TransInfo

Foto: facebook / JaninaMartigLogistics

Miles and Styles: Panie za kółkiem ciężarówki czują się jak w siódmym niebie

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

Długowłosa piękność za kierownicą olbrzymiego tira? To nie wymysł scenarzysty filmu. Takie rzeczy zdarzają się naprawdę – na przykład w Szwajcarii. Urodziwa właścicielka firmy transportowej zamiłowanie do pokazów mody łączy z miłością do ciężarówek, a wybiegi dla modelek zamienia często na asfaltową szosę. Poznajcie Janinę Martig.

„Jestem spedytorką, kierowcą ciężarówki i modelką” – przedstawia się na swoim internetowym blogu piękna Szwajcarka, która prawo jazdy na samochody ciężarowe zdobyła już w wieku 19 lat.

Kierowca ciężarówki, to nie jest zwykły zawód, to powołanie. Równoległe światy, w którym przeplatają się ze sobą auta, ludzie, miasta i natura. Dziś Bazylea, jutro Hamburg, pojutrze Sztokholm – to cały twój świat. Ciężarówka jest dla ciebie jak domek ślimaka, z którego obserwujesz, to co, dzieje się na zewnątrz” – pisze Janina.

Już jako dziecko wolałam zabawy plastikowymi samochodzikami niż bieganie z wiaderkiem po piaskownicy. Moje lalki też musiały niestety na mnie czekać. Do dziś lubię być niezależna, dlatego założyłam własną firmę spedycyjną – tłumaczy 34-letnia Szwajcarka, która na swoim facebookowym blogu „Miles and Styles” regularnie daje rady dotyczące świata logistyki.

Foto: facebook / JaninaMartigLogistics

Z wybiegu do kabiny ciężarówki

W tym biznesie urzekło mnie, że nieważne jest, co kto nosi i jak wygląda. Najważniejsze jest, by transport dotarł na czas do celu – zaznacza Janina.  – Moja droga do zawodu spedytora była co najmniej dziwna. Z modelingiem związałam się w wieku 15 lat. Jako 19-latka wygrałam konkurs zorganizowany na Mauritiusie  przez amerykańskie pismo „Swimsuit Illustrated”. Od tego czasu jeździłam po świecie i brałam udział w pokazach mody kąpielowej i bielizny – opowiada.

Ojciec Janiny miał firmę zajmującą się wykopami. Często zabierał córkę do swojej ciężarówki. – Cieszyłam się, że mogę naciskać te wszystkie guziczki w kabinie. To było takie fascynujące – wspomina Martig.

Prawo jazdy na ciężarówkę zrobiłam krótko przed zwycięskim konkursem na Mauritiusie. Mój ojciec nic o tym nie wiedział. Był w szoku, kiedy odebrałam go z Bazylei… 32-tonowcem. Miał łzy w oczach, gdy mnie zobaczył – opowiada Szwajcarka. Umarł niestety za wcześnie, abym mogła przejąć jego firmę, ale to, że powstała Janina Martig Logistics, to w dużej mierze jego zasługa – dodaje.

W 2013 roku Janina uczyniła swą pasję zawodem i założyła firmę transportową. Ośmioma  samochodami wozi dziś po Szwajcarii głównie artykuły spożywcze, kwiaty i rośliny.

Foto: facebook / JaninaMartigLogistics

Kandydatek nie brakuje

Co ciekawe, jako jedyna w branży zatrudnia same panie za kierownicą. – Kobiety nie są ani lepszymi ani gorszymi kierowcami niż mężczyźni – tłumaczy biznesmenka. I usprawiedliwia się: nie mam nic przeciw facetom, dorywczo korzystamy z pomocy mężczyzn.

Skąd więc pomysł, by zatrudniać kobiety za kółkiem? Jak wyjaśnia Martig, idea zrodziła się podczas pisania biznesplanu.

To było coś nowego, ekscytującego, byłam pionierką na rynku. Z drugiej strony obawiałam się, czy to realny pomysł – opowiada.

Szybko jednak przekonała się, że na brak kandydatek nie będzie narzekać. A zgłoszenia napływają od kolejnych.

W jednym z marketów, do których dowozi towar Martig, sprzedawczyni była tak zachwycona dostawczynią, że sama postanowiła zostać… kierowcą ciężarówki i pracuje w firmie pięknej Szwajcarki.

To nic, że moje pracownice często nocują w kabinach swoich pojazdów, w tym zawodzie czują się jak w siódmym niebie – mówi Janina w rozmowie ze szwajcarskim czasopismem „Weltwoche”.

Bez głupich żartów

Na pytanie, czy zdarzają się docinki ze strony mężczyzn kierujących tirami, odpowiada, że nigdy nie słyszała głupich dowcipów na swój temat. Śmieszna historia wydarzyła się za to podczas egzaminu teoretycznego dla kandydatów na kierowców ciężarówek. W tym samym pomieszczeniu odbywał się także test dla kierowców taksówek i tam właśnie automatycznie skierowano Janinę, co ją porządnie rozbawiło.

Martig ma jeszcze jedną ciekawą pasję: pracuje na rzecz schroniska dla zwierząt w Bazylei. Sama lubi wracać do domu, gdzie czekają na nią pies i pięć kotów.

Piękna Janina ma wiele planów na przyszłość. Niedawno przygotowała kolekcję ubrań dla pań zasiadających za kierownicą wielotonowców. Na początku miały być one przeznaczone tylko dla zatrudnionych w firmie. Jak się jednak okazało, poprzez media społecznościowe przychodziło mnóstwo pytań o możliwość zakupu sweterków z napisem „Queen of the Road”, które sprzedawały się jak ciepłe bułeczki.

Foto: facebook / JaninaMartigLogistics

Firma Miles and Styles ponad wszystko

Firma Janiny stale się rozwija. Przed trzema laty korzystała z jednego pojazdu. Dziś jest ich, razem z jednym wypożyczonym, już osiem.

Nie sądzę, by kobieta miała fory. Mierzę swoje siły na zamiary i staram się realizować wyznaczone cele – mówi Martig, pytana o wady i zalety pracy w branży zdominowanej przez mężczyzn. – Oczywiście, że faceci gapią się na kobietę wysiadającą zza kierownicy ciężarówki. To nadal wciąż rzadki widok – śmieje się. Dodaje jednak całkiem poważnie, że jako bizneswoman musi, tak jak inni, ciężko walczyć na rynku.

– Poświęcam się teraz rozbudowie mojej firmy. Dzieci, mąż? Na to nie mam w tej chwili czasu – tłumaczy Janina. Żałuje jedynie, że jej ojciec nie widzi, jak się usamodzielniła. I dodaje: jestem pewna, że byłby dziś ze mnie dumny…

Foto: facebook / JaninaMartigLogistics

Foto: facebook / JaninaMartigLogistics

Foto: facebook / JaninaMartigLogistics

 

Tagi