REKLAMA
Aga

Fot. The White House

Wiele unijnych krajów straci na amerykańskich cłach. Zobacz, które najbardziej

Ten artykuł przeczytasz w 11 minut

W ubiegłym roku ponad 20 proc. dóbr eksportowanych ze Zjednoczonej Europy do krajów trzecich trafiało do Stanów Zjednoczonych. Nie było większego partnera. Również w przypadku importu kraj ten plasował się wysoko, bo na drugim miejscu, odpowiadając za 13,7 proc. unijnego importu. Relacje handlowe członków Wspólnoty ze Stanami Zjednoczonymi nie są jednolite a to sprawia, że nie wszyscy po równo doświadczą konsekwencji ceł, nałożonych przez Donalda Trumpa w ostatnich dniach. Analizując dane Eurostatu nie sposób nie oprzeć się wrażeniu, że głównych przegranych nietrudno będzie wskazać.

W ubiegłym tygodniu prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump ogłosił nałożenie powszechnej stawki celnej (10 proc.) oraz dodatkowych ceł na niektóre kraje, m.in. 20 proc. na Unię Europejską, 31 proc. na Szwajcarię, 24 proc. na Japonię, 46 proc. na Wietnam i 34 proc. na Chiny. 

Cła wzajemne Trumpa są wyższe od oczekiwań. Pierwsze szacunki mówią, że średnioważona stawka celna USA skoczyła z około 6-7 proc. na 18-24 proc., podczas gdy oczekiwano 15-20 proc.” – zauważają bankowi ekonomiści. 

I choć media szybko dostrzegły, że wśród krajów dotkniętych amerykańskimi cłami znajdują się Wyspy Heard i McDonalda, zamieszkałe wyłącznie przez pingwiny, poza tym nie ma wielu powodów do śmiechu. 

Amerykańskie cła “zaszkodzą gospodarce strefy euro”

Eksperci ING specjalizujący się w rynkach niemieckim, belgijskim, niderlandzkim i holenderskim skomentowali to dosadnie: “najgorszy koszmar gospodarczy Europy właśnie się spełnił”. 

Ich zdaniem cła wzajemne, które mają zacząć obowiązywać już 9 kwietnia, “zaszkodzą gospodarce strefy euro”, doprowadzając do obniżenia wzrostu PKB o 0,3 punktu procentowego w ciągu najbliższych dwóch lat.

Tuż po ogłoszeniu wysokości nowych ceł, analitycy obniżyli prognozę wzrostu PKB strefy euro z 0,7 proc. do 0,6 proc. r/r w 2025 r. i z 1,4 do 1 proc. w przyszłym roku. 

Podkreślili przy tym wpływ amerykańskich ceł na poziom zaufania europejskich konsumentów i przedsiębiorstw.

Wstrzymanie konsumpcji i inwestycji wydaje się prawdopodobne” – kwitują. 

Równocześnie w analizach ekspertów ING nie brak uspokajających tonów. Ich zdaniem dziś, gdy brak jeszcze oficjalnych informacji na temat odpowiedzi poszczególnych krajów na decyzję Trumpa, trudno o racjonalne szacunki dotyczące zmiany poziomu inflacji. 

Z jednej strony odwetowe cła Unii Europejskiej mogą spowodować jej wzrost. Z drugiej jednak, “amerykańskie cła mogą doprowadzić do wzrostu i tak już wysokiego poziomu zapasów oraz dziś niskiego wykorzystania mocy produkcyjnych, co stanowi przepis na dezinflację w sytuacji, gdy firmy będą próbowały pozbyć się zapasów”. 

Jednocześnie inne kraje dotknięte amerykańskimi cłami, takie jak Chiny, mogą próbować zwiększyć eksport do Europy poprzez obniżenie cen. Choć może się to wydawać sprzeczne z intuicją, w dłuższej perspektywie pełnoskalowa wojna handlowa może doprowadzić do dezinflacji w Europie” – czytamy w analizie ING.

Z kim handluje Unia Europejska?

Z danych Eurostatu wynika, że Stany Zjednoczone są największym partnerem Unii Europejskiej jeśli chodzi o eksport towarów – to tam trafia 20,6 proc. dóbr ze Wspólnoty. Na kolejnych miejscach znajdują się: Wielka Brytania (13,2 proc.) i Chiny (8,3 proc.). W przypadku importu Stany Zjednoczone plasują się na drugim miejscu (13,7 proc.), za Chinami (21,3 proc.) i przed Wielką Brytanią (6,8 proc.).

Relacje handlowe Unia Europejska – Stany Zjednoczone

Eksport do Stanów Zjednoczonych wzrósł z 39,8 mld euro w styczniu 2023 r. do 45,4 mld euro w grudniu 2024 r. W tym samym czasie import z USA zmalał – z 31,3 mld euro do 27,5 mld euro – wynika z danych Eurostatu.

Unia Europejska eksportuje do Stanów Zjednoczonych przede wszystkim produkty medyczne i farmaceutyczne, leki oraz samochody i pojazdy silnikowe. Z kolei sprowadza stamtąd przede wszystkim ropę naftową, produkty farmaceutyczne i medyczne oraz silniki nieelektryczne. 

Równocześnie trzeba jednak pamiętać, że głównym partnerem handlowym Unii Europejskiej jest… ona sama. W przypadku większości członków UE wewnątrzunijny eksport znacznie przeważa nad tym do krajów trzecich. Najwyraźniej widać to w przypadku Czech, gdzie wewnątrzunijny eksport odpowiada za 81 proc., jednak 60 proc. przekracza również w Luksemburgu, na Węgrzech, na Słowacji, w Polsce, Estonii, Rumunii, Portugalii, Niderlandach, Austrii, Chorwacji, Belgii, Litwy, Łotwy, Bułgarii i Hiszpanii. Tylko w Irlandii i na Cyprze eksport poza Unię Europejską jest wyższy niż eksport wewnątrzunijny – czytamy w analizie Eurostatu opierającej się na danych z 2023 r. 

Ta kwestia wskazywana była już kilka dni temu przez ekspertów komentujących wpływ amerykańskich ceł na europejską gospodarkę.

– Stany Zjednoczone są oczywiście ważnym partnerem dla Unii Europejskiej, natomiast udział eksportu do Stanów Zjednoczonych z UE, w całej produkcji wytwarzanej w UE, jest niski. My handlujemy głównie ze sobą. Na tym polega fenomen Unii Europejskiej – wskazywał na antenie RMF dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. 

Najwięksi eksporterzy i importerzy 

Największym eksporterem dóbr do Stanów Zjednoczonych są w Unii Europejskiej Niemcy. I trudno komukolwiek zagrozić tej pozycji. W ubiegłym roku wartość dóbr wysłanych za Ocean przekroczyła 161 mld euro. To więcej niż suma eksportu do Stanów z dwóch kolejnych krajów – Irlandii i Włoch. 

Trzeba jednak mieć na uwadze, że Stany Zjednoczone odpowiadają za blisko 23 proc. eksportu poza Wspólnotę w przypadku Niemiec. W przypadku Irlandii – za ponad połowę! (53,7 proc.). 

W podobnym przypadku co Niemcy znajdują się wspomniane już wcześniej Włochy (21 proc.), Belgia (20 proc.), Austria (ok 26 proc.), Finlandia (23 proc.) i Portugalia (23 proc.).

amerykańskie cła

Infografika: Eurostat

Unia Europejska eksportuje do Stanów Zjednoczonych przede wszystkim produkty medyczne i farmaceutyczne, leki oraz samochody i pojazdy silnikowe. Z kolei sprowadza stamtąd przede wszystkim ropę naftową, produkty farmaceutyczne i medyczne oraz silniki nieelektryczne. 

Równocześnie trzeba jednak pamiętać, że głównym partnerem handlowym Unii Europejskiej jest… ona sama. W przypadku większości członków UE wewnątrzunijny eksport znacznie przeważa nad tym do krajów trzecich. Najwyraźniej widać to w przypadku Czech, gdzie wewnątrzunijny eksport odpowiada za 81 proc., jednak 60 proc. przekracza również w Luksemburgu, na Węgrzech, na Słowacji, w Polsce, Estonii, Rumunii, Portugalii, Niderlandach, Austrii, Chorwacji, Belgii, Litwy, Łotwy, Bułgarii i Hiszpanii. Tylko w Irlandii i na Cyprze eksport poza Unię Europejską jest wyższy niż eksport wewnątrzunijny – czytamy w analizie Eurostatu opierającej się na danych z 2023 r. 

Ta kwestia wskazywana była już kilka dni temu przez ekspertów komentujących wpływ amerykańskich ceł na europejską gospodarkę.

– Stany Zjednoczone są oczywiście ważnym partnerem dla Unii Europejskiej, natomiast udział eksportu do Stanów Zjednoczonych z UE, w całej produkcji wytwarzanej w UE, jest niski. My handlujemy głównie ze sobą. Na tym polega fenomen Unii Europejskiej – wskazywał na antenie RMF dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. 

Najwięksi eksporterzy i importerzy 

Największym eksporterem dóbr do Stanów Zjednoczonych są w Unii Europejskiej Niemcy. I trudno komukolwiek zagrozić tej pozycji. W ubiegłym roku wartość dóbr wysłanych za Ocean przekroczyła 161 mld euro. To więcej niż suma eksportu do Stanów z dwóch kolejnych krajów – Irlandii i Włoch. 

Trzeba jednak mieć na uwadze, że Stany Zjednoczone odpowiadają za blisko 23 proc. eksportu poza Wspólnotę w przypadku Niemiec. W przypadku Irlandii – za ponad połowę! (53,7 proc.). 

W podobnym przypadku co Niemcy znajdują się wspomniane już wcześniej Włochy (21 proc.), Belgia (20 proc.), Austria (ok 26 proc.), Finlandia (23 proc.) i Portugalia (23 proc.). 

W przypadku Polski Stany Zjednoczone odpowiadają za niecałe 13 proc. eksportu do krajów spoza UE. W 2024 r. jego wartość wyniosła ponad 11,6 mld euro – wynika z danych Eurostatu. W styczniu 2025 r. – 1 mld euro, co oznaczało wzrost o ponad 9 proc. rok do roku – to już dane GUS-u, z których wynika, że kraj Donalda Trumpa był na siódmym miejscu zestawienia naszych najważniejszych partnerów handlowych, za Niemcami, Francją, Czechami, Wielką Brytanią, Holandią i Włochami.

Tym niemniej to właśnie ze Stanami Zjednoczonymi odnotowaliśmy w styczniu br. największy wzrost obrotów w imporcie – aż o 43 proc., sprowadzając dobra za 1,8 mld euro, co sprawiło, że kraj ten znalazł się na trzecim miejscu najważniejszych dla nas partnerów, za Niemcami i Chinami. 

W całym 2024 r. Polska importowała ze Stanów Zjednoczonych dobra za ponad 12 mld euro, co sprawiło, że kraj ten odpowiadał za 10,6 proc. całego naszego importu spoza Unii Europejskiej. To właściwie nic w porównaniu z Irlandią i Luksemburgiem, gdzie odpowiadał za – odpowiednio – 27,6 oraz 31,4 proc. 

To również nic w porównaniu z Niemcami, Niderlandami i Francją, które importowały dobra za – odpowiednio – niemal 69 mld, 68 mld i 44 mld euro.

amerykańskie cła

Infografika: Eurostat

Cła uderzą w sektor transportowy

W ujęciu europejskim jedną z branży, które “mają największą ekspozycję na zagrożenie”, jakie niosą amerykańskie sankcje, jest, zdaniem dr Jakuba Borowskiego, branża farmaceutyczna. Co łatwo wytłumaczyć analizując przepływ towarów w handlu międzynarodowym (patrz wyżej fragment pt. Z kim handluje Unia Europejska?). 

W przypadku samej Polski w zależności od rozwoju wojny handlowej (a więc również odpowiedzi samej Unii Europejskiej), do najbardziej dotkniętych branży należeć będą: górnictwo i wydobywanie, usługi sektora transportowego  i sektor motoryzacyjny (w przypadku “lżejszej” wojny handlowej) lub usługi transportowe, produkcja komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych, produkcja metali podstawowych, produkcja maszyn i urządzeń oraz produkcja urządzeń elektrycznych (w przypadku ostrej wojny handlowej) – wynika z analiz Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

– W scenariuszach analizowanych przez Polski Instytut Ekonomiczny, w przypadku ostrej wojny handlowej między USA i UE, musimy się liczyć nawet z 4 proc. spadkiem eksportu towarów i usług – komentuje wspomnianą analizę Maciej Wroński, prezes związku Transport i Logistyka Polska. 

– I nawet, gdyby w transporcie drogowym zmniejszenie pracy przewozowej ograniczyłoby się do 1,5 proc., to przy bardzo mocno konkurencyjnym rynku, skutkiem byłby poważny spadek i tak już zbyt niskich cen za wykonywane usługi. Spadek pracy przewozowej może także dotyczyć rynku przewozów krajowych, który do tej pory praktycznie nie odczuwał już prawie dwuletniego spadku gospodarczej koniunktury w Europie – dodaje w komentarzu dla Polskiego Instytutu Transportu Drogowego.

Prezes TLP widzi jednak promień nadziei.

– Z drugiej strony, nieprzewidywalna polityka zagraniczna obecnej amerykańskiej administracji dała impuls do rewizji europejskiej polityki obronnej, w tym do zainicjowania przez Komisję Europejską kilku poważnych programów związanych z inwestycjami w obronność – zauważa. 

– A inwestycje oznaczają dodatkową pracę dla przewoźników. Może to w pewnym stopniu zrekompensować im straty wynikające z rodzącej się wojny handlowej – kwituje.

Tagi