Polska ciężarówka użyta w zamachu w Berlinie wróciła do kraju. Właściciel jej nie chce

Ten artykuł przeczytasz w 2 minuty
|

14.04.2017

Ciężarówka, której w grudniu ub.r. użyto do przeprowadzenia zamachu w Berlinie, wróciła do Polski. Właściciel firmy, która używała auta zadeklarował już, że chce się go pozbyć.

Auto, które terrorysta z Tunezji Anis Amri uprowadził w Berlinie, zabił polskiego kierowcę Łukasza Urbana, a następnie wjechał w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym, przez kilka miesięcy badała niemiecka prokuratura. Teraz wróciło do Polski i zajmą się nim krajowi śledczy. 

Do firmy Ariela Żurawskiego, która wzięła ciężarówkę w leasing, ma trafić w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Ale już teraz wiadomo, że auto zostanie zwrócone.

Powód jest prosty: jest mało prawdopodobne, aby jakikolwiek kierowca chciał się podjąć prowadzenia takiej ciężarówki. Dlatego firma Ariela Żurawskiego chce zwrócić auto firmie, od której wzięła je w leasing. Do remontu ma zaś trafić naczepa, która po naprawie będzie normalnie używana do pracy przewozowej. 

Firma Ariela Żurawskiego szacuje straty poniesione przez użycie jej auta w zamachu w Berlinie na ok. 100 tys. zł. Dlatego planuje zwrócić się do rządu Niemiec o odszkodowanie. Straty mogły być wyższe, ale firma, do której miał trafić ładunek przewożony w uprowadzonej ciężarówce, zrezygnowała z roszczeń.