REKLAMA
Petronas Tutela

Fot. AdobeStock

Łańcuchy dostaw czeka wieloletnia niestabilność

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Nowe badanie Maerska, obejmujące ponad 900 europejskich firm, nie pozostawia złudzeń: przedsiębiorstwa logistyczne i producenci przestali czekać na powrót stabilności w globalnych łańcuchach dostaw. Zamiast tego przygotowują się na rzeczywistość, w której niepewność i zakłócenia staną się stałym elementem gry.

Tekst, który czytasz, został przetłumaczony za pomocą automatycznego narzędzia, co może wiązać się z pewnymi nieścisłościami. Dziękujemy za wyrozumiałość.

Według badań ankietowych, aż 80 proc. menedżerów łańcuchów dostaw spodziewa się utrzymania zakłóceń przez kolejne 12–24 miesiące, a 78 proc. uważa, że ich operacje będą bezpośrednio dotykane przez napięcia geopolityczne, zmiany taryfowe i nieprzewidywalną politykę handlową. Co druga firma przyznaje, że sytuacja geopolityczna jest dziś jednym z najpoważniejszych czynników ryzyka.

To nie jest moment na żałowanie okoliczności. To moment na działanie i wzrost – podkreśla Aymeric Chandavoine, prezes Maerska na Europę.

I rzeczywiście: badanie pokazuje, że europejski biznes z fazy oczekiwania przeszedł do fazy przebudowy.

Taryfy i geopolityka znowu w centrum uwagi

Od początku 2025 r. europejskie firmy funkcjonują w otoczeniu, które zmienia się szybciej, niż są w stanie reagować. Badanie wskazuje trzy kluczowe czynniki ryzyka:

  • wahania kosztów importu/eksportu – 46 proc. wskazań,
  • wzrost ceł i taryf – 43 proc.,
  • globalna niepewność polityki handlowej – 40 proc.

Nie są to zagrożenia hipotetyczne. Po ogłoszeniu 2 kwietnia 2025 r. nowego pakietu taryfowego przez USA, średnia stawka celna nakładana na kontener w imporcie do Stanów Zjednoczonych skoczyła nagle do 54 proc. Choć później stawki ustabilizowały się, ich zmienność pokazała, jak nieprzewidywalne stały się globalne regulacje handlowe.

Czekanie i bezczynność to dziś najgorsza możliwa strategia – ostrzega Lars Karlsson, globalny szef doradztwa handlowego i celnego w Maersku.

Jego zespół zauważył, że firmy, które natychmiast skonsolidowały dane celne w systemie Maerska, znacznie szybciej dostosowały się do kolejnych zmian, podczas gdy przedsiębiorstwa „w trybie wyczekiwania” poniosły wyższe koszty.

Firmy odchodzą od doraźnych reakcji

W obliczu długotrwałej niepewności europejskie przedsiębiorstwa reorganizują swoje łańcuchy dostaw znacznie głębiej niż jeszcze rok temu. Według badania:

  • 4 na 5 firm zacieśnia współpracę z operatorami logistycznymi,
  • podobny odsetek umacnia relacje z kluczowymi dostawcami,
  • 75 proc. poszukuje alternatywnych tras handlowych – wyraźnie więcej niż w 2024 r.,
  • 60 proc. inwestuje w narzędzia zwiększające widoczność i elastyczność łańcucha dostaw,
  • 2/3 firm zwiększa poziom zapasów lub buduje bufory bezpieczeństwa.

Te dane pokazują, że tradycyjne podejście oparte na maksymalnej efektywności i minimalizacji kosztów zastępowane jest modelem „resilience first” – odporność ponad optymalizację. Firmy są gotowe płacić więcej za bezpieczeństwo i przewidywalność.

Przewagą konkurencyjną staje się dziś zdolność szybkiej rekonfiguracji operacji, a nie wyłącznie koszt – przekonuje Ahmed Bashir, wiceprezes Maerska.

Niezawodność ponad wszystko

75 proc. przedsiębiorstw wskazuje niezawodność jako „bardzo ważną” lub „priorytetową”. To zmiana paradygmatu, bo w minionej dekadzie dominowały koszt i prędkość.

Dobrym przykładem jest Barilla, która eksportuje swoje produkty z Włoch na cały świat. Wydłużenie tranzytu z 30 do 45 dni wymusza budowanie większych zapasów, podnosi koszty magazynowania i zwiększa ryzyko przeterminowania.

Niezawodny partner logistyczny może oznaczać różnicę między rentownością a stratą – podkreśla Barilla w raporcie.

Konsekwencje tego są widoczne w danych:

  • prawie połowa firm dywersyfikuje dostawców usług logistycznych,
  • 40 proc. wzmacnia współpracę z obecnymi operatorami,
  • 25 proc. zmienia rodzaj transportu, często przechodząc na droższy transport lotniczy, aby zyskać przewidywalność.

Skala zmian rośnie

Badanie potwierdza, że europejskie firmy na niespotykaną dotąd skalę przesuwają zaopatrzenie bliżej rynków zbytu. 74 proc. firm dywersyfikuje dostawców, 72 proc. ankietowanych pozyskuje lub planuje pozyskiwać surowce i komponenty z różnych regionów.

Na znaczeniu zyskują rynki takie jak Polska, Turcja, Rumunia czy Maroko, oferujące krótsze łańcuchy, mniejsze ryzyko geopolityczne oraz w wielu przypadkach konkurencyjne koszty pracy.

Handel wewnątrz UE wzrósł trzykrotnie od 2010 r., sięgając blisko 3 bln euro w 2024 r. – to pokazuje kierunek zmian.

Przebudowa łańcucha dostaw jest kosztowna, ale koszt bezczynności jest jeszcze wyższy – podsumowuje Jordi Avellaneda de la Calle, szef wdrożeń w Maersku.

Nowa norma operacyjna: zmienność

Najważniejsza konkluzja badania brzmi: europejskie firmy uznają zmienność za stały element działalności, a nie za odstępstwo od normy. „Czarne łabędzie” nie są już czarnymi łabędziami – zdarzają się zbyt często, aby traktować je jako wyjątki. Cła mogą zmienić się z tygodnia na tydzień, geopolityka może w ciągu kilku miesięcy przestawić globalne szlaki handlowe, zakłócenia stały się rutyną.

Europejski biznes nie chce już siedzieć i czekać, aż sytuacja się uspokoi – podkreśla Aymeric Chandavoine. – Firmy dostosowują swoje sieci tak, by były odporne z definicji.

W praktyce oznacza to bardziej elastyczne sieci transportowe, silniejszą współpracę transgraniczną, bliższe partnerstwo między załadowcami, przewoźnikami i operatorami 3PL, a także inwestycje w technologię i systemy wczesnego ostrzegania.

Tagi: