Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Pixabay/geralt/public domain
Będą “wygrani na kryzysie” spowodowanym pandemią? Pierwsze firmy mówią o rozwoju i ekspansji
Ogłoszona przez WHO pandemia koronawirusa ma oczywiście paraliżujący wpływ na handel, znacznie utrudnia logistykę, stawiając duże wyzwania i nieoczekiwane przeszkody w zakresie zarządzania łańcuchem dostaw. Jak zawsze jednak w sytuacjach kryzysowych, są też firmy, które wychodzą z nich obronną ręką, a nawet korzystnie – z nowymi, innowacyjnymi rozwiązaniami. Czy koronawirus będzie więc czarnym łabędziem dla polskiego rynku handlu elektronicznego i jeszcze bardziej przyspieszy rozwój e-commerce w Polsce? – analizuje Damian Kołata, associate w Dziale Powierzchni Przemysłowych i Logistycznych Cushman & Wakefield.
Na razie jest na pewno zbyt wcześnie, aby przytaczać polskie przykłady potwierdzające tezę przedstawioną wyżej. Możemy jedynie zacytować komunikaty prasowe firm, które otwarcie przyznają, że w pierwszym kwartale 2020 roku udział e-commerce w sprzedaży będzie tak wysoki jak nigdy dotąd:
- Vistula Retail Group – przychody ze sprzedaży w kanale e-commerce w I kwartale 2019 roku wyniosły 15,5 proc., natomiast w okresie I kwartału 2020 roku wyniosą około 24 proc. przychodów ze sprzedaży grupy ogółem,
- Komputronik w ostatnich dniach odnotowuje kilkudziesięcioprocentowy wzrost odwiedzin w swoim sklepie internetowym,
- Grupa CCC intensywnie rozwija sprzedaż w kanałach e-commerce, która stanowiła w strukturze przychodów ze sprzedaży odpowiednio 25 proc. w roku 2019 i blisko 45 proc. w marcu 2020 roku,
- LPP spodziewa się dużego wzrostu sprzedaży w sklepach internetowych. Grupa będzie kontynuować i dalej rozwijać handel e-commerce, który za rok 2019 stanowił ok. 12 proc. sprzedaży całej grupy,
- InPost z uwagi na rosnące zapotrzebowanie na usługi paczkomatowe w związku pandemią przyspiesza start nowej usługi „Paczka w Weekend” umożliwiającej dostawy do Paczkomatów także w soboty i niedziele, na zasadzie podobnej jak w każdy inny dzień tygodnia. Z uwagi na koronawirus, od 12 marca przez najbliższe trzy weekendy (do 29 marca) klienci, którym zależy na pilnym nadaniu lub dostawie paczki będą mieli możliwość skorzystania z weekendowej usługi bez żadnych dodatkowych opłat – standardowy koszt usługi to 4,99 zł brutto,
- Nie sposób nie wspomnieć też o jednym z największych wygranych, czyli frisco.pl, które tygodniowo notuje obecnie sprzedaż na poziomie miesięcznej sprzed kryzysu,
Na przykładzie doświadczeń z Chin możemy jednak zaprezentować już potwierdzone przypadki „wygranych na kryzysie”. Mowa tu nie tylko o pandemii z bieżącego roku, lecz również z wydarzeń z 2002/2003 związanych z SARS. To właśnie epidemia tego ostatniego koronawirusa stanowiła mocny punkt zwrotny w rozwoju dopiero raczkującego e-commerce w Państwie Środka.
SARS niektórym pomógł
Alibaba obchodziła wtedy dopiero czwarte urodziny, a jej strategia była nakierowana wyłącznie na lokalną sprzedaż B2B. W sytuacji jednak, gdy sporo podróży biznesowych do Chin zostało zawieszonych, wiele europejskich firm zaczęło poszukiwać dostawców online. Wskutek tego, jedynie w 2003 roku portal wzbogacił się o 4 tys. nowych kontrahentów i 9 tys. listowanych produktów każdego dnia, a notowany obrót był 5-krotnie większy, niż przed epidemią.
Ponadto Jack Ma, założyciel Alibaba Group, postanowił rozpocząć wtedy pracę nad platformą sprzedażową C2C Taobao, mającą stanowić konkurencję dla będącego numerem 1 w Chinach eBay. Nad projektem pracowała zdalnie, w swoich domach, grupa 6 osób. W ciągu dwóch lat Taobao stało się pierwszym wyborem chińskich konsumentów i zdetronizowało eBay.com, osiągając w 2019 roku GMV na poziomie 3 bilionów juanów, co odpowiada 434 miliardom USD,
Nie wszyscy wiedzą też, że to właśnie SARS, który zahamował rozwój wielu stacjonarnych biznesów, zmusił do stworzenia firmy internetowej Richarda Liu. To właśnie wtedy zamienił on założoną w 1998 roku sieć sklepów z elektroniką (12 punktów sprzedaży w Pekinie) w JD.com, który dziś zalicza się do największych spółek internetowych na świecie i jest wyceniany na 38 mld dolarów. Ten rok również zaczął się dla JD.com pozytywnie. Wystarczy wspomnieć, że sprzedaż na portalu w sektorze e-grocery wzrosła o 215 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
Szanse na rozwój firm w dobie pandemii koronawirusa
Przykłady zakorzenionych już w e-commerce Alibaby, Taobao i JD.com pokazują, że to właśnie w czasach kryzysu należy szukać możliwości rozwoju i ekspansji. Chińskie firmy i tym razem nie ustają w poszukiwaniach. Oto kilka przykładów:
- Kosmetyczny retailer Lin Qingxuan zmuszony był do zamknięcia 40 proc. swoich sklepów i skierował swoich pracowników do pracy zdalnej. Mieli oni aktywnie brać udział w promowaniu sprzedawanych wyrobów w mediach społecznościowych. Dzięki temu sprzedaż firmy osiągnęła poziom 200 proc. sprzedaży w porównaniu do poprzedniego roku,
- Cosmo Lady, największy producent bielizny, po zamknięciu swoich sklepów stacjonarnych wdrożyła dla swoich pracowników program poleceń sprzedaży na platformie WeChat. Bierze w nim udział nawet CEO firmy, pomagając tym samym motywować innych pracowników i dawać dobry przykład,
- Sieć supermarketów działających w schemacie omnichannel Hema podpisała umowę z 40 sieciami restauracji, hoteli oraz kin, przejmując ich pracowników do obsługi zamówień i dostaw.
Wpływ koronawirusa na rynek e-commerce
Czy pandemia koronawirusa spowoduje faktycznie zmianę sposobu zachowania konsumentów i w jeszcze większym stopniu spowoduje wzrost znaczenia e-commerce? Są ku temu przesłanki. Daniel Zhang, CEO Alibab już nazwał pandemię czarnym łabędziem (zdarzenie nieprzewidywalne, które wywarło ogromny wpływ na rzeczywistość – przyp.red.). Chociażby dlatego, że pomimo ogromnego poziomu nasycenia rynku chińskiego najróżniejszymi formatami e-commerce, tylko w ostatnim kwartale 2019 roku Alibaba zanotowała 38 proc. dynamikę w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku. Pozwoliło to osiągnąć obroty na poziomie 23 miliardów dolarów.
Sytuacja podobnie wygląda w USA. Już teraz Amazon planuje zatrudnienie dodatkowych 100 tys. pracowników do swoich centrów logistycznych i podniesienie wynagrodzenia wszystkim pracownikom o $2 za godzinę. Krok ten związany jest z ogromnym wzrostem sprzedaży internetowej.
W Polsce, poza przykładami podanymi na początku artykułu, jak dotąd poza ostrożnymi prognozami analityków rosnące zainteresowania zakupami w sieci wskazują statystyki Google. W ciągu minionego tygodnia wg. Google Trends popularność frazy “zakupy online” w Polsce wzrosła 20-krotnie.
Wpływ na rynek powierzchni magazynowych
Czy firmy, pamiętając problemy z dostawami z Chin będą zabezpieczać się nie tylko alternatywnymi źródłami dostaw, lecz również wyższym zapasem wymagającym dodatkowej lokalizacji? Trudno w tej chwili o jednoznaczną odpowiedź. Nie minęło jeszcze tyle czasu, aby pokazać rzeczywiste przypadki, czy też, mówiąc wprost, wpadki, porównywalne chociażby do tej, jaką zaliczył koncern Ericsson wskutek braku alternatywnego źródła zakupów w związku z pożarem w fabryce podzespołów w Albuquerque w 2000 roku. Firma wskutek niego straciła 400 mln dolarów i porzuciła na dobre rynek telefonów komórkowych, oddając palmę pierwszeństwa Nokii.
Z pewnością konsumenci, którzy obecnie, aby uniknąć ryzyka zarażenia, pozostają w domach i dokonują zakupów online, również po ustaniu pandemii będą przychylniej patrzeć na e-commerce. Przełoży się to nie tylko na wzrosty w branżach, które już teraz są popularne (odzież, elektronika), lecz również tych, które do czasu kryzysu były marginalne, jak n.p. e-grocery notujące 1 proc. udziału w całym e-commerce.
Ruchy w kierunku handlu elektronicznego spowodują zmianę w postrzeganiu logistyki i magazynów, które będą coraz częściej traktowane jako element przewagi konkurencyjnej i wartość dodana do oferty firmy, a nie koszt, który za wszelką cenę należy minimalizować. Coraz częściej będą się pojawiać wychodzące naprzeciw konsumentom oferty w postaci chociażby the same-day-delivery, które powodują bezapelacyjnie operacyjne wyzwania, ale pozwalają jednocześnie generować dodatkową sprzedaż. Za przykład niech posłużą statystyki sieci Decathlon, która po uruchomieniu takich dostaw w zeszłym roku zanotowała wartość średniego koszyka większą o 30 proc.
Warto będzie więc znajdować się bliżej klienta końcowego, wzbogacając łańcuch dostaw o mini-huby i małe jednostki zlokalizowane w pobliżu największych ośrodków miejskich, a duże centra dystrybucyjne rozbudowując o nowoczesne systemy automatyczne pozwalające na szybka kompletację i minimalizację zatrudnienia. Łatwo napisać – trudniej zrealizować, ale to właśnie stopniowe działania w tym kierunku pozwolą na umocnienie się i zdobycie lojalnych klientów. Wygranymi na pewno będą firmy kurierskie. Już teraz prognozuje się, że w 2023 roku operatorzy KEP obsłużą w Polsce prawie 850 mln paczek (osiągając wartość rynku blisko 12 mld PLN), co stanowi podwojenie liczby przesyłek nadanych w 2017 roku i wzrost o 78 proc. w stosunku do 2018 roku.
Fot.Pixabay/geralt/public domain