Francuska kierowca została wyrzucona z pracy po tym, jak farmer wysłał zdjęcie jej odchodów do firmy transportowej. Kobieta broni się przed sądem i przekonuje, że gdyby nie pandemia koronawirusa, nie musiałaby postępować w ten sposób.
Historia, o której rozpisują się francuskie media, ma dwie wersje, w zależności od tego, kto ją opowiada. Zacznijmy od wersji pracownicy firmy transportowej.
Wysłana po odbiór koparki, zaparkowała ciężarówkę przed jego domem, a potem oddaliła się na pole, by tam załatwić naglące potrzeby fizjologiczne. Jak przekonuje, nie miała innego wyjścia, ponieważ w dobie koronawirusa dostęp do sanitariatów jest mocno utrudniony.
Wymowne zdjęcie
Rolnik tymczasem przedstawia tę historię zupełnie inaczej. Z jego opowieści wynika, że kobieta nigdzie się nie oddalała, tylko “załatwiła sprawę na podwórku, dwa metry od zabudowań”. Farmer zrobił zdjęcie odchodom, po czym wysłał je do firmy transportowej. Żądał przy tym, by ktoś z firmy pofatygował się na jego podwórko, posprzątać po winowajczyni.
Nikt jednak się nie pojawił.
Ostatecznie kobieta została zwolniona, przy czym kierownictwo przekonuje, że incydent zgłoszony przez rolnika nie był jedyną przyczyną, bo popełnia ona już wcześniej kilka błędów.
Pracownica firmy nie poddaje się. Słuszności swojej sprawy będzie dochodzić przed sądem.
Fot. Pixabay/Antranias/public domain