REKLAMA
Fleetmaster

Fot. Polizei Südhessen/Facebook

Z Hiszpanii do Niemiec niemal bez przerwy. Łącznie 80 tys. euro grzywny za rażące naruszenia czasu pracy

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 3 minuty

Ponad 20 tysięcy euro kary dla kierowcy za poważne naruszenia czasu jazdy – taki finał miała kontrola niemieckiej policji drogowej na autostradzie A67 w Hesji. Dużo surowsza będzie grzywna dla pracodawcy. Zatrzymany kierowca prowadził niemal bez przerw z Hiszpanii do Niemiec, łamiąc w sposób rażący przepisy o czasie pracy.

Za tym tekstem stoi człowiek - nie sztuczna inteligencja. To materiał przygotowany w całości przez redaktora, z wykorzystaniem jego wiedzy i doświadczenia.

Do zdarzenia doszło we wtorek, 2 września br. w Pfungstadt, gdzie funkcjonariusze inspekcji ruchu drogowego zatrzymali 37-letniego kierowcę zestawu przewożącego drobnicę. Analiza danych z tachografu ujawniła, że dzień wcześniej mężczyzna prowadził pojazd niemal bez przerwy – blisko 19 godzin, z zaledwie 1 godziną i 18 minutami pauzy – donosi policja z Hesji Południowej. Zgodnie z przepisami maksymalny dopuszczalny dzienny czas prowadzenia to 10 godzin.

Policjanci sprawdzili również dłuższy okres kontroli obejmujący ostatnie 56 dni. Wyniki były alarmujące:

  • jedna z dziennych jazd trwała ponad 26 godzin, przy przerwie nieco ponad 5 godzin,
  • tygodniowy limit 56 godzin został przekroczony o 22,5 godziny,
  • w okresie dwóch tygodni kierowca zamiast dozwolonych 90 godzin spędził za kierownicą aż 129 godzin.

Łącznie stwierdzono aż 14 najcięższych naruszeń, 57 bardzo poważnych i 65 poważnych naruszeń przepisów o czasie pracy.

60 tys. euro kary dla przewoźnika

Skala wykroczeń przełożyła się na bardzo wysokie sankcje. Suma mandatów dla samego kierowcy wyniosła ponad 20 tysięcy euro. Jeszcze surowsze konsekwencje poniesie przedsiębiorstwo transportowe – wysokość kar określono na trzykrotność kary kierowcy.

Aby zabezpieczyć postępowanie, policja pobrała od obu stron – kierowcy i firmy – po 15 tysięcy euro tytułem zabezpieczenia finansowego.

Stan techniczny pojazdu również budził zastrzeżenia

Podczas kontroli ujawniono także nieprawidłowości techniczne. Na polecenie funkcjonariuszy kierowca musiał wymienić zużyte opony na osi napędowej, a zużyte hamulce na jednej z osi naczepy zostały naprawione na miejscu.

Rażące lekceważenie przepisów

Przypadek z Pfungstadt pokazuje, że mimo szerokiej dostępności nowoczesnych tachografów i ścisłych regulacji unijnych wciąż zdarzają się rażące nadużycia. Dla branży transportowej oznacza to ryzyko nie tylko gigantycznych kar, ale przede wszystkim zagrożenie dla bezpieczeństwa na drogach.

 

Tagi: