TransInfo

Złe wieści dla Polski. Europarlament za zmianami w dyrektywie o delegowaniu, które uderzą w nasz transport

Ten artykuł przeczytasz w 7 minut

Przyjęcie zmian w unijnej dyrektywie o delegowaniu zbliża się wielkimi krokami. Niestety, zanosi się na to, że głos Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej nie zostanie wysłuchany przy nowelizacji  przepisów. Wróży to głosowanie w Parlamencie Europejskim, które nie poszło po myśli polskiego transportu. Sytuacja może jeszcze ulec zmianie, bo szczegółowe przepisy dla transportu mają trafić do Pakietu Mobilności. Jego zapisy nie muszą, ale mogą być lepsze dla Polski.

Komisja ds. zatrudnienia i praw socjalnych w Parlamencie Europejskim głosowała w poniedziałek nad poprawkami do nowelizacji dyrektywy o delegowaniu. Pierwszą wersję tego dokumentu przygotowała Komisja Europejska, a europosłowie wnieśli do niego własne pomysły.

Stanowisko komisji ds. zatrudnienia i praw socjalnych trafi teraz pod obrady całego Parlamentu Europejskiego. Jeśli zostanie przyjęte jako głos całego PE, stanie się jego oficjalnym stanowiskiem negocjacyjnym w rozmowach z Komisją i Radą Europejską. Z kolei 23 października br. swoje stanowisko ws. zmian w dyrektywie o delegowaniu mają zaprezentować państwa członkowskie UE. Jak to zwykle w Unii bywa, proces “ucierania się” nowego prawa trochę potrwa, będzie żmudny i można go porównać do zapasów kilkunastu osób, kiedy nie wiadomo, kto i kiedy nagle wyląduje poza matą.

Temat zmian w dyrektywie o delegowaniu w Europie jest dyskutowany od dawna. Z prostej przyczyny – dyrektywa stała się narzędziem Europy Zachodniej w walce z tańszą konkurencją w transporcie, podchodzącą z tzw. młodej Unii, czyli m.in. z Polski. Silny lobbing za zmianami w dyrektywie o delegowaniu prowadziła szczególnie Francja, której prezydent Emmanuel Macron od kilku lat mówi głośno o potrzebie osłabienia konkurencji transportowej z Europy Wschodniej. I wygląda na to, że europosłowie pójdą właśnie za głosem francuskiego rządu.

Delegowanie? Maksymalnie przez 2 lata

Członkowie komisji ds. zatrudnienia i praw socjalnych PE zagłosowali za tym, aby okres delegowania w UE wyniósł maksymalnie 24 miesiące, czyli dwa lata. Jako delegowanie europosłowie rozumieją wysłanie do określonej, tej samej pracy w to samo miejsce w Europie. Gdy limit 24 miesięcy zostanie przekroczony, wówczas pracownik zacznie podlegać pod kodeks pracy danego państwa. Nie obejmą go jedynie regulacje o zawieraniu i rozwiązywaniu umowy o pracę.

Rozwiązanie, które zaproponował Parlament Europejski, jest niebezpieczne. Pracownik delegowany może bowiem podlegać pod dwa odrębne kodeksy prawa pracy, np. polski i francuski. Przy takim modelu, chaos biurokratyczny i prawny jest niemal gwarantowany.

Płaca równa, nie minimalna

Europosłowie poparli pomysł Komisji Europejskiej, że ta sama praca w danym kraju ma być identycznie opłacana. PE chce zatem odejść od polityki, która pozwalała płacić kierowcy ciężarówki we Francji tamtejszą płacę minimalną i nic poza tym. Nowa dyrektywa o delegowaniu ma to zmienić, i to w sposób, przez który firmy transportowe dostaną po kieszeni. Do pensji mają być bowiem doliczane wszelkie dodatki przewidziane krajowym prawem oraz rozmaite dodatki, które ujęto w układach zbiorowych.

Pokażmy to za pomocą teorii. Jeśli prawo w Niemczech przewiduje np. dodatek za rozłąkę z rodziną dla kierowcy ciężarówki, to kierowca z Polski pracując w tym kraju również będzie uprawniony do otrzymania takiego dodatku od swojej firmy.

Układy zbiorowe? Każdy, bez wyjątku

Z układami zbiorowymi wiąże się kolejna propozycja Parlamentu Europejskiego. Politycy chcą, aby pracę delegowaną objęto wszystkimi układami zbiorowymi. Komisja Europejska proponowała rozwiązanie łagodniejsze, bo wskazywała tylko układy powszechnie obowiązujące. Europosłowie uważają, że to za mało i chcą, aby firmy delegujące pracowników musiały przestrzegać wszelkich możliwych ustaleń zbiorowych.

Dla wielu przedsiębiorstw transportowych, zwłaszcza tych mniejszych i mniej zasobnych, takie prawo może być kamieniem u szyi nie do udźwignięcia. Wszystko przez istny gąszcz przepisów i aktów prawnych, które trzeba znaleźć, przetłumaczyć i sumiennie przestrzegać. To zaś oznacza wzrost kosztów.

W tej kwestii udało się jednak znaleźć rozwiązanie, które może nieco ulżyć firmom transportowym.

– Przeszła kluczowa poprawka dotycząca umów zbiorowych – będą stosowane tylko te opublikowane na oficjalnych stronach krajowych. Jak wiemy, wiele związków zawodowych nie chce publikować swoich umów zbiorowych, a wtedy nie będą one obowiązywały – wyjaśnia dr Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, europosłanka PO, członkini komisji ds. zatrudnienia i praw socjalnych w PE.

Eksperci krytyczni w ocenach głosowania europosłów

Europoseł Danuta Jazłowiecka (Platforma Obywatelska) podkreśla, że walka o poprawki w dyrektywie o delegowaniu była twarda. I udało się wprowadzić do stanowiska PE kilka rozwiązań korzystnych m.in. dla polskiego transportu.

– Dzięki naszemu ogromnemu zaangażowaniu wywalczyliśmy możliwość delegowania pracowników na zasadach wynikających z dyrektywy przez 24 miesiące. Dodatkowo, w uzasadnionych przypadkach, firmy będą miały także możliwość poprosić o wydłużenie tego okresu – tłumaczy Jazłowiecka.

Polskim politykom w komisji udała się też inna sztuka. – Udało nam się wprowadzić do stanowiska Parlamentu zapisy o unikaniu podwójnej płatności tych samych świadczeń oraz zapewnienie, że pracodawcy nie będą karani, jeśli źle wyliczą wynagrodzenie w związku z nieprawidłową lub niekompletną informacją na stronie internetowej – wyjaśnia europosłanka Danuta Jazłowiecka.

Ostrzej stawia sprawę europoseł PiS, Kosma Złotowski. – To jest początek ponownego podziału Europy, na wschód i zachód, stawianie na nowo muru berlińskiego – powiedział polityk w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

W podobnym tonie wypowiada się Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Jego zdaniem Polska powinna wprowadzić restrykcje dla francuskich firm działających w naszym kraju.

– Kraje starej Unii nie są w stanie zaakceptować nas jako równoprawnych członków Wspólnoty. Bezbłędnie działają wszystkie dyrektywy (praca, kapitał, towary) korzystne dla starej Unii, nie działa tylko dyrektywa usługowa – korzystna dla nowej Unii. Polski rząd powinien symetrycznie i adekwatnie zareagować na działania Francji. Jeśli polskie firmy nie mogą konkurować we Francji, to retorsja nasuwa się sama – przekonuje Cezary Kaźmierczak.

Jeszcze nie wszystko stracone?

Politykom w europarlamencie, m.in. z tym z Polski, udało się też wywalczyć, że wszelkie szczegółowe ustalenia dotyczące transportu znajdą się w Pakiecie Mobilności. To daje cień szansy na to, że potrzeby również polskiej branży transportowej zostaną uwzględnione. Rozwiązania dla konkretnej branży mogą być bowiem lepiej dopasowane do jej potrzeb niż ogólne, szeroko ujmujące dany obszar dyrektywy unijne.

Grafika ilustracyjna: Wikipedia.

Tagi