fot. pixabay/Myriams-Fotos/ public domain

Szczepionkę na koronawirusa da się przewieźć. Oto, jak poznać słabe punkty ciągu chłodniczego i je zneutralizować

Ten artykuł przeczytasz w 8 minut

Od kilku tygodni logistycy łamią sobie głowy nad problemem, który wkrótce może przestać być teoretyczny – jak sprawnie rozwieźć po świecie 10 miliardów dawek szczepionki na COVID-19, trzymając je cały czas w ujemnej temperaturze. Na szczęście technologie i dotychczasowe doświadczenie firm transportowych przyjdą nam tu z pomocą.

Koronawirusowa pandemia dostarcza branży logistycznej ciągłych wyzwań. Najpierw wiosną niespodziewane skoki popytu na towary pierwszej potrzeby, potem rozchwianie łańcuchów dostaw i zamknięcia granic oraz wprowadzenie reżimów sanitarnych.

Kolejnym wyzwaniem będzie dostarczenie ludzkości szczepionki na COVID-19. I choć jeszcze nie jest gotowa, to w różnych fazach testów klinicznych znajduje się już ponad 100 preparatów. Wiadomo, że wiele z nich, dla zachowania skuteczności, będzie wymagało utrzymania w ujemnej temperaturze (nawet do -80 w przypadku szczepionek opartych o kwas RNA) od momentu wyprodukowania do momentu podania pacjentowi. A ten może przecież mieszkać w okolicy Sahary, a nie najbliższego zjazdu z autostrady A2.

Eksperci z firm DHL i McKinsey policzyli, że mówimy o 10 miliardach dawek, do których transportu potrzeba będzie 200 tys. przesyłek paletowych, 15 milionów przesyłek w lodówkach, około 15. tys. lotów transportowych. Czeka nas więc globalna operacja logistyczna na niespotykaną dotąd skalę. Patrzę jednak na nią z pewnym optymizmem.

Zdrowe soki i świeże szczepionki

Mój optymizm wynika z faktu, że dostarczanie wymagającej odpowiednich warunków szczepionki nie nowym zagadnieniem dla branży logistycznej. Już połowa wszystkich produktów spożywczych, trafiających do transportu drogowego, wymaga zachowania ciągu chłodniczego podczas całej wędrówki od taśmy produkcyjnej do półki sklepowej: owoce, warzywa, większość nabiału, wędliny, do tego produkty mrożone i głęboko mrożone.

Lody podróżują w temperaturze -18 stopni. Świeże mięsa i ryby – kategorie szybko rosnące w handlu – wymagają stałej temperatury w przedziale 0-4 stopnie. Podobnie sklepowe przeboje ostatnich lat, czyli dania gotowe (i cały segment convenience), świeże soki, zupy, liczne produkty eko i bio.

Idąc za oczekiwaniami klientów, wielkie sieci handlowe, takie jak Biedronka i Żabka, wprowadzają coraz więcej tego rodzaju produktów do oferty. A to oczywiście wymusza dostosowanie warunków transportu przez dostawców.

Temperatura to gorący temat

A przecież problem dotyczy nie tylko spożywki i szczepionek – kontroli temperatury wymagają także leki i komponenty do ich produkcji, chemikalia, elektronika, chemia budowlana (przewożona w zbyt wysokich temperaturach traci właściwości, np. przyczepność), a nawet kwiaty. Firmy transportowe chętnie ponoszą koszt dostosowania pojazdów do restrykcyjnych wymogów, bo produkty wymagające logistycznie są też wysokomarżowe, zatem ich wożenie wszystkim się opłaca.

Wymagające warunki transportu to także obszar, w którym szczególnie przydają się nowoczesne technologie. W firmie, którą kieruję (Elcar GPS), monitoringiem temperatury i nieprzerwanego ciągu chłodniczego zajmujemy się od lat, a nad innowacjami pracuje sztab inżynierów z działu R&D. Efekty ich prac na co dzień usprawniają pracę największych sieci handlowych i firm logistycznych w kraju (obsługujemy m.in. Biedronkę, Selgros, FM Logistic, Fresh Logistics, POLOmarket, Green Factory Logistics). Sprawdziliśmy więc na własnej skórze wszystkie opisane poniżej rozwiązania.

Ciąg chłodniczy – gdzie są słabe punkty?

Na każdym etapie ciągu chłodniczego coś może pójść nie tak. Najpierw towar wychodzi od producenta i trafia do centrum logistycznego. Potem jest składowany w magazynie, ładowany do ciężarówki, przewożony (droga trwa od kilku do kilkudziesięciu godzin), a następnie rozładowywany w miejscu docelowym. Często jedna ciężarówka odwiedza kilkanaście punktów i za każdym razem dochodzi do otwierania drzwi, a zatem i „przewietrzania” ładunku.

Jak technologia może tu pomóc?

1. Podstawowy sposób monitorowania stanu towaru to odczyt online z termometrów rozmieszczonych wewnątrz naczepy (im jest ich więcej, tym lepiej). System do zarządzania flotą (np. taki jak jak Elcar) podaje do serwerów nie tylko bieżącą pozycję GPS transportu, ale również bieżące odczyty temperatury. W naczepie można wydzielić poszczególne strefy (tzw. multitemp), przedzielając je przegrodą termiczną i wykorzystując kilka czujników temperatury, wtedy w części transportu jadą produkty wymagające mrożenia, a w drugiej takie, które tego nie potrzebują, np. czekolada. Zarówno zarządzający flotą lub spedytor, jak i kierowca w kabinie, widzą na bieżąco, jakie warunki panują w naczepie (ci pierwsi – na ekranie komputera, ten ostatni – na smartfonie). To już sporo, bo pozwala udowodnić klientowi, że towar został przewieziony we właściwych warunkach. Wciąż jednak nie wiemy, co się dzieje z towarem wcześniej i później, poza ciężarówką (w magazynie, na wózku widłowym itp.). Z tego powodu nie jest to idealne rozwiązanie dla takich produktów, jak przywołana na wstępie przyszła szczepionka na COVID (choć może już dać kilka niezbędnych informacji).

2. Z największymi klientami wdrażamy zatem innowacje, pozwalające na monitorowanie temperatury poszczególnych palet towaru, mobilnych lodówek, pojemników oraz innych nośników. Wykorzystuje się do tego inteligentne beacony w technologii Internet Of Things (IOT). Niewielkie, przyczepiane do ładunku urządzenia poprzez Bluetooth podają odczyt temperatury (a także wilgotności i wstrząsów) z miejsca, gdzie się aktualnie znajdują. To pozwala w sposób niezależny od naczepy śledzić stan towaru podczas całego transportu – od producenta do konsumenta. A przy tym daje bardzo precyzyjną informację o jego lokalizacji (np. na terenie wielkiego centrum dystrybucyjnego).

Dostęp do danych o stanie towaru to już połowa sukcesu. Jak to się sprawdza w praktyce – opiszę na przykładzie doświadczeń naszych klientów.

Historia uczy

Oto kilka przypadków, podczas których przekonaliśmy się, jak ważne jest wykorzystanie technologii w sprawnym zorganizowaniu dostaw w ciągu chłodniczym:

– Przede wszystkim prowadzone online odczyty temperatury pozwalają reagować w nieprzewidzianych sytuacjach. Jedna z firm, korzystających z usług Elcar, miała w Hiszpanii ciężarówkę załadowaną owocami morza (o wartości pół miliona zł). Kierowca spędzał właśnie przepisowy odpoczynek w motelu, gdy wyłączył się agregat naczepy, a tropikalne upały zaczęły oddziaływać na cenny ładunek. Informacja o wzroście temperatury o dwa stopnie i utrzymywaniu się jej na niebezpiecznym poziomie wywołała jednak alarm zarówno w aplikacji w telefonie kierowcy, jak i w bazie w Polsce. Dzięki temu kosztownemu wypadkowi udało się zapobiec.

– Cyfrowy odczyt temperatur i składowanie na serwerze w sieci ogranicza ilość papierowej biurokracji przy transportach, eliminuje ręczne wprowadzanie danych (a więc możliwe do pojawienia się błędy), konieczność składowania dokumentacji i jej ewidencji. Dziś standardowo kierowca przy rozładunku drukuje z agregatu odczyty temperatury, aby podpiąć je pod list przewozowy. Jednak odczyty z czujników, które trafiają do systemu, są tymi samymi, które trafiają do drukarki agregatu – można je więc zbierać i przechowywać w systemie. A nawet, jeszcze przed rozładunkiem, sklep może sprawdzić online, czy podczas drogi warunki były optymalne i ewentualnie od razu odmówić przyjęcia towaru.

– Klienci cenią sobie to, że dostęp online do całej historii oraz cyfrowej dokumentacji przydaje się przy ewentualnych sporach i reklamacjach.

– Z kolei oznaczenie beaconami konkretnych palet towaru pozwala klientom odpowiedzieć sobie na inne odwieczne pytanie – „czy towar wyszedł z magazynu odpowiednio schłodzony”, co jest częstym problemem firm transportowych w sporach z operatorami logistycznymi.

– Inne ważne zastosowanie, to ciągła wiedza o tym, gdzie w Polsce znajdują się wszystkie mobilne lodówki, pojemniki oraz czy konieczna infrastruktura gdzieś nie zalega (a są to ogromne koszty i straty).

Potencjalna szczepionka na COVID oczywiście będzie dużym wyzwaniem, chociażby dlatego, że na dziś branża logistyczna nie przywykła do aż tak niskich temperatur przewozu (standardowo schładzamy od okolic zera do minus 20). Będzie to oznaczało dalszą zmianę procedur i kolejne inwestycje (być może w termosy?). Myślę jednak, że damy radę. Rok 2020 nauczył nas, że podstawowa kompetencja w transporcie to elastyczność. Zaś nas w Elcar – że bez dużej ilości danych ta elastyczność jest niemożliwa. Dlatego pomagamy je zbierać.

Fot. Pixabay/Myriams-Fotos/public domain

Tagi