Chcą walczyć z Pakietem Mobilności w Trybunale Sprawiedliwości. Szukają pieniędzy na ważną ekspertyzę

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Związek Transport Logistyka Polska wychodzi z inicjatywą stworzenia ekspertyzy prawnej dotyczącej Pakietu Mobilności. Gotowy dokument chce przekazać polskim władzom, by wykorzystały go, składając pozew do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Przedstawiciele przewoźników przekonują, że w ten sposób być może udałoby się zablokować przepisy, które godzą w podstawowe zasady, jakimi kierować się miała Wspólnota.

Maciej Wroński, prezes TLP przyznaje, że najpierw przewoźnicy muszą poczekać na ostateczny kształt przepisów zawartych w Pakiecie Mobilności.

– To, że Rada UE wypracowała podejście ogólne, nie znaczy, że to już stanowi prawo. Przed nami m.in. głosowanie w Parlamencie Europejskim, nie zamierzamy więc składać broni. Rozmowy z europosłami i przekonywanie ich do konkretnych rozwiązań, wskazywanie konsekwencji niektórych pomysłów wciąż jest potrzebne. Jeśli jednak przepisy zostaną przyjęte i opublikowane, wówczas będzie można wystąpić przeciwko nim – tłumaczy.

Jak przyznaje, TLP przygotowuje obecnie budżet na nadchodzący rok i liczy się z tym, by kosztem niektórych działań przygotować środki dla ekspertów, którzy mogliby przygotować stosowną ekspertyzę prawną.

– Jeśli okaże się, że nie jestesmy w stanie sami sfinansować ekspertyz, to zwrócimy się do innych podmiotów o współpracę w tym działaniu – dodaje prezes.

Ich miliardy, nasze miliony

O jakich podmiotach mowa? Przede wszystkim o innych przewoźnikach.

– Przykro nam, że jesteśmy niekiedy osamotnieni w walce o transport. Od dwóch lat było wiadomo, że ustalenia, które się toczą w Brukseli, będą fundamentalne dla branży. Że potrzebny jest lobbing w naszej sprawie – konferencje, ekspertyzy, spotkania z udziałem polityków. Niestety, w Polsce niewielki procent przewoźników, którzy przecież obsługują ¼ rynku przewozowego w Europie, zaangażował się w działanie – dodaje.

I podaje, że z siły lobbingu, który nie jest darmowy, zdawali sobie sprawę od początku „konkurenci z Zachodu i przeciwnicy w sporze politycznym”. Tylko w zeszłym roku mieli wydać na lobbing w Brukseli 1,7 mld euro. Polska tymczasem – zaledwie 17 mln euro.

“Skarga ma rację bytu”

Jak szacuje związek, ekspertyza prawna będzie kosztować od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Maciej Wroński nie ma wątpliwości, że rząd wykorzysta ją, by zaskarżyć przepisy do Trybunału. Gdyby się jednak okazało, że władza nie będzie nim zainteresowana, zamierza za pośrednictwem innych związków z krajów sojuszniczych, takich jak Węgry, Chorwacja, Rumunia, Bułgaria czy Słowenia, przekazać dokument tamtejszym rządom.

– Niestety, my nie mamy legitymacji procesowej, żeby samodzielnie zaskarżać uchwalone przepisy. To mogą jedynie robić rządy państw członkowskich – tłumaczy.

Przekonuje też, że taka skarga ma rację bytu, ponieważ wiele z przepisów, które mogą się znaleźć w Pakiecie Mobilności, narusza podstawowe zasady traktatowe, zwane filarem ekonomicznym (chodzi o swobodę przepływu osób, towarów, usług, przedsiębiorczości i kapitału).

W 2017 r. w Unii został uchwalony kolejny filar – praw socjalnych, na których obronę powołują się niektórzy europosłowie, zwolennicy restrykcyjnych rozwiązań. Szef TLP przyznaje, że może dochodzić do sytuacji, kiedy w niektórych obszarach te dwa filary są sprzeczne. W przypadku Pakietu Mobilności łamane są jednak zasady związane zarówno z jednym, jak i drugim filarem.

– Zaproponowane przepisy ograniczają w sposób znaczny swobodę wymiany towarowej i świadczenia usług. Co więcej, wcale nie bronią praw socjalnych, bo różnicują kierowców w zależności od kierunków na jakich wykonują swoją pracy, jaką wykonują. Mówi się, że mają poprawić warunki socjalne kierowców, jednak niektórych włączają spod przepisów o delegowaniu, a innych nie – dodaje.

– Dlaczego tak się dzieje? To proste. W rzeczywistości ich celem jest nie dbałość o prawa pracownicze, ale o brutalną ochronę krajowych rynków usług – kwituje.

Fot. Pixabay/pixel2013/public domain

Tagi