TransInfo

Nowe unijne regulacje importowe mogą skończyć tanie zakupy online z Chin. I wpłyną na sektor logistyczny

Ten artykuł przeczytasz w 10 minut

Z początkiem roku 2021 w życie wchodzi pakiet rozwiązań, które mają w praktyce pomóc importerom – poprzez automatyzację procesu odpraw celnych i naliczania należności celnych także dla przesyłek o stosunkowo niskiej wartości (do 1000 euro). Jednak przy okazji tej zmiany – z założenia w zautomatyzowany proces wpadną także przesyłki drobnicowe i indywidualne. Można więc zastanawiać się, czy skończy to erę tanich zakupów na Aliexpress i jak wpłynie na branżę logistyczną.

Co to w praktyce oznacza? W roku 2018 do Polski trafiło 18 milionów „listów” z Chin. „Listów” – choć faktycznie ogromną większość stanowiły przesyłki zawierające internetowe zakupy naszych rodaków na azjatyckich portalach typu marketplace. W związku z klasyfikacją tego typu przesyłek jako list – nie podlegają one pełnej odprawie celnej, a kontrole są wyrywkowe i dotyczą zwykle cięższych i większych przesyłek. Odbiorca takiej skontrolowanej przesyłki może zostać obciążony kosztami czynności, cłem oraz podatkiem VAT od wartości przesyłki (niekoniecznie od wartości wpisanej na dowodzie zakupu). 

Co więcej, przepisy krajowe są tutaj zdecydowanie bardziej wymagające, niż przepisy unijne.

Według Art. „Rozporządzenia Rady (WE) NR  1186/2009” z cła zwolnione są towary o wartości do 150 euro (z wyłączeniem wyrobów tytoniowych, perfum i alkoholi). Dodatkowo towary o wartości do 22 euro (45 euro dla towarów oznaczonych jako „gift”) zwolnione są z VAT. I tutaj warto dokładnie przyjrzeć się przepisom  „Ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług” (VAT):

Punkt 3 powyższego artykułu wyłącza możliwość zastosowania powyższych zwolnień dla towarów nabywanych i importowanych w drodze zamówienia wysyłkowego. W praktyce oznacza to, że literalnie każdy zamówiony na chińskim portalu produkt – niezależnie od wartości – podlega opodatkowaniem tzw. VAT!

Cóż więc oznacza magiczna data 1 stycznia 2021? Co się zmieni?

Uszczelnienie kontroli importu

Głównie chodzi o to, że nowe unijne regulacje wymuszą na krajach członkowskich takie rozwiązania, które usprawnią i w konsekwencji uszczelnią proces rejestrowania i weryfikacji przesyłek importowanych na teren Wspólnoty. W praktyce przełoży się to na to, że w przeciwieństwie do losowych kontroli dziś – w przyszłości kontrolowane być wszystkie (lub prawie wszystkie) przesyłki wskazujące na zawartość w postaci towarów i produktów. Zderzenie masowych kontroli z krajowymi regulacjami o VAT spowoduje z kolei, że praktycznie z automatu wszystkie te przesyłki powinny zostać obciążone podatkiem VAT. Co więcej – Poczta Polska już w cenniku z 2018 roku przewidziała, że będzie się borykać z kosztami obsługi odpraw celnych i wycenia obsługę tego procesu na łącznie 14 zł (Rozdział II. Pozostałe opłaty dodatkowe do usług pocztowych w obrocie zagranicznym).

Oczywiście w praktyce może się okazać, że w początkowym okresie kontrola wszystkich przesyłek będzie praktycznie niemożliwa. Do tego dojdzie jeszcze problem z ustaleniem realnej wartości przesyłek i ustalenie taryfikatorów lub mechanizmów wyceny (no bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby chiński sprzedawca zadeklarował wartość każdej przesyłki na 1 euro). Jednak w miarę jak kolejni kupujący będą otrzymywać wezwania do zapłaty 14 zł + VAT od wartości paczki – przewiduję, że popularność zakupów ze wschodu dość szybko spadnie.

Oczywiście przy drobniejszych zakupach, gdzie wartość zamówienia wynosi kilka, czy kilkanaście złotych może się okazać, że odbiorcy po prostu nie będą ich odbierać, a Poczta będzie miała problem z egzekucją należności i utylizacją zalegającego towaru, ale końcowy efekt będzie zapewnię podobny jak w Szwecji, gdzie jak podawały media, po uszczelnieniu systemu kontroli przesyłek z Chin liczba transakcji spadła o 90 proc.

Dla konsumentów jest to oczywiście zła wiadomość, możliwość kupowania atrakcyjnych gadżetów za bardzo niewielkie pieniądze może się wkrótce mocno ograniczyć. Sytuacja tych, którzy zamawiali na Aliexpress rzeczy droższe zmieni się niewiele, ponieważ już dziś często muszą liczyć się z tym, że zamawiając w Chinach na przykład telefon albo radio do samochodu przyjdzie im zapłacić cło i VAT. Jednak nawet po doliczeniu tych opłat okazuje się to zakupem opłacalnym.

Więcej alokacji magazynów do Europy?

Nie da się ukryć, że usprawnienie procesu weryfikacji przychodzących przesyłek nie jest żadnym nowym podatkiem, jest jedynie drogą do wyegzekwowania przestrzegania przepisów od dawna obowiązujących. To, że są one lokalnie w Polsce bardziej restrykcyjne, niż unijne – jest wyłącznie kwestią naszego lokalnego kolorytu.

Co więc mogą w tej kwestii zrobić sprzedawcy z Azji, żeby utrzymać część rynku? Pierwszym, już realizowanym krokiem jest alokacja części towarów do magazynów w Unii Europejskiej. Jeżeli wybierze się kraj, który ma stosunkowo korzystne stawki celne oraz najniższą unijną stawkę VAT – można ograniczyć w ten sposób wpływ obciążeń fiskalnych na końcową cenę produktu. Produkt sprowadzony na teren Unii i sprzedawany odbiorcom na jej terenie nie podlega już dalszym obciążeniom celnym, a i przy zachowaniu limitów rocznych – można go sprzedawać ze stawką VAT właściwą dla kraju, z którego dokonywana jest wysyłka.

Dodatkowym atutem będzie też to, że towar będący już na terenie UE można dostarczyć realnie do odbiorców w 3-4 dni, może w 10 dla przesyłek pocztowych. To, w porównaniu z 30- a nawet 45-dniowymi terminami dostaw z Chin może się okazać dla konsumentów wartością po części niwelującą wzrost cen.

Finalny efekt dla azjatyckich sprzedawców może sprowadzać się do znaczącego spadku obrotów, a dla nabywców przyniesie on spodziewane podwyżki cen, jednak w mojej ocenie obecność na naszym rynku platform typu Aliexpress, Banggood czy Wish zakorzeniała się już tak mocno, że nie ma szans, żeby zakupy naszych rodaków w tych kanałach zanikły zupełnie.

Sektor TSL będzie miał kawałek tortu do wygrania

Natomiast niewątpliwie zmiana modelu zakupowego i ograniczenie zakupów w Azji z pewnością wpłynie na branżę logistyczną. Co prawda zdecydowaną większość operacji ostatniej mili dla tego typu zakupów realizuje dziś Poczta Polska, więc wpływ na komercyjnych operatorów w tym obszarze będzie niewielki. Jednak pewna część zakupów w Chinach jest zamawiana z szybką dostawą kurierską, więc spadek sprzedaży wpłynie z pewnością negatywnie na kurierkę corss-border.

Oczywiście ostatnia mila to nie wszystko. W proces obsługi paczki z „Ali” zaangażowanych jest szereg podmiotów – od lokalnego nadania paczki w Chinach, przez konsolidację, transport frachtem morskim lub Nowym Jedwabnym Szlakiem, aż po proces rozładunku i dekonsolidacji. Ograniczenie skali zakupów Polaków na azjatyckich portalach odbije się negatywnie na tych wszystkich podmiotach, które uczestniczą w całym łańcuchu dostaw.

Z drugiej jednak strony zakupy nie ustaną całkowicie, część towarów zostanie przeniesiona z Azji do magazynów na terenie Unii Europejskiej, co z kolei zwiększy ruch lokalny. Niestety ze względu na dość duże obciążenia formalne i wysoką stawkę VAT trzeba realnie ważyć szanse, czy Centra Logistyczne Aliexpres otworzą się w Polsce. Nie trzeba być geniuszem matematyki, żeby policzyć, że lokowanie towarów w kraju, gdzie VAT wynosi 19 czy 20 proc. wpłynie na końcową cenę towaru lepiej, niż 23 proc. Po drugiej stronie równania znajdą się oczywiście koszty pracy i infrastruktur, dostępność pracowników, dostępność i ceny przewoźników. Jeżeli ta kalkulacja wyjdzie korzystnie – mamy szansę na spory kawałek tortu logistycznego w postaci zarówno nowych centrów logistycznych, jak skali operacji transportowych, jakie będzie trzeba obsłużyć.

Koniec niskich cen z Chin wzmocni rodzime firmy

Nie da się także ukryć, że dla gospodarki krajowej rozwiązania wchodzące z początkiem 2021 r. powinny także przynieść pozytywne efekty. Pomijam tutaj całkowicie kwestie wpływów do budżetu; wiadomo, śmierć i podatki są pewne, tylko wysokość tych podatków jest kwestią dyskusyjną. To, na co chciałbym zwrócić uwagę, to sytuacja naszych lokalnych przedsiębiorców, którzy w zgodzie z prawem opłacają ZUS, płacą podatki, importują towar, od którego odprowadzają cło i VAT i muszą się potem mierzyć z podmiotami, których te wszystkie obciążenia nie dotyczą. Nawet patrząc na oferty na naszym znanym portalu aukcyjnym można bez problemu znaleźć oferty tego samego produktu, gdzie: 

– oferta tańsza zawiera dwie informacje: „nie wystawiam faktury VAT”, „czas dostawy – 30 dni”. Może się okazać, że oferty tego typu składa osoba, która nie prowadzi nawet działalności gospodarczej, a jedyne jej działanie, to przyjęcie od nas zapłaty, a następnie złożenie ze swojego konta zamówienia na nasz zakup na Aliexpress i wskazanie naszego adresu, jako adresu dostawy. W tej sytuacji jedynym kosztem takiego „przedsiębiorcy” jest prowizja naszego portalu aukcyjnego, a poza tym cała różnica między jego ceną sprzedaży a ceną zakupu w Chinach zostaje w jego kieszeni. 

– z drugiej strony ten sam produkt wystawia przedsiębiorca będący płatnikiem VAT, który towar sprowadził i oclił, ale ze względu na konkurencję pomysłowego przedsiębiorcy opisanego powyżej – wystawia swoje produkty na minimalnej marży, co z kolei negatywnie wpływa na jego kondycję finansową i możliwości rozwoju.

Reasumując – „nowe” rozwiązania z pewnością oburzą całe rzesze klientów, którzy przyzwyczaili się do bardzo niskich cen na chińskich portalach. W dłuższej perspektywie powinno to wzmocnić naszych rodzimych przedsiębiorców i – mam nadzieję – pozwoli im skupić się na rozwijaniu swojej sprzedaży pod kątem bogactwa oferty i jakości obsługi klienta. W konsekwencji powinno to przynieść pozytywne efekty dla wszystkich – wliczając w to konsumentów, ponieważ takie są założenia i cele realizacji polityki uczciwej konkurencji. Na dziś bowiem w wielu kategoriach produktowych konkurowania z Aliexpress przypomina walkę Dawida z Goliatem i niestety ten nasz lokalny, mały Dawid ma niewielkie szanse na wygraną.

Fot. Pixabaymohamed_hassan

Tagi