TransInfo

Fot. Bartosz Wawryszuk

Dlaczego kierowcy z Ukrainy nie dostają zaświadczeń A1? Mamy odpowiedź ZUS

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Nie słabną kontrowersje związane z odmową wydawania zaświadczeń A1 przez ZUS dla kierowców z Ukrainy i Białorusi, którzy są legalnie zatrudnieni u polskich przewoźników. Interpelację w tej sprawie do resortu rodziny i pracy wystosował Jerzy Polaczek, były minister transportu, a obecnie poseł PiS. My spytaliśmy ZUS, dlaczego urzędnicy nie wystawiają zaświadczeń A1 cudzoziemcom.

Sprawa odmawiania przez poszczególne oddziały ZUS wystawiania druków A1, o której już pisaliśmy pod koniec sierpnia,  zatacza coraz szersze kręgi. W tym tygodniu, z wicepremierem Mateuszem Morawieckim rozmawiali o tym (przy okazji jego wizyty na Dolnym Śląsku) Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska oraz Rafał Choma z firmy transportowo-spedycyjnej Chomar. Jak relacjonował nam potem Choma, wicepremier Morawiecki zadeklarował przekazanie tej sprawy do odpowiedniego resortu.

Problem porusza też TLP na swojej stronie internetowej, gdzie wykazuje, że firmy transportowe płacą rocznie około pół miliarda złotych składek do ZUS z tytułu zatrudniania pracowników (kierowców) z Ukrainy i innych państw spoza UE.

„Tymczasem terenowi urzędnicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych robią wszystko, aby uniemożliwić im pracę w międzynarodowych przewozach drogowych, przez odmowę wydania zaświadczeń potwierdzających opłacanie składek (dokument A1).” – czytamy na stronie TLP.

Związek stawia też pytanie, czy po odmowie wydania zaświadczenia ZUS zwróci opłacone składki? „Czy ZUS przyjmując składki nie łamie powoływanego przez urzędników prawa unijnego? Czy ZUS „ma w nosie” wpływy do swojego budżetu w wysokości 0,5 miliarda złotych?” – zastanawia się TLP.

Poseł pyta ministerstwo

Sprawą zainteresował się także Jerzy Polaczek, poseł Prawa i Sprawiedliwości zasiadający w sejmowej Komisji Infrastruktury. Poseł napisał interpelację skierowaną do Elżbiety Rafalskiej, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Prosi w niej o wyjaśnienie „niejednolitej praktyki stosowanej przez oddziały Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w zakresie wydawania tzw. zaświadczeń A1 kierowcom w transporcie międzynarodowym”.

Polaczek prosi także odpowiedź na pytania:

1. Co resort rodziny i pracy zamierza coś zrobić, aby zmniejszyć niepewność prawną po stronie przedsiębiorców i umożliwić im uzyskanie zaświadczenia A1 dla swoich pracowników – kierowców?

2. Co ma zrobić przedsiębiorca transportowy zatrudniający obywateli państw trzecich w sytuacji odmowy wydania zaświadczenia A1? W jakim państwie powinien opłacać składki z tytułu pracy cudzoziemca?

Poseł przypomina w piśmie, że polski sektor transportu drogowego boryka się z poważnym niedoborem pracowników (ok. 100 tys. wakatów).

„Pracodawcy ratują sytuację zatrudniając kierowców – obywateli państw nienależących do Unii Europejskiej – głównie Ukrainy i Białorusi. Według danych Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, ich liczba w roku 2016 przekroczyła 20 tys., zaś obecnie podwoiła się” – pisze Polaczek.

Poseł zwraca też uwagę na niejednolitą praktykę poszczególnych oddziałów ZUS przy wydawaniu zaświadczenia A1. „ZUS odmawia wydania zaświadczenia A1 w oparciu o ocenę „miejsca zamieszkania”. Przy czym poszczególne oddziały ZUS różnie interpretują przepisy. Co więcej niektóre z odmownych decyzji nie są podtrzymywane przez sądy, które zobowiązują ZUS do wydania stosownego zaświadczenia” – czytamy w interpelacji.

Zdaniem Polaczka, obecna sytuacja stawia przedsiębiorców w sytuacji niepewności prawnej oraz naraża ich na sankcje ze strony zagranicznych służb kontrolnych. Zaświadczenie A1 jest bowiem wymagane m. in. przy wykonywaniu przewozów do Niemiec, Francji, Włoch i Belgii. Za jego brak przewoźnik może dostać wysoką karę.

„Zastanawiającą jest sytuacja w której ZUS pobiera składki od zatrudnionych cudzoziemców, a jednocześnie odmawia wydania zaświadczenia” – zauważa Polaczek i ostrzega, że jeśli nie dojdzie do uregulowania sprawy, pracodawcy mogą zacząć odprowadzać składki za kierowców z Ukrainy w innych krajach lub zrezygnują z ich zatrudniania. A to może spowodować obniżenie wpływów ze składek na ubezpieczenie społeczne. Przy skali zatrudnienia na poziomie 40 tys. obcokrajowców rocznie składki odprowadzane od kwoty 2,6 tys. zł, to niemal 421 mln złotych.

„Polska miejscem czasowego pobytu”

Spytaliśmy ZUS, dlaczego odmawia wydania zaświadczeń A1, skoro pracownicy z Ukrainy i Białorusi są legalnie zatrudnieni w firmach w Polsce.  A także skąd wynikają rozbieżności w interpretacji przepisów przez poszczególne oddziały zakładu.

Z odpowiedzi, którą przesłał nam Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ZUS wynika, że do otrzymania zaświadczenia A1 konieczne jest spełnienie warunku legalnego pobytu i legalnego zamieszkania w Polsce.

„Rozporządzenie 987/2009 Parlamentu Europejskiego, w kwestii zamieszkania każe brać pod uwagę takie kryteria, jak to, gdzie koncentruje się życie rodzinne danej osoby, gdzie ma miejsce stałego zamieszkania i gdzie mieszkaniem dysponuje. Pracodawcy, składając wniosek o wydanie zaświadczenia A1, załączają oświadczenie osoby ubezpieczonej” – pisze Andrusiewicz.

W oświadczeniach wskazane jest m.in. miejsce zamieszkania. ZUS ma możliwość zweryfikowania, czy rzeczywiście jest to miejsce, w którym koncentruje się życie danej osoby, czy też jest to tylko miejsce czasowego pobytu.

„Nie możemy wydać zaświadczenia A1 osobom, dla których Polska nie jest miejscem zamieszkania a jedynie czasowego pobytu. Co za tym idzie, nie możemy wydać zaświadczenia A1 osobie, której pracodawca wynajmuje mieszkanie i to jeszcze wspólne z innymi zatrudnianymi  pracownikami” – tłumaczy rzecznik ZUS. Zaznacza, że w tej kwestii nie ma żadnych rozbieżności między oddziałami.

Spytaliśmy też ZUS o to, w ilu przypadkach w tym roku oddziały odmówiły wystawienia zaświadczenia A1, oraz czy w takich przypadkach składki na ubezpieczenia społeczne za takiego pracownika powinny być opłacane w innym kraju. Z odpowiedzi od Radosława Milczarskiego, zajmującego się obsługa mediów w gabinecie prezesa ZUS, wynika, że zakład potrzebuje kilka dni na zebranie danych i przeanalizowanie sprawy.

Foto: Bartosz Wawryszuk

Tagi