Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Bartosz Wawryszuk
Wyliczyli skutki podwyżek myta dla przewoźników w Niemczech. 12 tys. euro na ciężarówkę
Kolejne niemieckie stowarzyszenia transportowe i logistyczne alarmują o poważnych konsekwencjach planowanego podniesienia stawek myta w Niemczech. Związki obawiają się niewypłacalności i mówią o zagrożeniu dla tysięcy miejsc pracy i wcale nie przesadzają. Przewoźnicy wyliczyli dodatkowe koszty wynikające z podwyżek opłat drogowych. Kwota jest kolosalna.
Z artykułu dowiesz się m.in.:
- o ile wzrosną koszty użytkowania ciężarówek po wejściu w życie nowych stawek opłat drogowych w Niemczech,
- jak wyższe stawki wpłyną na branżę transportową,
- jakie inne konsekwencje może spowodować drastyczna podwyżka niemieckiego myta.
Lada moment – 18 września – nowelizacja ustawy o mycie trafi do pierwszego czytania w Bundestagu. W związku z tym kolejne organizacje przewoźników zabierają głos w sprawie konsekwencji przewidzianych w niej podwyżek.
Niemiecki związek transportowo-logistyczny Bundesverband Logistik & Verkehr (BLV-pro) ostrzega, że planowana zmiana stawek doprowadzi do hiperinflacji i narazi na niewypłacalność przewoźników.
W oficjalnym stanowisku BLV-pro ostrzega przed skutkami planowanej podwyżki opłat drogowych od 1 grudnia „o 83 proc.” Według organizacji sytuacja branży przewozowej już jest trudna, a konsekwencje drastycznych podwyżek mogą być druzgocące.
Podwyżka myta w Niemczech budzi mnóstwo obaw
W związku z tym dyrektor generalny BLV Konstantin Popov i dyrektor generalny Thomas Hansche wzywają do ponownego rozważenia planowanej podwyżki opłat.
Drastyczne dodatkowe koszty wynikające ze wzrostu stawek myta doprowadzą wiele z tych przedsiębiorstw do bankructwa, co nie tylko zagraża miejscom pracy, ale także wpływa na bezpieczeństwo dostaw dla całego społeczeństwa” – podkreśla organizacja w oficjalnym stanowisku.
„Stoimy w obliczu egzystencjalnego zagrożenia dla naszego sektora i gospodarki jako całości. Planowana podwyżka opłat nie tylko spowoduje bankructwa, ale także doprowadzi do dalszych podwyżek cen, które dotkną każdego obywatela” – grzmi Popow.
Ważne jest, aby dochody z opłat za przejazd były wykorzystywane na budowę dróg, a nie nadużywane na renowację kolei” – mówi Thomas Hansche.
„Branża logistyczna jest wykorzystywana jako dojna krowa przez Federalne Ministerstwo Gospodarki i Ochrony Klimatu oraz Federalne Ministerstwo Transportu i Cyfryzacji” – dodaje gorzko Bärbel Karnik, sekretarz zarządu BLV-pro.
Liczby nie kłamią
Daniel Bestanding, członek zarządu BLV, który jest właścicielem firmy przewozowej Bestanding Transport and Logistics, obliczył już koszty opłat drogowych dla swojej firmy.
335 tys. euro (ok. 1,5 mln zł) – to są dodatkowe koszty wynikające z podwyżki opłat drogowych, którą w ciągu roku poniesie nasza firma przy aktualnym przebiegu” – mówi Bestanding.
Dodatkowe wydatki podsumował też na łamach schwaebische.de. Markus Barth, przedsiębiorca z Bawarii.
To katastrofa dla nas i całej branży transportowej. Mówimy o podwojeniu stawek, gdy dopłata za emisję CO2 wzrasta z 18 do 34 centów za litr oleju napędowego dla jednej z naszych 40-tonowych ciężarówek w klasie Euro 6. Posiadamy 60 pojazdów. Obecnie co miesiąc płacimy opłaty drogowe od 55 tys. do 60 tys. euro. Jeśli prawo wejdzie w życie, będzie to około 120 tys. euro. Zatem dodatkowe koszty w wysokości około 720 tys. euro rocznie” – alarmuje Barth.
Daje to więc rocznie dodatkowo około 12 tys. euro za jedną ciężarówkę.
Przedsiębiorca wskazuje, że jednocześnie od 1 stycznia 2024 r. o cztery centy za litr wzrośnie podatek ekologiczny od paliw.
Zatem nasza branża jest obciążana podwójnie. Nie wspominając już o innych czynnikach wpływających na wiele przedsiębiorstw. Inflacja jest wyższa niż kiedykolwiek, płace rosną, ceny paliwa eksplodowały. Jako firma średniej wielkości nie jesteśmy już w stanie udźwignąć tych kosztów” – przyznaje przewoźnik.
O podobne wyliczenia pokusił się w wywiadzie dla merkur.de Dirk Engelhardt, rzecznik zarządu innego niemieckiego związku – BGL.
Krótko mówiąc, dla średniej wielkości firmy rodzinnej dysponującej 50 ciężarówkami i przebiegiem 100 tys. km na każdą ciężarówkę oznacza to dodatkowe obciążenie w wysokości 790 tys.euro rocznie. Poza tym przy obecnie planowanej podwyżce podatku od CO2 do 35 euro za tonę, byłoby to kolejne prawie 30 tys. euro. Jeśli (opłata za CO2 – przyp. red.) wzrośnie do 45 euro, będzie to nawet dobre 85 tys. euro” – szacuje.
„Zagrożonych jest nawet 130 000 miejsc pracy”
Z kolei według szacunków jednej z największych niemieckich organizacji branżowych – Federalnego Związku Transportu Drogowego, Logistyki i Utylizacji (BGL), podwyżka myta może narazić co piątą osobę zatrudnioną w branży TSL na utratę pracy.
W grę wchodzi od 65 tys. do 130 tys. miejsc pracy” – ostrzega Dirk Engelhardt, rzecznik zarządu BGL w rozmowie z niemieckim portalem informacyjnym Merkur.de.
Według Engelhardta dla niemieckich firm z branży obciążenie podwyżkami stanowi dodatkowe osłabienie ich konkurencyjności, które już od lat muszą rywalizować ze spedytorami z Europy Środkowo-Wschodniej.
Kto nie będzie w stanie przerzucić nadmiernego wzrostu kosztów na swoich klientów, prędzej czy później zniknie z rynku. Większość kosztów opłaty za CO2 będzie musiała zostać poniesiona przez konsumenta końcowego – czyli nas wszystkich – za pośrednictwem handlu detalicznego, co będzie w dalszym ciągu napędzać inflację” – ostrzega Engelhardt.