Bóg-kierownik ponad prawem, czyli dostawy dla marketów i kierowcy uwięzieni na terenie magazynów

Ten artykuł przeczytasz w 16 minut

Dwa razy w życiu zdarzył mi się przypadek, że ktoś uznał, iż może moich kierowców “nie wypuścić” z rozładunku. Dwa razy skończyło się to interwencją policji, a później wygraną sprawą w sądzie. Obydwie sytuacje zdarzyły się – a jakże – oczywiście w Polsce. Obydwie dotyczyły dostawy dla marketów – na rozładunkach towaru w magazynach, gdzie niewykształcony, nie znający przepisów kierownik = bóg.

I tak oto pewnego razu na zlecenie spedycji z Węgier wiozłem arbuzy z Węgier do Polski, do centralnego magazynu sieci marketów – nazwijmy ją – X, w miejscowości T. Towar dojechał w stanie idealnym. Kierowcy podstawili się pod rampę (podwójna obsada) w piątek wieczorem – zgodnie ze zleceniem. Towar został rozładowany (kierowcy nie brali udziału w rozładunku – nie mogli wejść do magazynu). Po skończonym rozładunku, na polecenie obsługi odjechali od rampy, zamknęli chłodnię i udali się do biura po odbiór dokumentu CMR i podbicie „przepustki” do wyjazdu.

Jakież było ich (a następnie moje) zdziwienie, gdy w biurze po dwóch godzinach oczekiwania kazano im z powrotem podjechać pod rampę i odebrać rozładowany już towar ze względu na (uwaga, będzie śmiesznie) niewłaściwy rozmiar arbuzów.

Śmiesznie. Mniej zabawne dla kierowców, którzy po dwóch tygodniach w trasie i rozładunku w piątek wieczorem mieli zjechać pusto 200 km do domu na weekend. I być może – gdyby to był każdy inny dzień i inna sytuacja, poszedłbym rozładowcy na rękę. Niestety, był piątek wieczorem – towar został rozładowany i przebywał 2 godziny w magazynie, do którego moi kierowcy nie mieli dostępu. Dodatkowo, akurat kaliber arbuza to nie jest coś, co się mogło zmienić w trakcie jazdy, a ja w swoim zleceniu nie miałem podane jakiej średnicy mają być owoce. Dodatkowo, nie miałem szansy skontaktowania się z klientem z Węgier przed poniedziałkiem rano. Wreszcie – towar został rozładowany, kierowcy odjechali od rampy, towar był dobre 2 godziny już pod nadzorem rozładowcy w miejscu, do którego nawet moi kierowcy nie mieli dostępu.

Po dość długiej dyskusji, w której kierownik zmiany magazynu sieci marketów X przekonywał mnie, “ale my mamy taką umowę podpisaną, że jak my nie chcemy przyjąć towaru to przewoźnik musi go od nas od razu zabrać”, na co uparcie odpowiadałem “panie, ale masz pan taką umowę – tyle że nie ze mną! Ja takiej klauzuli w swojej umowie (zleceniu) – nie mam!” stanęło na tym, że skoro rozładowali towar i mają go na magazynie, to wpiszą sobie zastrzeżenia w CMR i wypuszczą mi auto. Decyzja taka jednak wymagała akceptacji kogoś z wierchuszki z Warszawy. Niestety, zamiast akceptacji otrzymałem krótki telefon, na zasadzie “albo pan to k…a zabierzesz z powrotem, albo my pana auta i kierowców nie wypuścimy”.

W tej sytuacji nie miałem już wyboru – znalazłem najbliższy komisariat policji. Chwilę mi zajęło, zanim wyjaśniłem przez telefon dyżurnemu co się stało. Za to później skutek przeszedł moje najśmielsze oczekiwania: na teren magazynu firmy X podjechały dwa radiowozy na sygnale. Kwestia wypuszczenia uwięzionego auta była załatwiona od razu, żaden z ochroniarzy nie miał ochoty na dyskusję z policją. Trochę oporów było w biurze – z wydaniem dokumentów, ale ponieważ policja spisała się na medal – pani policjant kazała zaprowadzić się na magazyn i pokazać jej sporny towar, po czym gdy stwierdziła, że rzeczywiście towar jest rozładowany i stoi na magazynie klienta, poprosiła o wydanie dokumentów przewoźnikowi. Ponieważ nadal kierownik zmiany miał pewne opory – została przed nim roztoczona piękna wizja inwentaryzacji przy asyście policji, żeby sprawdzić, czy w końcu ten towar jest, czy nie jest na magazynie firmy X. Po dwóch godzinach ciężarówka wyjechała rozładowana i z podpisanymi dokumentami.

Dostawy dla marketów – czasem sprawa kończy się w sądzie

Kiedy indziej realizowałem transport z Włoch na magazyn sieci marketów – nazwijmy ją “Z” – na Śląsku, w miejscowości G. Pan Kierownik Magazynu – indywiduum władne, aby uwięzić dwójkę kierowców na terenie firmy oraz odmówić im dostępu do toalet (serio!) zażądał, aby kierowcy samodzielnie dokonali rozładunku (bo, oczywiście, on tak ma zagwarantowane w swojej umowie). Prośbie grzecznie, acz stanowczo odmówiliśmy – my w naszej umowie nie mieliśmy podobnego zapisu – więc po rozładunku okazało się, że jedna z palet z nektarynami jest nieco przekrzywiona. I właściwie trudno powiedzieć, czy któreś tekturowe opakowanie puściło w trakcie transportu, czy już na wskutek przeciążeń podczas wożenia jej wózkiem widłowym po magazynie firmy “Z”.

Wobec tego Pan Kierownik Magazynu zażądał, aby kierowcy “przełożyli” tę paletę, czyli rozebrali i ułożyli ją na nowo, równo. Tej prośbie odmówiliśmy – towar nie był uszkodzony podczas transportu, paleta fizycznie – przy 33 paletach w chłodni – nie miała miejsca, żeby się przekrzywić. A Pan Kierownik Magazynu miał swoich pracowników – jeśli chce, niech mu przekładają skrzynki do woli. Towar został rozładowany, auto odjechało od rampy, niechże sobie wpisze w CMR, że jedna paleta jest krzywa – jego prawo (w drodze był już rzeczoznawca, ot tak na wszelki wypadek), a nam odda dokumenty – my wyjeżdżamy.

Jak się można domyślić, Pan Kierownik Magazynu nie był taką odpowiedzią zachwycony. Stwierdził, że wobec tego on uważa, że ta jedna paleta jest uszkodzona, a co za tym idzie on w ogóle odmawia przyjęcia całego towaru, tj. 33 palet (!?). Mamy go zabrać, tzn. podstawić się z powrotem pod rampę, bo on teraz będzie nam całość pakował nam z powrotem na chłodnię, bo (brzmi znajomo?) on ma umowę ze swoim kontrahentem, która gwarantuje mu, że jeśli on ma takie “widzimisię”, to my mamy zabrać ten towar z powrotem. W przeciwnym razie on nie podpisze przepustki, a bez tego ochrona nie wypuści auta. Żadne tłumaczenia, że my nie mamy stosownych zapisów w naszej umowie, a jedna stojąca krzywo paleta nie może być powodem odrzucenia całego transportu oczywiście nie skutkowały.

Sprawdziliśmy – rzeczywiście, ochrona nie chciała wypuścić ani auta, ani nawet kierowców pieszo z terenu firmy, bez pieczątki i podpisu Pana Kierownika Magazynu. Zatem, powtórka z rozrywki – z jednym tylko urozmaiceniem – bo dodatkowo, z racji tego, że Pan Kierownik Magazynu miał taką “moc”, polecił ochronie nie wpuszczać moich kierowców do toalety. I jak tu traktować kogoś takiego poważnie? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby odmówić kierowcom dostępu do toalety?

Tym razem wezwana policja zjawiła się bez fajerwerków. Mało tego, jeden z panów policjantów po rozmowie z Panem Kierownikiem Magazynu stwierdził, że Pan Kierownik Magazynu “chyba ma rację”. W odpowiedzi policjanci zostali poproszeni o pokazanie odznak i numerów służbowych, oraz dostali radę, aby skonsultować się z prawnikiem. Znaleźli takowego pod telefonem w Komendzie Wojewódzkiej, a ten wyjaśnił im, że jednak nie – nie jest tak, że Pan Kierownik Magazynu może uwięzić czyjś pojazd i dwójkę ludzi na terenie firmy, którą zarządza.

Wobec zmiany stanowiska panów policjantów, po dłuższej dyskusji Pan Kierownik Magazynu podbił przepustkę. Oddał też dokumenty zaznaczając w CMR, że – tym razem już nie jedna, a kilka – palet jest rzekomo uszkodzonych. Sprawdzenie towaru przez biegłego w obecności magazyniera, mojej i kierowców wykazało, że łącznie z 22 tys. kg przywiezionych nektaryn faktycznie uszkodzone są 3 (słownie: trzy!) owoce (niecały 1 kg). Reszta była w stanie idealnym, a i te 3 sztuki nektaryn nie wiadomo, czy nie zostały zgniecione podczas rozładunku.

Ostatecznie sprawa znalazła swój finał w sądzie, bowiem mimo bezspornego faktu, że uszkodzony był niecały 1 kg z 22 tys. kg owoców dostarczonych do firmy „Z”, spedycja próbowała nas – przewoźnika – obciążyć kwotą około 10 tys. zł.

Sieci i markety działają z pozycji siły

Problemem jest zarówno nieznajomość podstawowych zasad prawa przez osoby zarządzające magazynami w dużych sieciach handlowych, jak i to, że my sami – przewoźnicy – nauczyliśmy rozładowców, że mogą tak z nami postępować.

Powiedzcie sami, tak z ręką na sercu: ile razy w takiej sytuacji powiedzieliście kierowcy: “nie mają racji, ale weź im to rozładuj, bo inaczej będziesz tam stał nie wiadomo ile”? Błąd.

Problem bierze się stąd, że duże markety i sieci handlowe bardzo często kupując towar podpisują umowy, w których przerzucają obowiązek rozładunku towaru w magazynie na sprzedającego (dostawcę). Występują tutaj z pozycji siły – chcesz dostarczać owoce do ogólnopolskiej sieci sklepów – musisz podpisać umowę, z której wynika, że to dostawca ma samodzielnie rozładować towar w magazynie. Mało tego – tak jak w dwóch opisanych powyżej przypadkach, często w umowach tych znajdują się dodatkowe zapisy gwarantujące odbiorcy, że – w praktyce z byle powodu – może odmówić przyjęcia towaru, a dostawca ma obowiązek natychmiast go odebrać z miejsca rozładunku.

Próba zmuszenia przewoźnika do samodzielnego rozładowania towaru

Pamiętajcie, że przewoźnik nie ma żadnych obowiązków w zakresie załadunku i rozładunku towaru, chyba że wynika to z zapisów przyjętego zlecenia transportowego. Jeśli nie zgodzicie się wcześniej na taki warunek i nie macie stosownego zapisu w zleceniu transportowym, wasi kierowcy nie mają obowiązku samodzielnego załadowania, ani rozładowania towaru. Idąc dalej – jeżeli w takiej sytuacji na rozładunku okaże się, że mimo wszystko rozładujecie towar sami, albo Wszechmocny Kierownik Magazynu nie przyjmie towaru – zwróćcie się o instrukcje do waszego zleceniodawcy. Podstawą prawną jest wtedy Konwencja CMR art. 15 punkt 1: “Jeżeli po przybyciu towaru do miejsca przeznaczenia okażą się przeszkody w jego wydaniu, przewoźnik powinien zażądać instrukcji od nadawcy. (…)”.

Jeśli instrukcja będzie brzmiała, że (mimo braku stosownego zapisu w zleceniu transportowym) wasi kierowcy powinni jednak osobiście rozładować towar – należy nie zapominać o tym, że taka czynność powinna być dodatkowo płatna (konwencja CMR, art.16. punkt 1: “Przewoźnik ma prawo do zwrotu kosztów spowodowanych zażądaniem przez niego instrukcji lub ich wykonaniem, o ile koszty te nie wynikły z jego winy.”). Zanim jednak zdecydujecie się wydać takie polecenie swoim pracownikom, powinniście się mimo wszystko dwa razy zastanowić, czy warto.

Należy tutaj też podkreślić, że wasi kierowcy mogą nie mieć uprawnień do rozładowania kilkudziesięciu ton towaru. Mogą nie mieć ani odpowiedniego obuwia, ani przeszkolenia BHP, ani badań lekarskich. Przecież zatrudnialiście ich jako kierowców, nie jako operatorów wózków widłowych. W takim wypadku – jeśli nie zobowiązywało was do tego jasno wcześniej przyjęte zlecenie transportowe – macie prawo odmówić wykonania takiej instrukcji, koniecznie informując zleceniodawcę, że wykonanie jej jest niemożliwe i podając powód (np. kierowca nie ma uprawnień na wózki widłowe).

Natomiast zgadzając się na takie żądanie – sporo ryzykujecie. Jeśli kierowca niechcący wyjeżdżając wózkiem z naczepy wywróci paletę – będziecie odpowiedzialni za uszkodzenie towaru. Jeśli kierowca najedzie sobie wózkiem z paletą na nogę lub przytrzaśnie sobie palce – także będziecie za to odpowiedzialni.

Naprawdę, moim zdaniem nie warto. Nie chcą was zrzucić o ile kierowca nie rozładuje samodzielnie, a nie było tego w zleceniu? Informujemy zleceniodawcę o tym, że we wskazanym miejscu odbiorca nie chce rozładować auta, i zgłaszamy też oficjalnie przestój. To, że ktoś podpisał z marketem głupią umowę, to naprawdę nie nasz problem.

Próba zmuszenia przewoźnika do zabrania z powrotem towaru, który został już rozładowany

Niestety, w Konwencji CMR brak jest precyzyjnej definicji “wydania towaru”. Można przyjąć, że w momencie, w którym odbiorca ma możliwość rzeczywistego, fizycznego rozporządzania towarem – jest skutecznie wydany. Można dyskutować, czy w takim momencie wydanie towaru odbiorcy następuje w chwili, w którym chłodnia jest gotowa do rozładunku, tj. z otwartymi drzwiami jest podstawiona pod rampę magazynu, na którą kierowcy nie mają wstępu, czy też dopiero w momencie zakończenia rozładunku przez pracownika odbiorcy towaru. Jednakże w obydwu opisanych powyżej sytuacjach sprawa była dość prosta. W momencie, w którym:

1) na miejscu rozładunku właściwemu odbiorcy wydany został list przewozowy CMR,
2) odbiorca wyraził chęć przejęcia tego towaru pod swoją pieczę – polecając kierowcom podjechać pod rampę celem rozładowania towaru,
3) towar został rozładowany z ciężarówki przewoźnika przez pracownika odbiorcy,
4) towar został umieszczony w magazynie odbiorcy, poza zasięgiem wzroku kierowców, w miejscu dla nich niedostępnym i był w tym momencie w WYŁĄCZNEJ DYSPOZYCJI pracowników odbiorcy (kierowcy nie mieli prawa wstępu na magazyn),
5) auto na polecenie pracowników odbiorcy odjechało puste od rampy rozładunkowej,
– sytuacja taka nie budzi wątpliwości. Spełnione są wszystkie przesłanki, kierowca (przewoźnik) nie sprawuje już pieczy nad towarem (nawet nie ma takiej fizycznej możliwości), zatem bezsprzecznie należy uznać, że towar został wydany odbiorcy.

Jednak według niektórych moment wydania następuje nawet znacznie wcześniej – już w chwili, gdy stworzy się odbiorcy możliwość rozporządzania przesyłką i jest on do tego gotowy (czyli w naszej sytuacji w momencie podstawienia się pod rampę).

W chwili skutecznego wydania towaru (właściwemu odbiorcy) kończy się okres odpowiedzialności przewoźnika! W tym momencie przewóz jest zakończony. A jeśli z towarem jest cokolwiek nie tak, to prawem odbiorcy jest wpisać odpowiednie zastrzeżenia do listu przewozowego CMR. Z pewnością jednak odbiorca – tutaj wracamy do naszego ukochanego Pana Kierownika Magazynu – nie może zażądać, aby auto ponownie podstawiło się pod rampę celem “odbioru towaru”, bo Pan Kierownik go nie przyjmuje. Niestety za późno na to!

Jak się zachować w takiej sytuacji? Przede wszystkim, jeżeli towar powędrował gdzieś na magazyn, przewoźnik nie mógłby mieć pewności, czy w ogóle ładują mu na auto ten sam towar. Zwłaszcza w przypadku transportu chłodniczego – owoce i warzywa nie mają cech (numerów seryjnych) po których można by było je zidentyfikować. Jeśli przyczyną zwrotu miałoby być uszkodzenie (np. przekrzywienie palet, zgniecenie opakowań) także nie można mieć pewności, czy uszkodzenie takie nie powstało w trakcie operacji rozładunku. W momencie, w którym towar został skutecznie wydany właściwemu odbiorcy – kończą się obowiązki i zakres odpowiedzialności przewoźnika. Jednym słowem: nie musicie i nie powinniście ładować takiego towaru z powrotem na swój samochód, bo przewóz, do którego zobowiązywało Was zlecenie został już zakończony.

W tym miejscu wypada jeszcze wspomnieć artykuł 17 konwencji CMR, punkt 4 podpunkt c) w brzmieniu:

„4. Uwzględniając postanowienia artykułu 18, ustępy 2 do 5, przewoźnik jest zwolniony od swej odpowiedzialności, jeżeli zaginięcie lub uszkodzenie towaru powstało ze szczególnego niebezpieczeństwa wynikającego z jednej lub kilku następujących przyczyn:

c) manipulowanie, ładowanie, rozmieszczenie lub wyładowanie towaru przez nadawcę lub przez odbiorcę albo przez osoby działające na rachunek nadawcy lub odbiorcy;”

Próba obciążenia przewoźnika wartością towaru za opóźnienie w dostawie

Często przyczyną odmowy przyjęcia towaru dostarczanego do sieci handlowej może też być nie jego jakość, lecz (nawet niewielkie, kilkugodzinne) opóźnienie w dostawie. W takim wypadku także należy zażądać od nadawcy instrukcji, co do dalszego postępowania z towarem (najczęściej nadawca albo podejmie negocjacje z marketem, raczej skazane na porażkę, albo wskaże nowe miejsce rozładunku).

W takiej sytuacji także spotkałem się kilkukrotnie z próbą obciążenia przewoźnika wartością całego towaru, lub różnicą w cenie pomiędzy ceną od “zaplanowanego” odbiorcy a rzeczywistą ceną sprzedaży towaru w innym miejscu.

Pamiętajcie, że w przypadku spóźnienia, zgodnie z konwencją CMR – artykuł 53 punkt 5:

„W razie opóźnienia dostawy, jeżeli osoba uprawniona udowodni, że wynikła stąd dla niej szkoda, przewoźnik obowiązany jest zapłacić odszkodowanie, które nie może przewyższyć kwoty przewoźnego.”

Wyższego odszkodowania (niż wysokość frachtu) zgodnie z konwencją CMR Artykuł 26 można żądać jedynie gdy:

„1. Nadawca może ustalić wpisując do listu przewozowego za umówioną dodatkową opłatą kwotę specjalnego interesu w dostawie przesyłki na wypadek jej zaginięcia lub uszkodzenia, a także w razie przekroczenia umówionego terminu dostawy.

2. Jeżeli miała miejsce deklaracja specjalnego interesu w dostawie, można żądać niezależnie od odszkodowania przewidzianego w artykułach 23, 24 i 25 odszkodowania równego dodatkowej szkodzie, która została udowodniona, aż do wysokości zadeklarowanej kwoty.”

Jednak nawet w takim przypadku (zadeklarowania specjalnego interesu w dostawie w razie przekroczenia umówionego terminu dostawy) “można żądać (…) odszkodowania równego dodatkowej szkodzie, która została udowodniona”.

Fot. Pexels/Elevate

Tagi