Czyli mają Państwo ponownie pełną zdolność operacyjną?
Zgadza się. Jednak działalność jest ograniczona przez fakt, że nie ma połączeń lotniczych i nie pracują porty. W Odessie, Czarnomorsku, Mikołajowie i Piwdennem znajdują się na tę chwilę wyłącznie statki do przewozu suchych towarów masowych, którymi obecnie obsługują transporty na przykład zboża eksportowanego do innych krajów. Jednak transporty te również odbywają się tylko w określonych warunkach, ponieważ porty nadal nie są bezpieczne. Wszelkie pozostałe towary są transportowane przez inne kraje europejskie, głównie przez Polskę i Rumunię.
Dlaczego należałoby inwestować na Ukrainie teraz, kiedy wojna wciąż trwa?
Firma Hellmann tak właśnie postępuje – przede wszystkim w poczuciu odpowiedzialności społecznej. Nasi pracownicy w dwóch oddziałach w Kijowie i Odessie wspierali nas we wszystkim od samego początku. Zdajemy sobie również sprawę, że chcą się nam odwdzięczyć i zaangażować poprzez swój czynny udział w odbudowie Ukrainy. Wierzymy, że w Ukrainie podejmowane są właściwe decyzje i inicjowane są ważne reformy.
Jak opisałby Pan obecny klimat inwestycyjny i gospodarczy w Ukrainie?
Ze względu na gwarancje i poręczenia wspierane są przede wszystkim sektory energetyki i infrastruktury oraz odbudowa mieszkań dla ludności. W innych obszarach nadal występuje znaczna powściągliwość, po części dlatego, że na przykład produkcja w Ukrainie związana jest z wysokim poziomem ryzyka.
Czy są możliwości prawnej ochrony inwestorów w strefie działań wojennych?
Jak już wspomniałem, wiele krajów i UE zapewniają gwarancje inwestycyjne i gwarancje kredytów eksportowych (poręczenie Hermes). Nadal jednak istnieją luki w kwestii ubezpieczeń. Wraz z Komisją ds. stosunków gospodarczych z Europą Wschodnią pracujemy nad rozwiązaniami i zaleceniami dotyczącymi organizacji terytorialnych ubezpieczeń transportowych.
Jak opisałby Pan profil inwestora w Ukrainie? Które kraje i które firmy zainwestowały do tej pory w tym kraju? Które sektory oferują największe możliwości?
Obecnie ukraiński rząd wspiera przede wszystkim branżę energetyczną, ponieważ to właśnie tutaj potrzeby są największe. Inwestycje w infrastrukturę ze względu na trwające działania militarne mają aktualnie raczej średnioterminowy horyzont czasowy. Niemniej jednak sektor energetyczny jest kwestią, nad którą będziemy intensywnie pracować w nadchodzących miesiącach, a z pewnością także latach.
W Ukrainie trwa obecnie decentralizacja dostaw energii, ponieważ pochodzącą z czasów sowieckich infrastrukturę cechowało skupienie jej w kilku punktach. Aby wdrożyć te działania, kraj potrzebuje nowych rozwiązań technicznych, które obecnie nie są dostępne na tamtejszym rynku.
Podejście Ukrainy do reorganizacji jest bardzo dalekowzroczne: infrastruktura zniszczona podczas wojny zostanie zastąpiona zrównoważonymi dostawami energii w perspektywie średnio- i długoterminowej.
Celem decentralizacji jest zapewnienie bardziej stabilnych dostaw energii dla kraju.
A jak przedsiębiorstwo radzi sobie z przerwami w dostawie prądu na miejscu?
Zaopatrzyliśmy naszych pracowników w powerbanki. Za pośrednictwem naszej organizacji non-profit Hellmann helps wyposażyliśmy również biura w generatory. Organizację tę założyliśmy w momencie wybuchu wojny z inicjatywy naszych pracowników na całym świecie, aby szybko i skutecznie nieść wspólną pomoc tam, gdzie jest ona pilnie potrzebna.
Ukraina ma nie najlepszą reputację, jeśli chodzi o kwestie związane z korupcją. Czy to nie zniechęca przedsiębiorców?
Jako przedsiębiorstwo jesteśmy obecni na Ukrainie od 2008 roku i widzimy postępy oraz chęć reform: rząd stara się podejmować zdecydowane kroki ku zwalczaniu korupcji poprzez lepsze działania monitorujące. Także wojna doprowadziła do pewnej zmiany sposobu myślenia, ponieważ uwrażliwiła społeczeństwo.
Jeśli jakieś przedsiębiorstwo chciałoby zainwestować w Ukrainie, jakie kroki powinno podjąć?
Inwestycje opierają się obecnie w dużej mierze na konkretnych projektach, a większość działań dotyczy infrastruktury i zaopatrzenia w energię.
A jak ocenia Pan dostęp do przetargów? W przypadku Nowych Jedwabnych Szlaków inwestorzy musieli przykładowo zawierać partnerstwa publiczno-prywatne, aby móc uczestniczyć w projektach. Jak sytuacja wygląda tutaj? Czy procedury są wystarczająco przejrzyste z punktu widzenia inwestora?
Dostęp dla sektora prywatnego jest łatwiejszy. Większość firm uczestniczących w projektach pochodzi z Zachodu i przywiązuje dużą wagę do przejrzystości.
Czy ma Pan wrażenie, że niektóre firmy lub kraje są faworyzowane w procedurach?
Nie odnoszę takiego wrażenia. Na konferencji na temat odbudowy widzieliśmy, że wielu przedstawicieli europejskich firm zaangażowało się na rzecz Ukrainy.
Co Pana zdaniem musiałoby się zmienić w najbliższym czasie w zakresie infrastruktury i formalności, aby zwiększyć liczbę inwestycji w Ukrainie?
Z pewnością należałoby zoptymalizować chociażby formalności celne. W znaczący sposób ułatwiłoby to przepływ towarów, a tym samym inwestycji.
Dalszego rozwoju wymaga również infrastruktura logistyczna. Sytuację pogorszyła oczywiście wojna, ponieważ obecnie priorytet mają cele militarne. Wpłynęło to negatywnie na przepustowość okolicznych europejskich portów i lotnisk.
A co z koleją szerokotorową? Czy planowane jest przejście na standard europejski?
Trwają już dyskusje na temat wprowadzenia europejskiego standardu w Ukrainie. Nie jest to jednak inwestycja, która będzie realizowana w ciągu najbliższych dwóch czy trzech lat, lecz projekt długoterminowy. Zapewniłoby nam to jednak sprawne połączenie z siecią europejską.
Obecnie transporty kolejowe docierają do zachodniej Ukrainy, gdzie muszą być przeładowywane na inne wagony i pociągi lub przewożone dalej ciężarówkami. Konieczna jest rozbudowa torów kolejowych, ponieważ sieć nie spełnia najnowszych standardów. Rozwój kolei pomoże Ukrainie szybciej włączyć się w rynek unijny i przyspieszy powojenną odbudowę.
Czy Ukraina ma potencjał, aby w perspektywie średnioterminowej zastąpić Polskę jako kraj nearshoringowy?
Rzeczywiście analizowaliśmy ostatnio to zagadnienie. I uważam, że w przyszłości Ukraina z pewnością odegra ważną rolę dla Europy jako miejsce lokalizacji produkcji.
Generalnie już od pewnego czasu obserwujemy trend w kierunku nearshoringu – sprzyja temu pandemia, przez co zachodnie firmy wykazują większe zainteresowanie Europą Wschodnią.
Obserwujemy jednak także wzrost zainteresowania krajami bałkańskimi i Turcją.
Na chwilę obecną priorytetem dla Ukrainy jest oczywiście zapewnienie pomocy humanitarnej i wsparcie odbudowy. Jednak w dłuższej perspektywie Ukraina z pewnością ma potencjał, by stać się ważnym miejscem lokalizowania produkcji.
A czy po wprowadzeniu sankcji niemieckie firmy były w stanie zrekompensować swoją działalność w Rosji poprzez działalność biznesową w Ukrainie?
Traktujemy to jako dwie odrębne kwestie. Jeden kraj nie ma nic wspólnego z drugim. Skupiliśmy się na odbudowie i na naszym zespole na miejscu.
Jak w przyszłości będzie rozwijał się model biznesowy logistyki transportowej w Ukrainie?
Oczywiście w dużej mierze zależy to od rozwoju sytuacji w Ukrainie i od tego, kiedy wreszcie powróci tam pokój. Bez wątpienia jednak Ukraina jest bardzo interesującym krajem także z ekonomicznego punktu widzenia. Odbudowa Ukrainy i związanej z tym infrastruktury oferuje dla tego kraju nowe szanse na modernizację sieci drogowej i kolejowej oraz lepsze, a także szybsze połączenie Ukrainy z Unią Europejską.