Odsłuchaj ten artykuł
Fot. Shell / Photo credit: Shell
O włos od tragedii. Kierowca ciężarówki przyblokował inną, pędzącą wprost na zbiornik z metanem
- Bez gotowości Marco mogłoby dojść do masakry - potwierdza lokalna policja we Włoszech, oceniając postępowanie 34-letniego kierowcy ciężarówki, który zablokował trucka, pędzącego w stronę stacji benzynowej.
Marco, który pracuje dla weneckiej firmy transportowej, od początku zauważył, że z niebieską ciężarówką, którą zobaczył niedaleko miejscowości San Bonifacio-Soave, coś jest nie tak.
Był środek dnia, Marco jechał swoją Scanią drogą SP38 (strada provinciale 38), gdy zobaczył, że jadący za nim rozpędzony niebieski truck zbliża się do barierki ochronnej i w ostatniej chwili odbija.
Marco na początku pomyślał, że kolega po fachu gdzieś się zapatrzył lub był rozkojarzony, ale patrząc, jak ten dalej prowadzi, prawie uderzając w jego pojazd, upewnił się, że musi się dziać coś niedobrego.
Akcja jak w filmie
Kierowca jechał niebezpiecznie i “zataczał się” po trasie. Marco wezwał policję, w tym czasie jednak jechał za podejrzanym pojazdem. Na rondzie niedaleko zakładu Grena pędząca niebieska ciężarówka, skierowała się w stronę stacji benzynowej.
Ten człowiek naraził mnie na niebezpieczeństwo i stanowił dla wszystkich ogromne zagrożenie. Kiedy zobaczyłem, że zmierza w stronę stacji benzynowej, zacząłem myśleć, jak mógłbym go zatrzymać – wspomina Marco, cytowany przez portal larena.it.
Rozpędzony pojazd wjechał na stację, ledwie ominął tankującego kierowcę, uderzył w chodnik, a wtedy Marco zdołał go wyminąć i zajechać drogę, zatrzymując.
Sen, nie ze zmęczenia
Przybyła na miejsce chwilę później policja zauważa, że stacja, znajdująca się w tym miejscu, jest jedną z największych w prowincji, przechowującą zarówno metan, jak i LPG oraz benzynę. Niewiele brakowało, a niebieska ciężarówka uderzyłaby w jeden ze zbiorników. Policja przyznaje, że skutki wybuchu byłyby niewyobrażalne.
Funkcjonariusze niemal od razu wiedzieli, że będą musieli sięgnąć po alkomat. 49-letni kierowca niebieskiej ciężarówki długo nie chciał otworzyć drzwi szoferki, a to dlatego, że po przymusowym zatrzymaniu… po prostu zasnął. W kabinie czuć było woń alkoholu. I rzeczywiście – kierowca miał we krwi aż 2,13 promila.
Odebrano mu prawo jazdy i wiele wskazuje na to, że je straci.
Kierowca Marco tymczasem wbrew pochwałom policjantów, wcale nie uważa się za bohatera. Przekonuje, że zrobił po prostu to, co należało.