Fot. AdobeStock/vlad

Zapadł wyrok w sprawie kierowcy oskarżonego o błędy w tachografie

Zapadł wyrok w kontrowersyjnej sprawie błędów w tachografie, za które ukarano kierowcę. Sprawa kosztowała 69-letniego truckera wiele nerwów i frustracji. 

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

W kwietniu tego roku Per Jørgensen, duński trucker stanął przed sądem w Roskilde, oskarżony o trzy „błędy podpisu” w danych z tachografu, które kierowca ciężarówki przedłożył Færdselsstyrelsen (duńskiej agencji transportowej – odpowiednikowi polskiej ITD) w trakcie kontroli w firmie Pera. W zeszły piątek, po długim namyśle sędziego i prokuratury, zapadł wyrok uniewinniający.

Mimo że Duńska Agencja Transportu obstawała przy winie kierowcy, akta sprawy nadal zawierały tak wiele dowodów na korzyść truckera, że prokuratura uznała skazanie Pera Jørgensena za “wątpliwe” i tym samym  oczyściła go z zarzutów. 

Sprawa sięga stycznia 2020 r., kiedy Duńczyk został wezwany na kontrolę firmy przez Færdselsstyrelsen. W przesłanych danych przez trzy dni występował tzw. „błąd podpisu” – co oznacza karę w wysokości 6 tys.  koron duńskich (ok. 3,6 tys. zł) za każdy z nich. Kierowca został zatem ukarany łączną grzywną w wysokości 18 tys. koron (ok. 10,8 tys. zł).

Wspomniany podpis stanowi cyfrową formę „pieczętowania” danych dotyczących czasu jazdy/odpoczynku z tachografu, a jeśli w pobranych danych zostanie zarejestrowany błąd podpisu, może to oznaczać, że zostały one naruszone. Trucker nie miał jednak nic na sumieniu, więc postanowił to udowodnić. Okazało się, że tachograf w jego pojeździe, model Stoneridge, nie działał prawidłowo. 

Wadliwe oprogramowanie

Najpierw Duńczyk udał się do warsztatu, gdzie nie stwierdzono żadnej usterki w urządzeniu. Wkrótce jednak zrozumiał, że błędy wynikają z problemów z oprogramowaniem. 

Stoneridge o takich problemach w urządzeniach z serii SE5000 7.4 informował swoich klientów i służby we wrześniu 2012 r. Ten argument przekonał ostatecznie sąd do uniewinnienia kierowcy. 

Jestem usatysfakcjonowany, że jest jakaś forma sprawiedliwości dla małego człowieczka w końcu przeciwko systemowi. Przykro mi jednak, że musiałem stanąć w sądzie oskarżony o coś, na co absolutnie nie miałem wpływu i czego nie miałem szans uniknąć” –  przyznał Per Jørgensen w rozmowie z duńskim portalem transportowym “Lastbil Magasinet”. 

Podkreślił przy tym, że został uniewinniony tylko dlatego, że był wytrwały i sam zdobył dowody, rzucając światło dzienne na problem z tachografami. 

Władze po prostu poszły dalej i nie ma nikogo, kto ponosi odpowiedzialność za błąd, ani producenta, ani warsztatu, który chciał się w to mieszać. Zostałem z tym sam i ostatecznie wygrałem, ale kto wie, ilu innych przewoźników i kierowców po prostu ugięło kark i zapłaciło grzywnę w podobnych przypadkach” – zastanawia się trucker.

 

Tagi