Opłata paliwowa wycofana. Rząd zadecydował, że pieniędzy na drogi nie będzie szukać w kieszeni m.in. przewoźników drogowych

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut
|

18.07.2017

Zakupy paliwa pochłaniają prawie 40 proc. kosztów firm transportowych w Polsce. Nawet bez nowej opłaty drogowej ten wskaźnik jest już jednym z najwyższych w Europie. Jednak póki co przewoźnicy jak i niemal każdy Polak mogą odetchnąć z ulgą. Ceny na stacjach się nie zmienią.

“Poszli po rozum do głowy” – tak decyzję PiS skomentowała była premier z ramienia PO, Ewa Kopacz. Z kolei jej partyjny kolega Grzegorz Schetyna przekonuje, że to efekt sprzeciwu obywatelskiego.

Nieco inaczej całe zamieszanie widzi Tomasz Grynkiewicz z Money.pl, który jeszcze kilka dni temu przewidywał, że tak właśnie się stanie. Dziennikarz twierdzi, że PiS dopiął swego w sądownictwie, bo tak naprawdę od początku właśnie o to chodziło. Natomiast projekt zwiększający cenę paliwa był spektaklem, starannie wyreżyserowanym przez PiS, tylko po to by odwrócić uwagę mediów od zmian w ustawie o sądzie najwyższym.

O co chodzi w ustawie paliwowej, z której wycofał się PiS?

Projekt ustawy – jak już pisaliśmy – przewidywał wprowadzenie nowej opłaty drogowej. Jej wysokość to około 25 gr (po dodaniu podatku VAT), które miały być doliczone do każdego litra benzyny i oleju napędowego. W ten sposób rząd chciał pozyskać dodatkowe 4-5 mld zł rocznie na remonty dróg samorządowych.

f737eb78-3aca-41fc-83f5-2e8895547dce?server=place1

Wysokie opłaty zawarte w paliwie być może byłoby łatwiej uzasadnić, gdyby rzeczywiście można było przekonać Polaków, iż rzeczywiście są one przeznaczane w całości na rozwój drogowej infrastruktury. Tymczasem ekonomiści poddają to w wątpliwość. W wyliczeniu przygotowanym przez Forum Obywatelskiego Rozwoju czytamy, że w 2016 roku specjalne opodatkowanie kierowców wyniosło aż 35 mld zł (akcyza paliwowa, opłata paliwowa, opłaty za przejazdy, ale bez uwzględnienia VAT zawartego w paliwie). Tymczasem wydatki państwa na drogi to jedynie 20 mld zł.

Można zatem zadać pytanie, czy nowa opłata proponowana przez PiS naprawdę miała zostać przeznaczona na drogi samorządowe. A może rząd szukał rezerw na sfinansowanie rosnących wydatków socjalnych?

Ustawa dotknęłaby najbardziej przewoźników

Jako pierwsza negatywne zmiany odczułaby branża transportowa. Dlaczego? Dla biznesu, który charakteryzuje się dość niskimi poziomami marż (2-3 proc.), każda dodatkowa opłata oznacza już poważny problem i niejednokrotnie konieczność szukania oszczędności w innych pozycjach kosztów przedsiębiorstwa.

Jest to jednak o tyle trudne, że obecnie paliwo pochłania już średnio 38 proc. całkowitych kosztów firmy transportowej, co stawia nas w europejskiej czołówce. Dodatkowo np. sytuacja na rynku pracy kierowców raczej nie daje przewoźnikom szans na to, by nawet myśleć o obniżeniu wynagrodzeń.

Dlatego na pomysł PiS o zwiększeniu ceny paliwa najpierw zareagowali przedstawiciele branży transportowej. W liście przesłanym do Marszałka Sejmu przez organizację Transport i Logistyka Polska czytamy:

Znacząca podwyżka kosztów, szczególnie przy długoterminowych kontraktach będzie oznaczała dla przewoźników straty bądź konieczność poszukiwania tańszego paliwa w innych krajach, co pozwoli na ocalenie jakichkolwiek zysków”.

Konkurenci ze Wschodu Europy mają taniej

Biorąc pod uwagę dane o średnich cenach paliw w Europie (za e-petrol.pl) łatwo policzyć, że już dzisiaj za każdy 1 tys. zł, przewoźnik np. w Rumunii zatankuje o 17 l. więcej oleju napędowego niż w Polsce. Na Litwie będzie to o 4 l. więcej.

Nowa opłata jeszcze zwiększyłaby tę różnicę i zachęciła polskich przewoźników do tankowania za granicą. W ten sposób rząd mógłby nie osiągnąć założonego celu w postaci wyższych wpływów z danin wliczanych w cenę paliwa.

Jaki procent ceny Pb95 oraz ON stanowią podatki:

c5202a00-959b-40f4-b875-387664881b27?server=place1

Nie tylko kierowcy ucierpią. Inflacja w górę

Jednak nowa opłata paliwowa przyniosłaby ze sobą nie tylko zwiększenie kosztów funkcjonowania firm transportowych. Droższe tankowanie oznaczałoby wzrost cen wielu innych produktów i usług. W skali makroekonomicznej znalazłoby to odzwierciedlenie we wzroście wskaźnika inflacji. Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, w czerwcu ceny w Polsce były wyższe średnio o 1,5 proc. w porównaniu do tego samego miesiąca ubiegłego roku. To najniższy wynik w tym roku, świadczący o tym, że siła nabywcza naszych pensji spada w bardzo powolnym tempie.

Jednak wprowadzenie nowej opłaty paliwowej mogłoby tę sytuację pogorszyć. Jak oszacowali ekonomiści z BZ WBK, jeżeli opłata zostałaby wprowadzona, podbiłaby wskaźnik inflacji o około 0,3-0,4 pkt. proc. na koniec 2017 roku.

Paliwo to nie jedyny problem przewoźników

Projekt wprowadzenia opłaty paliwowej być może nie byłby aż tak kontrowersyjny, gdyby nie fakt, że nie jest to jedyna niekorzystna dla branży transportowej zmiana w ostatnich miesiącach. Wystarczy wspomnieć tu o wprowadzeniu pakietu przewozowego, który zwiększył koszty funkcjonowania przewoźników. Do tego można dołożyć zwiększenie liczby dróg, za przejazd którym będzie pobierana od ciężarówek opłata elektroniczna Viatoll. To tylko polskie zmiany. A przecież sytuację wielu przewoźników pogarszają pomysły związane chociaż z wprowadzeniem płacy minimalnej w Niemczech czy we Francji.

Komentarz redakcji

Przedsiębiorcy mogą odetchnąć z ulgą. Przynajmniej ten jeden z wielu problemów się rozwiązał. Wszystko jednak wskazuje na to, że rząd od początku nie miał zamiaru podnosić opłaty paliwowej. Sprawdziły się więc  przypuszczenia wielu komentatorów, że był to wyreżyserowany spektakl, aby przykryć plany PIS związane z Sądem Najwyższym. Jeżeli to okazałby się prawdą to mamy do czynienia z kolejnym obniżeniem standardów debaty politycznej i gospodarczej w Polsce. Pogrywając (bo nie da się tego inaczej nazwać) w ten sposób z opinią publiczną, angażując uwagę ekspertów i przedsiębiorców rząd obniża i tak już niską przewidywalność swojej polityki i stanowionego prawa oraz utrudnia firmom planowanie w dłuższym terminie. I to jeszcze w temacie tak ważnym dla całej gospodarki, szczególnie branży transportowej, ale ostatecznie dla wszystkich obywateli. Jednocześnie rząd udowania, że jednak potrafi skutecznie snuć intrygi polityczne, ale niestety nie jest zainteresowany zaangażowaniem tej energii w rozwiązanie najbardziej palących problemów branży, np. protekcjonizmu ze strony państw zachodnich.

Temat cen paliw wzbudził w naszych czytelnikach silne emocje. Nic dziwnego – wszak bez względu na ich cenę stanowią one około 38% kosztów firm transportowych, a więc jest tu duże pole do optymalizacji i uzyskania przewagi konkurencyjnej. Będziemy do tego tematu, szczególnie w kontekście oszczędności, wracać jeszcze kilkakrotnie w najbliższym czasie.

Foto: pixabay.com