TransInfo

Mandat za spanie w kabinie z winy rozładowcy? Zobacz, jak się uchronić

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Często się zdarza przy zleceniach transportu do krajów Europy Zachodniej, że nawet jeśli kierowca dostarczył ładunek na czas przed weekendem, zgodnie z ustaleniami załadowcy, odbiorca mimo tego nie dokonał rozładunku. Kierowca jest zmuszony czekać do poniedziałku na odbiór towaru i spać w kabinie. Jeśli dzieje się to w kraju, gdzie obowiązuje zakaz odbierania regularnych 45 godz. przerw w kabinie (tzw. weekendowych), grozi to mandatem dla kierowcy i karą dla firmy transportowej. Co można zrobić w takiej sytuacji, by uniknąć kary albo zyskać przynajmniej rekompensatę za zapłacony mandat?

Firmy transportowe skarżą się na to, że często ich kierowcy naruszają przepisy o weekendowym odpoczynku nie z własnej winy, lecz wskutek postępowania odbiorcy ładunku. Bo choć dowożą ładunek w piątek na ustalona godzinę, to bywa, że odbiorca przekłada rozładunek na poniedziałek.  Czy w takiej sytuacji kierowca powinien żądać wpisu w CMR, świadczącego o tym, że odmówiono mu dokonania rozładunku, mimo iż termin był wyznaczony w piątek? Czy może być to podstawą do roszczeń wobec nadawcy?

Obecnie kary za postoje w krajach Zachodniej Europy są nakładane na przewoźników niezależnie od przyczyny z jakiej doszło do postoju. Brak rozróżnienia sytuacji, w której nie da się uniknąć postoju z winy załadowcy lub rozładowcy i postoju zaplanowanego, wydaje się główną wadą wprowadzonych przepisów o zakazie odbierania regularnych odpoczynków w pojazdach – mówi Ewa Sławińska, starszy prawnik z kancelarii TransLawyers.eu.

Dodaje, że w przypadku otrzymania mandatu za postój warto próbować się od niego odwołać, wskazując w piśmie kierowanym do zagranicznego organu, że miały miejsce właśnie tego rodzaju szczególne okoliczności.

Powinny zostać one przez nas udowodnione na przykład przez odpowiedni wpis w liście przewozowym CMR lub przez przedstawienie stosownego oświadczenia złożonego przez podmiot faktycznie winny przedłużenia postoju. Wydaje się jednak, że w praktyce załadowcy oraz rozładowcy będą niechętnie angażować się w tego rodzaju sprawy. Będą bowiem obawiali się tego, że sami zostaną obciążeni wysokimi karami pieniężnymi – zastrzega Ewa Sławińska.

Kolejne pytanie jakie się nasuwa, to kwestia tego, czy jeżeli już kierowca mandat dostał a firma transportowa została ukarana, to czy przewoźnik może dochodzić od załadowcy odszkodowania za to, że rozładunek nie został wykonany w zaplanowanym terminie?

Eksperci wskazują, że wszystko zależy od tego, co zawiera umowa przewozu (kwestie rozliczenia opłat postojowych znajdziesz  >>> TUTAJ.

W skrócie – jeśli w zleceniu przewidziane zostało wyłączenie możliwości uzyskania opłat za postój przez pierwsze 24/48 godzin lub w weekendy i w święta, to przewoźnik nie ma co do zasady podstawy do żądania od zleceniodawcy zwrotu kosztów zapłaconego mandatu – tłumaczy Ewa Sławińska z TransLawyers.eu

Natomiast inaczej kształtuje się sytuacja przewoźnika jeśli w zleceniu takie zapisy nie zostały wprowadzone.

Wówczas, zgodnie z art. 16 ust. 1 Konwencji CMR w związku z art. 471 Kodeksu cywilnego można mówić o odpowiedzialności nadawcy towaru za szkody, które poniósł przewoźnik w trakcie wykonywania przewozu Moim zdaniem w zakresie tejże odpowiedzialności mieści się także odpowiedzialność za mandaty, które otrzymał przewoźnik w trakcie nieplanowanego postoju we Francji, Niemczech, Belgii lub Holandii – mówi Sławińska.

Innym wyjściem z opisanej na wstępie sytuacji mogłoby być skorzystanie z hotelu przez kierowcę, a potem wystąpienie o pokrycie kosztów tego noclegu przez załadowcę. Czy taki manewr byłby prawnie uzasadniony?

W przypadku, gdy zleceniodawca nie zastrzegł wyraźnie w umowie, że jest zwolniony z kosztów postojów, skorzystanie przez kierowcę z hotelu i zaliczenie tego jako koszt wykonywania instrukcji nadawcy wydaje się uzasadnione. Pozwalałoby to na uniknięcie ryzyka otrzymania przez przewoźnika wysokiego mandatu. Byłoby to więc tak naprawdę rozsądne rozwiązanie także dla zleceniodawcy, który może zostać potencjalnie obciążony tym kosztem – komentuje Ewa Sławińska. 

Dodaje, że trzeba jednak zadać sobie pytanie, czy w realiach branży transportowej, z uwagi na brak infrastruktury i wysokie koszty noclegów w krajach takich jak Francja czy Niemcy, takie rozwiązanie jest w ogóle możliwe.

Niestety trudno ustalić prawną podstawę do tego, by kosztem noclegu obciążać zleceniodawcę, jeśli taka odpowiedzialność została umownie wyłączona. Obowiązujące aktualnie w Europie przepisy dotyczące wykonywania noclegów w kabinie z perspektywy polskiej branży transportowej z całą pewnością wymagają udoskonalenia. Nie jestem jednak pewna, czy legislatorom z Europy Zachodniej faktycznie zależy na tym, by ułatwić naszym przewoźnikom wykonywania działalności gospodarczej – podsumowuje prawniczka z TransLawyers.eu.

 

Tagi