Z dnia na dzień na lodzie zostało blisko 20 kurierów, w tym kilku Polaków. Firma MZS Logistics, będąca podwykonawcą Amazona, po prostu z dnia na dzień przestała istnieć – donosi portal dw.com. Strona internetowa nie działa, podobnie firmowe numery telefonów. Szefostwo rozpłynęło się w powietrzu. Podobnie pieniądze za zaległe wynagrodzenia…
Wszystko miało być w porządku
Wróćmy jednak do początku, bo ten wyglądał zgoła inaczej.
Płatności były na czas, kontakt z szefostwem perfekcyjny” – wspominają kurierzy w rozmowie z niemieckim medium.
Pracy było dużo, bo dziennie trzeba było dostarczyć około 200 paczek z Amazona do odbiorców w Berlinie. Nie było to jednak nic nietypowego dla tej branży.
Pierwszy zwiastun zmian pojawił się w marcu, kiedy szefowie przestali odbierać telefony od kierowców. Nadal jednak działali dyspozytorzy, praca toczyła się jak dotąd. Kurierzy byli wielokrotnie zapewniani, że wszystko jest w porządku i pensje dostaną na czas.
Kwietniowe ochłodzenie
Tak się jednak nie stało. Nadszedł kwiecień, a na kontach kurierów nie pojawiło się wynagrodzenie. Przez miesiąc ich zwodzono. 3 maja dowiedzieli się, że firma zostanie zamknięta i rzeczywiście się tak stało – zaledwie dwa dni później – podaje niemiecki portal.
Kurierzy do tej pory nie dostali pieniędzy (ci, którzy nie wykorzystali dni urlopowych czekają nawet na 4 tys. euro), zdążono im za to odebrać samochody i sprzęt. Nie mieli również kontaktu z przedstawicielami firmy, bo nikt nie wie, gdzie się znajdują.
Amazon, do którego zgłosili się poszkodowani pracownicy jego podwykonawcy, zapewnił DW, że zakończył współpracę z MZS Logistics, za to “zaoferował kierowcom wsparcie i spodziewa się, że problem uda się wkrótce rozwiązać”.
Sami kurierzy nie mają już jednak wielkich nadziei na odzyskanie pieniędzy od firmy, która przecież przestała istnieć. Niektórzy zatrudnili się u innych podwykonawców Amazona.
DW przypomina, że w Niemczech działa szereg organizacji pomagających pracownikom w tego typu trudnych sytuacjach, przyznaje jednak również, że organizacje te mają masę roboty, bo przypadków łamania praw pracy i socjalnego nie brakuje.