Fotoskarbonki szwankują

W Polsce niewielka część masztów ma „działające wnętrze”.  Często zdarza się tak, że jeśli radar faktycznie robi zdjęcia, to z ukrycia, bacznie pilnują go policjanci.

Co w fotoradarach irytuje nas najbardziej? To urządzenie, które się nie zagapi, ani nie odpuści, nie da się go przebłagać czy udobruchać. Coraz częściej jednak wychodzą na światło dzienne przypadki, kiedy radar popełnia błędy większe niż człowiek.

Według Amerykańskich danych, nawet 30% pomiarów dokonanych przez fotoradary jest, mniej lub bardziej, błędna. W przypadku ręcznych radarów, odsetek błędów wynosi 10-20%.

Nadgorliwość tych urządzeń stała się już źródłem żartów za oceanem, gdy w mediach pojawiły się doniesienia, że pewien fotoradar złapał dom jadący 45 km/h. Inny pstryknął fotkę palmie, która pędziła z prędkością 138 km/h. Amerykańskim policjantom już wiele razy zdarzało się wysyłać mandaty do kierowców zaparkowanych aut. Błędy fotoradarów w tym przypadku były spowodowane przez  inny samochód, który akurat przejechał tamtędy z nadmierną prędkością.

Ukaranym niesłusznie pewnie nie jest do śmiechu, a coraz większa ilość ujawnianych błędów fotoradarów zaczyna nasuwać poważne wątpliwości co do zasadności ich używania w walce z piratami drogowymi. 

Brytyjczycy obliczyli, że w ostatniej dekadzie, kwota na jaką zostały wystawione mandaty z fotoradarów, wzrosła czterokrotnie, a ilość wypadków spadła zaledwie o 7%. W Teksasie, w latach 2000 – 2008 mandaty te przyniosły dochód wysokości 178 367 093 dolarów, ale nie odnotowano żadnego spadku w wypadkach drogowych.

Według danych dotyczących polskiej drogi krajowej nr 8, która jako pierwsza stała się siedliskiem fotoradarów, spadek liczby wypadków jest dość wyraźny. Wszystko wskazuje na to, że fotoradary będą nam towarzyszyć w dalszej podróży i trzeba się nauczyć z nimi współżyć.

Dla przypomnienia umieszczamy kary grożące za nadmierną prędkość: