W czerwcu 2025 r. BALM przeprowadził ogólnokrajową akcję kontroli w transporcie drogowym, skupiając się m.in. na przestrzeganiu przepisów kabotażowych, zasad dotyczących regularnych tygodniowych odpoczynków oraz stanie technicznym pojazdów. W 107 punktach kontrolnych sprawdzono 1 715 pojazdów. W samym obszarze kabotażu wykonano 1 451 kontroli prawnych, ujawniając 58 przypadków naruszeń z łącznie 139 wykrytymi wykroczeniami. W zakresie odpoczynków tygodniowych stwierdzono 78 przypadków naruszeń zakazu spędzania ich w kabinie pojazdu.
Wyniki te wpisują się w szerszy obraz ujawniony przez Federalny Urząd Transportu Samochodowego (KBA) w grudniu 2024 r. Statystyki pokazują, że w 2023 r. na 5,9 mln kabotażowych przejazdów wykonanych w Niemczech brakowało zgłoszeń dla około 1,8 mln z nich – to aż 30 proc. wszystkich operacji. Te nielegalne przejazdy obejmowały blisko 581 mln km, co, jak wyliczył niemiecki portal „Deutsche Verkehrs-Zeitung” (DVZ), w przeliczeniu na minimalną stawkę 1,50 euro za km oznacza straty rzędu 870 mln euro dla niemieckich firm transportowych.
Skala problemu i rozmyta odpowiedzialność
Mimo jasnych przepisów – maksymalnie trzy operacje kabotażowe w ciągu siedmiu dni oraz obowiązek zgłoszenia kierowcy w systemie Road Transport Declaration Portal – odpowiedzialność za naruszenia jest rozproszona. Zgodnie z par. 7c GüKG, przewoźnik, spedytor i zleceniodawca odpowiadają za kabotaż solidarnie, nawet jeśli nie mieli świadomości naruszenia. Jednak w praktyce wielu uczestników łańcucha dostaw przerzuca odpowiedzialność na innych.
Spedytorzy narzekają na brak dostępu do dokumentów potrzebnych do weryfikacji legalności przewozów. Niemieccy przedsiębiorcy zwracają uwagę, że klienci zlecający przewóz na prośbę spedytorów o o sprawdzenie dokumentów przewozowych na miejscu, wolą po prostu znaleźć inną spedycję, która tego nie wymaga.
Z kolei załadowcy oczekują, że to spedytor wybierze przewoźnika działającego zgodnie z przepisami, choć sami nie mają ku temu wystarczających kompetencji.
Niedostateczne kontrole i brak koordynacji
BALM, mimo wzrostu liczby kontrolerów do około 800 w całym kraju, wciąż nie ma uprawnień do samodzielnego sprawdzania zgłoszeń w systemie IMI. Tymczasem dane o zgłoszeniach teoretycznie umożliwiałyby skuteczną weryfikację w czasie rzeczywistym. W 2024 r. kontrolerzy BALM przeskanowali sensorycznie 16 mln pojazdów ciężarowych, ale brak podstawy prawnej uniemożliwia pełne wykorzystanie tego narzędzia.
Federalne Ministerstwo Pracy (BMAS), odpowiedzialne za prawo dotyczące delegowania pracowników, kwestionuje wiarygodność danych KBA, twierdząc, że są one oparte na szacunkach. To stanowisko budzi sprzeciw organizacji branżowych.
To niedopuszczalne, że Federalne Ministerstwo Pracy nie jest zainteresowane eliminowaniem naruszeń prawa UE dotyczących delegowania pracowników na tak dużą skalę” – podkreśla w wypowiedzi dla DVZ Dirk Engelhardt, prezes BGL, apelując o zwiększenie liczby kontroli, lepsze technologie i skuteczniejszą współpracę służb.
Konsekwencje dla rynku i pracowników
Nielegalny kabotaż nie tylko zagraża konkurencyjności uczciwych przewoźników, ale także, zdaniem niemieckiego rynku, pogłębia problem dumpingu socjalnego. Wskazuje się, że kierowcy spoza Unii Europejskiej wykonują przewozy po całej Europie za stawki znacznie niższe od lokalnych, co daje niemieckim zleceniodawcom nieuprawnioną przewagę kosztową. Według analiz różnica w kosztach pracy między polskim przewoźnikiem a niemiecką firmą średniej wielkości wynosi 380,5 mln euro rocznie na korzyść zleceniodawców korzystających z tańszej siły roboczej.
Dane z ostatnich miesięcy jasno pokazują, że nielegalny kabotaż w Niemczech jest zjawiskiem masowym, a brak jednoznacznej odpowiedzialności sprzyja utrzymaniu status quo. Mimo zwiększonych kontroli i nowoczesnych narzędzi weryfikacyjnych, problem tkwi w niedoskonałych przepisach, braku koordynacji między instytucjami oraz w niechęci części uczestników rynku do realnej weryfikacji legalności przewozów.
Zgodnie z art. 19 ust. 2a w związku z ust. 7 niemieckiej ustawy o ruchu drogowym (GüKG), złamanie przepisów regulujących kabotaż podlega w Niemczech następującym grzywnom:
- do 5 tys. euro dla przewoźnika (1 tys. euro za pierwsze naruszenie),
- do 20 tys. euro dla zleceniodawcy.