wspomniana weryfikacja podwykonawcy czy odbiorcy transportu. 

Mała pizza i wielu głodnych

Poza obowiązkami trzeba pamiętać jeszcze o jednej, niezwykle istotnej rzeczy dotyczącej tej klauzuli – jest ona limitowana i zależy od wysokości sumy gwarancyjnej OCPD (która nie powinna być niższa niż 250 tys. euro), ale również ją „zjada”.

– Wytłumaczę to obrazowo. Suma gwarantowana to pizza, zaś klauzule, takie jak powierzenia towaru osobie nieupoważnionej, postojowa czy rozboju, to są głodni do wykarmienia. Jeśli suma gwarantowana jest za mała, wówczas może się okazać, że nie wszystkich da się nią „nakarmić” – wyjaśnia prezes. – Dlatego tak ważne jest, by zapewnić sobie możliwie wysoką sumę gwarantowaną.

Jeśli bowiem podczas transportu coś się stanie i firma będzie upominać się o pieniądze od ubezpieczyciela, a wcześniej z tytułu innych klauzul zostały wypłacone odszkodowania, może się okazać, że na to ostatnie nie wystarczy. I przedsiębiorca będzie stratny.

Uważać na to powinni przede wszystkim ci, którzy korzystają z podwykonawców – spedytorzy czy przewoźnicy, którzy podzlecają transport. To oni bowiem odpowiadają za bezpieczeństwo ładunku. Muszą więc zadbać o to, by również w polisach podwykonawców na pewno znalazła się omawiana klauzula oraz by suma gwarancyjna była odpowiednio wysoka.

Fot. Pixabay/ROOKIE23/public domain

Adam Pajak jest prezesem zarządu Transbrokers.eu. Jego teksty, publikowane na Trans.INFO, możesz przeczytać na podstronie.

Tagi