Na szwedzkiej drodze krajowej nr 37 w Oskarshamn na wschodzie kraju tydzień temu zatrzymano transport turbiny wiatrowej. Podczas inspekcji okazało się, że kierowca odbył regularny tygodniowy odpoczynek w kabinie pojazdu i o zakazie dowiedział się dopiero od szwedzkich policjantów. Pracodawca również utrzymywał, że nie miał pojęcia o zakazie – donosi szwedzki portal transportowy tidningenproffs.se.
W toku kontroli wyszło także na jaw, że turbiny są przewożone w ramach nielegalnego kabotażu. Kierowca po Szwecji jeździł już bowiem od 25 kwietnia. Ponadto dokumenty, które przedstawił Polak, zawierały szereg błędów.
Tym razem przewoźnikowi się upiekło – donosi portal, bowiem służby skupiły się na naruszeniach związanych z kabotażem, za które od grudnia 2021 r. grozi 60 tys. koron szwedzkich (ok. 23 tys. zł). Gdyby policja chciała ukarać firmę dodatkowo za nielegalny odbiór odpoczynku w kabinie, przewoźnik zapłaciłby jeszcze 20 tys. koron (ok. 7,6 tys. zł). Ta wysokość grzywny obowiązuje od maja 2021 r., kiedy mandaty podniesiono aż 5-krotnie.