Wielka Brytania ratyfikowała umowę z Unią Europejską. Przypominamy nowe zasady dla transportu

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Najpierw umowę o handlu z Unią Europejską poparła brytyjska Izba Gmin, następnie Izba Lordów. Ostatecznie również królowa Elżbieta II, kończąc tym samym proces legislacyjny. Dzięki temu wraz z początkiem nowego roku, mimo Brexitu, nie będą w stosunkach między oboma stronami obowiązywać cła ani inne tego typu bariery gospodarcze.

Godzina 23:00 31 grudnia wyznacza nowy początek w historii naszego kraju i nowe stosunki z UE jako jej największym sojusznikiem. Ten moment wreszcie nadszedł i teraz jest czas, aby go wykorzystać – stwierdził po głosowaniu w brytyjskim Parlamencie premier Boris Johnson, cytowany przez rmf24.pl.

Proces legislacyjny, z uwagi na naglący termin (okres przejściowy przed ostatecznym wyjściem Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty kończy się z nastaniem 2021 r.) był bardzo krótki. Wczoraj za przyjęciem umowy opowiedzieli się przewodniczący Rady Europejskiej i przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Jest to sprawiedliwe i wyważone porozumienie, które w pełni chroni podstawowe interesy Unii Europejskiej i zapewnia stabilność i przewidywalność dla obywateli i przedsiębiorstw – stwierdził Charles Michel, przewodniczący Rady.

Nowe zasady dla transportu drogowego

Wspomniana umowa, jak komentuje polskie Ministerstwo Infrastruktury, “stanowić będzie solidną podstawę dla przyszłej wymiany handlowej oraz wykonywania usług transportowych”.

Dla drogowego przewozu towarów oznacza to, że z początkiem roku będzie można wykonywać operacje transportowe na Wyspach “na podstawie licencji wspólnotowej, przy czym wypis z licencji powinien znajdować się w pojeździe”. Ustalono również limity operacji.

  • I tak oto firmy z Polski (i innych krajów UE) w Wielkiej Brytanii będą mogły w ciągu 7 dni wykonywać 2 operacje kabotażowe.
  • W tym samym czasie firmy brytyjskie w UE – 1 operację kabotażową i 2 typu cross-trade (“z jednego państwa Unii Europejskiej do drugiego, pod warunkiem, że pierwsza jazda następuje z terytorium Wielkiej Brytanii ładownym pojazdem” – instruuje polski resort). Nieco więcej, bo dwie operacje kabotażowe będą mogli prowadzić przewoźnicy, którzy mają siedzibę w Irlandii Północnej.
  • Ponadto przewoźnicy brytyjscy będą mogli “wykonywać przewozy zarówno do, jak i z oraz przez terytorium Unii Europejskiej”.
  • Firmy transportowe z obu stron porozumienia będą mogły wykonywać transport do, z oraz przez państwo trzecie, “z tranzytem lub bez, pod warunkiem wykonania pierwszej jazdy ładownej (jazda powrotna może być ładowna lub nieładowna)”.
  • Przewoźnicy z UE jeżdżący do Wielkiej Brytanii będą mogli korzystać z dokumentów kierowców i licencji przewozowych uznawanych we Wspólnocie (oraz innych tego typu dokumentów niezbędnych przy operacjach transportowych).

Jest o co walczyć

Umowa o wolnym handlu przegoniła widmo twardego Brexitu i wprowadzenia np. ceł, tym niemniej z nowym rokiem w wymianie handlowej pojawią się nowe procedury oraz zasady organizacji ruchu na granicy.

Dla przedsiębiorców będzie to oznaczało m.in. rozrost biurokracji.

W tej chwili polski przedsiębiorca, który eksportuje swój towar do Wielkiej Brytanii, potrzebuje dwóch kartek papieru, czyli faktury i listu przewozowego. Natomiast od nowego roku będzie potrzebował już 11 kartek papieru i będzie musiał postarać się m.in. o zaświadczenie kraju pochodzenia towaru czy certyfikaty fitosanitarne bądź weterynaryjne w przypadku produktów pochodzenia zwierzęcego – wylicza Michał Dembiński, główny doradca Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej w rozmowie z biznes.newseria.pl.

Jak dodaje, by uporać się w krótkim czasie z nowymi obowiązkami, rząd brytyjski opracował 10 systemów informatycznych, które mają służyć przedsiębiorcom ze Wspólnoty Europejskiej.

 Wiadomo, jak to jest, kiedy się wprowadza jeden nowy system informatyczny, a tutaj chodzi aż o 10, więc pole do komplikacji jest duże – przestrzega.

Nic dziwnego, że już teraz zauważono wśród przedsiębiorców z UE pewne ruchy zmierzające do szukania alternatywnych dla brytyjskiego rynków. Zdaniem eksperta, dla wielu perspektywiczne wydają się np. rynki belgijski, francuski lub skandynawski. Mimo to przedstawiciel Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej radzi, by tak łatwo nie rezygnować z dotychczasowego, ważnego partnera handlowego.

Najważniejsza prawda o brytyjskiej gospodarce jest taka, że ona za mało produkuje. Produkcja przemysłowa stanowi jedynie 8,5 proc. brytyjskiego PKB. W Polsce to jest 17 proc., a w Niemczech – 20 proc. Brytyjczycy są więc skazani na import towarów. Pytanie jest jedno: skąd będą kupowali po Brexicie. Tutaj widzę szansę dla polskich eksporterów – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że baza kosztowa w Polsce nadal jest znacznie tańsza niż w Europie Zachodniej. Polskie produkty, które cieszą się renomą, są w atrakcyjnej cenie i dobrej jakości, będą miały szansę, żeby się przebić – tłumaczy Dembiński.

Dziś wymiana handlowa między naszym krajem a Wielką Brytanią to ponad 42 mld zł (dane po trzech kwartałach br.). Między całą Unią a Wyspami – blisko 750 mld euro (dane roczne). Jest więc, o co walczyć.

fot. Eurotunnel Le Shuttle Freight

Tagi