W tym tygodniu Minister infrastruktury Dariusz Klimczak oraz minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman spotkali się w Warszawie z Robertem Habeckiem, wicekanclerzem Republiki Federalnej Niemiec oraz ministrem gospodarki i ochrony klimatu. Jednym z głównych tematów rozmów było omówienie wpływu umowy między Unią Europejską a Ukrainą na funkcjonowanie rynku transportu drogowego towarów i zasadności wprowadzenia do niej stosownych zmian. Minister Klimczak poprosił wicekanclerza Niemiec o wsparcie podczas prac nad zmianą i uszczegółowieniem umowy między Unią Europejską a Ukrainą. Polski resort chce, by pozwalała ona na zachowanie konkurencyjności na europejskim rynku międzynarodowych przewozów drogowych rzeczy. Istotnym elementem zmiany powinno być wprowadzenie rozwiązań eliminujących wykonywanie niedozwolonych na mocy umowy operacji transportowych.
Niemcy oburzeni skutkami umowy
Temat wpływu umowy ws. transportu między Wspólnotą a Ukrainą i Mołdawią zajmuje jednak nie tylko ministrów. Głos w sprawie jej skutków zabrała w tym tygodniu również niemiecka organizacja BLV-pro.
Czy coś nas ominęło, czy celowo nie zostaliśmy o tym poinformowani?
Z naszych informacji wynika, że UE zawarła tymczasowe umowy o transporcie drogowym z Ukrainą i Republiką Mołdawii, które obowiązują od 29 czerwca 2022 r. Oznacza to, że tranzyt i ruch zmienny między UE a obydwoma krajami nie wymagają zezwoleń przez ograniczony okres. Celem umowy jest czasowe ułatwienie transportu drogowego towarów pomiędzy i przez terytorium Unii Europejskiej (UE) a terytorium Ukrainy, biorąc pod uwagę skutki konfliktu Rosji z Ukrainą” – czytamy w oficjalnym stanowisku organizacji.
Zdaniem Konstantina Popowa, prezesa BLV-pro stwarza to “dalsze niekorzystne warunki konkurencyjne dla niemieckiego transportu drogowego, przez co będzie postępować wykrwawianie się branży”.
Organizacja obserwuje liczne ukraińskie pojazdy, które jeżdżą każdego dnia niemieckimi autostradami wożąc np. zboże do Niderlandów.
W związku z tym, według BLV-pro, przewoźnicy drogowego transportu towarów z Ukrainy i Mołdawii mogą bez zezwoleń wykonywać następujący transport drogowy rzeczy:
- przejazdy z ładunkiem pojazdem, których początek i miejsce docelowe znajdują się na terytorium różnych stron zawierających umowę, z tranzytem lub bez tranzytu przez terytorium państwa trzeciego;
- przejazdy pojazdem z ładunkiem z terytorium jednej strony zawierającej umowę na terytorium tej samej strony z tranzytem przez terytorium drugiej strony zawierającej umowę;
- przejazdy pojazdem z ładunkiem na terytorium strony zawierającej umowę lub z tego terytorium do państwa trzeciego z tranzytem przez terytorium drugiej strony zawierającej umowę;
- puste przejazdy pojazdem w związku z przejazdami, o których mowa powyżej. Przy tym dokumenty kierowcy – w ramach niniejszej Umowy prawa jazdy i świadectwa kompetencji wydane przez UE lub Ukrainę będą uznawane za ważne przez drugą stronę.
To porozumienie otwiera drzwi do arbitralności, zawieszenia uczciwych warunków rynkowych dla niemieckich małych i średnich firm transportowych, a także do niewolnictwa i nędzy kierowców z Europy Wschodniej” – grzmi Bärbel Karnik, sekretarz stowarzyszenia.
“Kiedy nadejdzie ulga i ochrona dla niemieckiego transportu drogowego? Dlaczego w przypadku kierowców z Europy Wschodniej nie uwzględniono płacy minimalnej w danym kraju, w którym odbywa się transport? Jak kierowcy mogą tu podróżować bez odpowiednich kwalifikacji/rejestracji 95?” – pyta retorycznie związek.
Podczas gdy nasza kadra kierowców jest prowadzona na pasku i co 5 lat musi sięgać głęboko do portfela, aby przedłużyć prawo jazdy, UE tworzy tutaj kadrę kierowców 1. i 2. klasy. Transport bez zezwoleń, jazda bez ważnych uprawnień – to skandal dla BLV-pro!” – podsumowuje organizacja.