TransInfo

Życie za kółkiem oczami niemieckiego kierowcy

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty

Okazuje się, że nie tylko Polakom zdarza się narzekać na kiepskie zarobki i warunki pracy w branży transportowej. Niemiecki kierowca ciężarówki opowiada gazecie “Frankfurter Allgemeine Zeitung” o tym, co denerwuje go w jego zawodzie.

“Zero czasu, zero komfortu i niewiele pieniędzy” – tak zaczyna się artykuł FAZ, w którym wypowiada się Maik, 47-letni kierowca ciężarówki z Turyngii z 25-letnim stażem w zawodzie.

“Dom na kółkach” Maika jest niewielki. “Każdy pies, który ma więcej niż 50 cm wysokości, ma prawo do 8 mkw. powierzchni”- mówi kierowca. Tak wynika z Rozporządzenia o ochronie zwierząt.

Tymczasem mierzący 1,90 m Niemiec w swojej kabinie może postawić co najwyżej dwa kroki. Kiedy jest w trasie, kabina jest jego domem. “A w trasie jest prawie cały czas” – czytamy w FAZ.

Typowy dzień Maika

Po zaledwie kilku godzinach snu w ciężarówce Maik korzysta z toalety w budynku biurowym i bierze “prysznic” w umywalce.  W automacie kupuje kawę, która przesiąkła aromatem plastikowego kubka i w porannej mgle rusza drogę do swojego pierwszego klienta. Przedsiębiorca czeka już na towar przywieziony przez kierowcę z Włoch.

Po rozładunku, bez chwili przerwy, Maik rusza do kolejnego klienta. “Jeden po drugim. Najważniejsze to umieć wytrzymać stres i gorączkowy pośpiech” – podkreśla Niemiec.

Kierowcę denerwuje, że na wielu mostach, ze względu na ich stan techniczny, obowiązują ograniczenia prędkości dla ciężarówek. “To hańba” – komentuje. Ponadto każdego dnia toczy walkę  o miejsca parkingowe, kiedy tachograf zawoła o przerwę. Niemiec padł też raz ofiarą “rozpruwaczy plandek”, którzy od lat grasują po kraju.

“Wiele trudności – niewielka płaca”– podsumowuje swoją codzienność kierowca.

Do stresu, kiepskiej infrastruktury, nieciekawych warunków w kabinie dochodzi jeszcze konkurencja ze Wschodu, która swoimi niskimi cenami wywiera presję na zachodnich przewoźników. “W trasie żyję oszczędnie” – Maik rezygnuje z kiełbaski curry za 8 euro na stacji i zwykle gotuje sobie sam. Zarabia mniej niż 30 000 euro rocznie, to dla niego niezbyt dużo, ale jeździ dalej. “W końcu to jego zawód” – czytamy w FAZ.

A Wy? Narzekalibyście na miejscu Maika?

Tagi