Odsłuchaj ten artykuł

Fot. Facebook.com/TollCollect
Niemiecki spedytor bije na alarm. Rośnie liczba bankructw przewoźników
Markus Barth, spedytor z Badenii-Wirtembergii ii alarmuje o poważnym wpływie drastycznych podwyżek niemieckiego myta na krajową branżę transportową. Liczba ogłoszonych od końca zeszłego roku upadłości w sektorze przewozowym wzrosła według niego o ponad jedną trzecią.
Operator z Laupheim posiadający 60 ciężarówek, 50 tys. mkw powierzchni magazynowej i zatrudniający 120 pracowników opowiedział na łamach lokalnego portalu schwaebische.de. o wpływie zeszłorocznych podwyżek myta w Niemczech na jego działalność i cały krajowy sektor transportowy. Twierdzi, że sam mimo ugruntowanej pozycji w branży musi podejmować ryzykowne decyzje, które mogą zagrozić funkcjonowaniu jego firmy.
Wciąż jest jednak w komfortowej sytuacji w porównaniu z innymi firmami. Jego zdaniem liczba upadłości wśród przewoźników i spedytorów w Niemczech wzrosła o 35 procent od grudniowej drastycznej podwyżki myta.
Nadchodzi fala bankructw. Mamy o 35 proc. więcej upadłości niż w marcu 2023 r. Poza tym wiele średnich przedsiębiorców spedycyjnych rezygnuje ze swojej działalności ze względu na wiek. Lub łączą się z dużymi firmami spedycyjnymi. Ma to wpływ na konkurencję. Robiąc zakupy w supermarkecie, klienci zauważą, że wszystko staje się jeszcze droższe. Wszyscy już to odczuli, gdy stawki myta wzrosły prawie dwukrotnie” – mówi na łamach serwisu Barth.
Spedytor odnosi się też do samych podwyżek, zdradzając, o ile podniosły się koszty jego działalności.
Po pierwsze, nie kończy się to na 83 procentach (o tyle wzrosły stawki opłat drogowych dla niektórych grup pojazdów w Niemczech w grudniu 2023 r. – przyp. red.). W rzeczywistości jest to 100 procent, jeśli zsumujesz puste przebiegi. Konkretnie: w styczniu 2024 r. musieliśmy zapłacić około 105 tys. euro opłat drogowych. W styczniu 2023 roku było to zaledwie 55 tys. euro, a więc ponad dwukrotnie więcej” – wylicza badeński przedsiębiorca.
Dodaje, że jego firma radzi sobie z takim obciążeniem głównie ze względu na fakt, że w dużej mierze jej klienci przejęli koszty związane z podwyżką myta. Barth przyznał przy tym, że musiał realizować także przewozy, w których to on ponosił dodatkowe koszty wynikające z wyższych stawek opłat drogowych.
Pierwszy kwartał był wyjątkowo zły. Ceny frachtu były bardzo niskie, a do tego doszła nadpodaż ciężarówek. Musieliśmy jeździć taniej niż przed 1 grudnia 2023 r., kiedy jeszcze nie obowiązywały Nowe opłaty za przejazd ciężarówkami. Duże spadki popytu odnotowano w branży budowlanej, inżynierii mechanicznej i u dostawców motoryzacyjnych” – wskazuje spedytor.
Zauważa przy tym, że choć sytuacja w niemieckiej gospodarce nieco się poprawia, to branża TSL nadal jest w trudnym położeniu.
W tej sytuacji wysokie opłaty za przejazdy ciężarówkami to dla wielu kolegów katastrofa. Branża znajduje się pod ogromną presją. Firmy rodzinne są niezwykle zagrożone. Presja kosztowa jest ogromna” – podkreśla.
Upadłości w niemieckim sektorze przewozowym
Czy odsetek upadłości w niemieckiej branży TSL faktycznie wzrósł tak bardzo, jak przedstawia to spedytor z Bdenii-Wirtembergii? Niestety tak. Według Federalnego Urzędu Statystycznego liczba upadłości przedsiębiorstw wzrosła w styczniu o ponad 27,6 proc., a najwyższą częstotliwość upadłości obserwujemy w branży transportowej i magazynowej. Na 10 tys. firm w styczniu 2024 r. w Niemczech przypadło 4,7 upadłości przedsiębiorstw, w branży TSL na tę samą liczbę przedsiębiorstw przypadło 9,1 bankructw. W lutym i marcu wzrosła także liczba upadłości przedsiębiorstw w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego.
Choć według niemieckiego stowarzyszenia syndyków VID nie można jeszcze mówić o fali bankructw, to jeśli chodzi o branżę transportową nie należy ignorować tego trendu.
Federalne Stowarzyszenie Logistyki i Transportu (BLV-pro) ostrzegło niedawno, że branża transportowa zmaga się ze znacznym wzrostem liczby upadłości. Firmy dotknięte skutkami obecnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej staną przed trudnymi decyzjami i będą musiały dostosować się do nowych realiów.
Powołując się na osoby wtajemniczone, stowarzyszenie szacuje, że około 1/3 kosztów opłat drogowych nie może zostać opłacona zgodnie z umową ze względu na brak płynności, a czołowi ubezpieczyciele rozwiązują nawet umowy z klientami mającymi trudności z płatnościami.
Teraz dla wielu zaczyna się apokalipsa” – podsumowuje sytuację stowarzyszenie.