TransInfo

Polskie prawo jazdy dla Ukraińców. Czy trudno je wyrobić?

Ten artykuł przeczytasz w 8 minut

Szacuje się, że w Polsce pracuje nawet około 40 tys. kierowców zawodowych z Ukrainy. Trudno im się dziwić. Jak wynika ze wschodnich danych statystycznych, w ojczyźnie zarabiają blisko 600-1000 euro. W Polsce – nawet 2000. Tu jednak często spotykają się z zarzutami, że zdobywają prawo jazdy dużo łatwiej, niż Polacy. To prawda?

Potwierdzanie kwalifikacji kierowców zza wschodniej granicy wzbudziło w ostatnim czasie spore kontrowersje w mediach. „Rzeczpospolita” pisała m.in., że „Ukraińcy wyrabiają sobie w Polsce polskie prawa jazdy honorowane w całej UE. Weryfikacja wiedzy i umiejętności jest iluzoryczna”.

Pytani przez nas przedstawiciele szkół jazdy zastrzegają, że trudno mówić o tym, by wszyscy kierowcy ze Wschodu nie umieli prowadzić ciężarówek. Trudno również stwierdzić, by problem z niedoszkolonymi szoferami był coraz większy. Tym niemniej rzeczywiście, zdarza się, że na kurs z kwalifikacją wstępną przyspieszoną trafia osoba, która, delikatnie mówiąc, nie czuje się za kierownicą swobodnie.

– Wsiada do ciężarówki i prawie wylewu dostaje – opowiada obrazowo Paweł Żuchowski, właściciel Ośrodka Szkolenia Zawodowego ABC Szkolenia. – Okazuje się, że pewnie nigdy tak naprawdę nie siedział w takim samochodzie. Ale jeśli robi u nas kurs kwalifikacyjny, czyli 140 godzin, to wiemy, że chociaż te kilka godzin pojeździł na ciągniku siodłowym z naczepą. Od instruktora dostaje informację, jaki jest jego poziom. I, co ciekawe, zawsze widzieliśmy, że te osoby starają się. Próbują się douczyć, dokupują kilka godzin jazdy…

– Niestety, informacji o tym, jak kierowca jeździ, nie mamy po szkoleniu okresowym, bo tam są wyłącznie zajęcia teoretyczne – dodaje. Dlatego też w niektórych szkołach organizowane są… testy kierowców.

– Firma transportowa może nam zlecić, żeby w praktyce sprawdzić, jak jeździ potencjalny przyszły pracownik. Klient przyjeżdża do nas na dwie godziny, robimy mu testy z wiedzy ogólnej, potem wsiada do ciężarówki. Instruktor wystawia ocenę, sprawdza, czy ten człowiek w ogóle kiedyś siedział w takim pojeździe – tłumaczy Paweł Żuchowski. – Niestety, jak na razie mało osób się na to decyduje. Poziom świadomości u przedsiębiorców nie jest na razie tak wysoki, by zdawali sobie sprawę z tego, że dziś naprawdę trzeba sprawdzić, czy pracownik nadaje się do wyruszenia w trasę, czy nie. A potem jest zdziwienie, że kierowca ciężarówki nie umie jeździć.

Polska ma pewne obowiązki

Polskie firmy muszą korzystać z pracowników zza wschodniej granicy, bo na krajowym podwórku brakuje już chętnych. Brak kierowców ciężarówek jest do tego stopnia dotkliwy, że zauważyły go władze. Jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Infrastruktury, resort „wspólnie z Ministerstwem Edukacji Narodowej przywraca szkolenie zawodowe, natomiast proces tworzenia się nowych kadr jest długotrwały. Dlatego obecnie wciąż polskie firmy są zmuszone do angażowania kierowców z państw spoza Unii Europejskiej”.

I robią to. Na polskich drogach można trafić na szoferów z Wietnamu, Filipin, Białorusi, najczęściej jednak z Ukrainy. Kierowcy z tych dwóch ostatnich krajów mają o tyle łatwiej, że ich ojczyzny, „podobnie jak Polska, są stronami Konwencji o ruchu drogowym zawartej w Wiedniu w 1969 r., która wprowadza jednolite zasady zarówno ruchu drogowego, jak i uzyskiwania uprawnień do kierowania pojazdami” – tłumaczy resort w przesłanej do Trans.INFO informacji.

„Przepisy tej konwencji, a za nią także i przepisy polskiej ustawy o kierujących pojazdami wskazują, że Polska ma obowiązek uznawać prawa jazdy wydane przez kraje strony konwencji i wymieniać je na polskie prawa jazdy bez dodatkowego sprawdzania umiejętności i wiedzy. W tym zakresie konwencja nie przewiduje odstępstw od reguły” – dodaje.

Kilka obowiązków starosty

Nie oznacza to jednak, że procedura uzyskania polskiego prawa jazdy, a w dalszej kolejności – upoważnienia do tego, by wykonywać zawodowy przewóz towarów, jest prosta. Żeby pracować jako kierowca zawodowy w firmie transportowej, Ukrainiec musi uzyskać nadany w Polsce kod 95, czyli wpis w prawie jazdy, który zaświadcza, że może pracować w firmie transportowej. Na dodatek wpis musi być umieszczony w polskim prawie jazdy.

Jaką w związku z tym musi przejść procedurę?

Pół roku po uzyskaniu prawa stałego lub czasowego pobytu, każdy kierowca każdy z Ukrainy musi wymienić prawo jazdy na polskie. Musi wówczas, jak się dowiedzieliśmy w Wydziale Komunikacji Starostwa Powiatowego we Wrocławiu, złożyć wniosek o wymianę dokumentu, do którego dołącza zdjęcie oraz wypełnioną w języku ukraińskim zgodę na przetwarzanie danych. Niezbędne jest również dodanie tłumaczenia przysięgłego ukraińskiego prawa jazdy. Taki człowiek musi również udowodnić, że przebywa w Polsce legalnie, czyli na przykład przedstawić kartę pobytu.

Już na tym etapie, jak zapewnia Ministerstwo Infrastruktury, pojawia się pierwsza kontrola. Jego zdaniem starosta przed wydaniem polskiego prawa jazdy musi potwierdzić dane z zagranicznego prawa jazdy w organie, który je wydał. Jeżeli starosta sam nie jest w stanie ustalić, kto za to odpowiadał, wówczas wówczas prosi o pomoc polskie przedstawicielstwo dyplomatyczne. Jeśli okaże się, że dane z prawa jazdy są nieprawidłowe albo dokument jest fałszywy, wówczas kierowca nie może otrzymać polskich papierów.

Kluczowy – 10 września 2009 r.

Kolejnym krokiem, by wykonywać przewóz towarów, jest uzyskanie wspomnianego kodu 95. Niezbędne jest przedstawienie w Wydziale Komunikacji:
– prawa jazdy kat. C,
– Świadectwa Kwalifikacji Zawodowej
– orzeczeń – lekarskiego i psychologicznego.

Świadectwo Kwalifikacji Zawodowej kierowca dostanie tylko wówczas, gdy przejdzie stosowne szkolenie w naszym kraju. „Polska nie uznaje szkoleń specjalistycznych ukończonych na Ukrainie czy na Białorusi, a także nie uznaje badań do pracy na stanowisku kierowcy wykonanych w tych krajach. Szkolenia odbywają się w ośrodkach szkolenia i kończą się egzaminem przed komisją powołana przez Wojewodę” – zapewnia resort infrastruktury.

To, jakie szkolenie będzie musiał przejść kierowca, zależy od daty, kiedy uzyskał prawo jazdy. Jeśli udało mu się zrobić uprawnienia dla kategorii C przed 10 września 2009 r., wówczas wystarczy, że pójdzie na szkolenie okresowe, które trwa 35 godzin. Jak dowiedzieliśmy się w jednej z wrocławskich szkół jazdy, na tym szkoleniu są m.in. zajęcia dotyczące bezpieczeństwa jazdy i zabezpieczenia ładunków. Na koniec kierowca dostaje zaświadczenie, które pozwala mu wykonywać pracę w zawodzie przez 5 lat.

Z kolei jeśli uprawnienia zostały zdobyte po 10 września 2009 r., wówczas konieczne jest uczestnictwo w kursie na kwalifikację wstępną (jeśli nie ukończył 21 lat), albo na kwalifikację wstępną przyspieszoną. Kursy te trwają odpowiednio 280 albo 140 godzin i zawierają zarówno teorię (np. obsługa tachografów, czas pracy kierowcy, bezpieczeństwo na drodze), jak i zajęcia praktyczne w ruchu drogowym. Przeważają jednak zajęcia teoretyczne. 140-godzinny kurs na kwalifikację wstępną przyspieszoną, który dotyczy większości szoferów (bo mało który ma mniej niż 21 lat), ma aż 130 godzin teorii.

Od kilkuset złotych, do kilku tysięcy

Jak zauważa resort infrastruktury, poza obowiązkowymi, specjalistycznymi szkoleniami w ramach kwalifikacji wstępnej, które muszą przejść wszyscy kierowcy zamierzający pracować dla polskich firm transportowych, zarówno Polacy, jak i kierowcy z innych krajów oraz Ukraińcy muszą również, jak wszyscy, „regularnie uczęszczać co 5 lat na szkolenia okresowe”.

„Kierowcy ci muszą także regularnie odbywać badania psychologiczne i lekarskie do pracy na stanowisku kierowcy” – zapewnia resort. Dodaje przy tym, że „nie planuje zmian w kwestii potwierdzania kwalifikacji kierowców z zagranicy”.

Średnie koszty

  • wymiana prawa jazdy (z kodem 95) – 100,50 zł
  • szkolenie okresowe – 350 – 600 zł
  • kwalifikacja wstępna przyspieszona – ok. 2 – 3,5 tys. zł
  • kwalifikacja wstępna – ok. 3 – 7 tys. zł.

 

Różnice w cenach zależą od sposobów przeprowadzenia szkolenia. Jeśli jest to szkolenie przy stanowisku komputerowym, gdzie kurs jest odsłuchiwany, wówczas jest tańsze. Droższe, gdy prowadzi je trener. Podobnie – bardziej kosztowne są kursy, podczas których praktyka realizowana jest na ciągnikach siodłowych, z naczepą. Mniej kosztowne, gdy na symulatorach.

Źródło danych: szkoły jazdy

Fot. Pixabay/howerla/public domain | Wikipedia/Alex Maisuradze/CC BY-SA 3.0

Tagi