Fardin Kazemi znów utknął w Polsce. Od dwóch tygodni szuka ładunku, z którym mógłby wrócić do ojczyzny. Nie jest to łatwe. Jako kierowca irański może wieźć towar tylko z Iranu lub kierowany bezpośrednio do tego kraju. Gdyby chciał zrealizować transport na innym odcinku, nie dość, że miałby problem z legalnym jego zafakturowaniem, to jeszcze, gdyby to wyszło na jaw, jego ciężarówka zostałaby skonfiskowana przez irańskie władze, a on sam pozostał bez środków do życia – tłumaczy Piotr z grupy Help International – Polski Kontyngent Pomocy Irańskiemu Kierowcy, który stara się zorganizować pomoc.
Od dwóch tygodni szukany jest ładunek powrotny bo zleceniodawca tego, z którym Fardin miał wracać do kraju, nagle przestał się odzywać.
Nie jest to proste. Na Iran nałożone są sankcje, wiele krajów zakazuje tranzytu ładunków przez ich terytorium. Co więcej, gros zleceń przejmują Białorusini, którzy przez Rosję wożą towar do Iranu. Organizatorzy pomocy dla Fardina tłumaczą, że nieliczne dostępne oferty są przesuwane na kwiecień.
A Fardin tyle czekać nie może. Dziś mieszka na zapleczu socjalnym firmy zaprzyjaźnionej z Polskim Kontyngentem Pomocy Irańskiemu Kierowcy. W ostatnim czasie dwukrotnie w rejonie jego rodzinnej miejscowości miało miejsce trzęsienie ziemi. Nic dziwnego, że ciągnie go do rodziny.
Obecnie organizatorzy pomocy szukają nawet ładunków humanitarnych np. do Turcji, bo Fardin Kazemi mógłby pojechać z niekomercyjnym, prywatnym transportem tego rodzaju.
Jeśli miałby jechać na pusto i wieźć powietrze, lepiej, by przewiózł choć transport charytatywny – tłumaczą.
Tym bardziej, że angażował się już w podobne akcje. Rok temu przewiózł blisko 26 ton ładunków dla zwierząt z Ukrainy.
Fardin Kazemi znów apeluje o naszą pomoc. Kto może mu jej udzielić, powinien się skontaktować z Help International – Polski Kontyngent Pomocy Irańskiemu Kierowcy.