TransInfo

Fot. Państwowa Służba Graniczna Ukrainy/Facebook

Trudna sytuacja na wschodnich granicach. Przewoźnicy boją się eskalacji napięcia między kierowcami

Korki i kilkudniowe oczekiwanie na odprawę na granicach polsko-białoruskich i polsko-ukraińskich to rzeczywistość przewoźników od wielu tygodni. W obliczu nadchodzących świąt i pogarszających się warunków atmosferycznych sytuacja stała się jednak wyjątkowo uciążliwa. Doszły do tego opóźnienia w przepuszczaniu kierowców po ukraińskiej stronie. Przewoźnicy alarmują, że napięcie jest duże i nietrudno o eskalację konfliktu.

Ten artykuł przeczytasz w 6 minut

W ostatnich dniach polscy przewoźnicy wielokrotnie kontaktowali się ze zrzeszającymi ich związkami z prośbą o interwencję. Bałagan, utrudnianie pracy – to komentarze, które padają najczęściej.

Wielu kierowców boi się, że nie zdąży na święta do domu, są tacy, którzy przestrzegają, że jeśli sytuacja się nie poprawi, na granicy wybuchnie kolejny protest – potwierdza Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

Już w połowie grudnia ZMPD wysłało listy do wojewody lubelskiego i Krajowej Administracji Skarbowej apelując o “podjęcie wszelkich niezbędnych działań, które będą zmierzały do niezwłocznego usprawnienia odpraw celnych, zarówno na drogowych przejściach granicznych z Ukrainą, jak i Białorusią”.

Dwie doby czekania

W listach ZMPD wskazuje, że “w ostatnich tygodniach przewoźnicy uskarżają się na olbrzymie zatory jakie wytworzyły się na przejściach granicznych zarówno po ukraińskiej, jak i białoruskiej stronie, gdzie pojazdy ciężarowe stoją w oczekiwaniu na odprawę od 5 do 10 dni”.

I rzeczywiście. W poniedziałek w kolejce na białoruskiej granicy Kukuryki-Kozłowiczy stało 550 ciężarówek, w punkcie Bobrowniki-Bierestowica – 700 (dane z godziny 11.) – wynika z danych Białoruskiego Państwowego Komitetu Granicznego.

Po polskiej stronie na wyjazd na Białoruś w poniedziałek przed południem czekało się w Koroszczynie (Kukuryki) 40 godzin. W Bobrownikach – aż dwie doby – co podawała Straż Graniczna na stronie granica.gov.pl.

Kierowcy ciężarówek wyjeżdżający na Ukraine są w niewiele lepszej stuacji. W Korczowej czekają na odprawę prawie dobę (22 godziny). W Dorohusku 20 godzin, w Hrebennem – 15.

W ubiegły weekend sytuacja wyglądała jednak jeszcze gorzej, bowiem na przejściach na granicy polsko-ukraińskiej na wyjazd z kraju czekano nawet do 28 godzin. Na wjazd – blisko 21 godzin w Dorohusku i do 40 godzin w Hrebennem – podaje PAP powołując się na informacje z Służby Celno-Skarbowej.

W Zosinie, gdzie od czerwca br. odprawiane są również niewielkie ciężarówki o dmc do 7,5 tony wjazd do Polski był możliwy na bieżąco, zaś na wyjazd czekano do 4 godzin.

Problemy na granicy

Trudno o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, jaka jest przyczyna korków, w których kierowcy ciężarówek muszą czekać niekiedy po kilka dni. ZMPD we wspomnianych listach przytacza opinie przewoźników, którzy “obarczają przede wszystkim polskie służby graniczne, które – ich zdaniem – w niedostatecznym tempie wykonują swoje obowiązki służbowe”. Winy po stronie polskiej upatrują również zagraniczne stowarzyszenia przewoźników, tj. ukraiński ASMAP i białoruski BAMAP.

Z drugiej strony pojawiają się też głosy o opóźnianiu odpraw na przykład po ukraińskiej stronie. ZMPD przyznaje, że zgłaszający się w ostatnich dniach przewoźnicy skarżą na nowy system, który wprowadziła ukraińska strona, z myślą o usprawnieniu ruchu na granicy.

Mowa o Elektronicznej Kolejce Przekroczenia Granicznego dla samochodów ciężarowych eCherha, który miał umożliwić przewoźnikom dokładniejsze zaplanowanie przyjazdu na granicę, z uwagi na udzielanie precyzyjnej informacji o godzinie odprawy danego pojazdu.  Niestety w praktyce okazuje się, że system nie działa jak należy i wielokrotnie przesuwa podaną pierwotnie godzinę, doprowadzając do wyraźnych opóźnień – przyznaje ZMPD.

W mediach pojawiły się również informacje jakoby Ukraińcy nadawali pierwszeństwo wjazdu na terminal samochodom z płodami rolnymi i cysternom jadącym do Polski po paliwo.

Nawet jeśli przejście jest puste, ukraińskie służby nie puszczają samochodów pustych oraz z innymi ładunkami” – podaje “Rzeczpospolita”.

ZMPD nie chce komentować tych doniesień. Przyznaje jednak, że sytuacja na granicy pogorszyła się w okresie przedświątecznym, co zauważalne było rokrocznie, z uwagi na wzrost liczby przewożonych ładunków.

Do tego dochodzi pogorszenie warunków atmosferycznych, spadek temperatury powietrza i obfite opady śniegu, co powoduje, że oczekiwanie na odprawę graniczną przy braku odpowiedniej infrastruktury parkingowej i sanitarnej, staje się coraz trudniejsze do zniesienia” – wskazuje w liście do KAS i władz lokalnych.

Apeluje o usprawnienie odpraw celnych, bowiem “sytuacja ta może doprowadzić do eskalacji negatywnych nastrojów, a w szczególności do zorganizowania kolejnych protestów na granicy”.

Białoruś krytykuje Unię

Tymczasem sytuacja na wschodniej granicy (nie tylko polskiej, ale całej unijnej) staje się jednym z głównych tematów mediów propagandowych reżimów Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina.

Valentin Busko, przedstawiciel białoruskiego Państwowego Komitetu Granicznego przekonuje, że wina za opóźnienia na granicy leży wyłącznie po stronie europejskiej.

Przez granicę polską i łotewską przepuszczono tylko połowę samochodów ciężarowych. (…) W listopadzie strona litewska przyjmowała średnio 35 proc. normy (odniesienie do odprawianych ciężarówek przed wprowadzeniem sankcji – przyp. red.) – komentuje Busko.

Również Siergiej Syrankow, członek białoruskiego Stałego Komitetu Spraw Zagranicznych, ostro wypowiada się przeciwko krajom UE i nie widzi winy w trudnej sytuacji kierowców w służbach białoruskich.

Polacy i Litwini (…) palą ostatnie mosty dobrego sąsiedztwa. I nie tylko białoruska gospodarka, ale cała Unia Europejska odczuwa szkody z takich działań – przekonuje.

Tymczasem warto spojrzeć na dane dotyczące oczekiwania na odprawę po obu stronach wschodniej granicy UE.

Przykład? W poniedziałek na wszystkich przejściach na granicy litewsko-białoruskiej, na wjazd do Białorusi, czekały 2 tys. ciężarówek. Czas oczekiwania na przejściu Miedniki-Kamienny Łog wynosił 28 godz. (stoi 1150 ciężarówek), Soleczniki-Bieniakonie – 26 godzin (900 ciężarówek) – wynika z danych litewskiej Dyrekcji Punktów Kontroli Granicznej przy Ministerstwie Transportu. W przeciwnym kierunku na wszystkich przejściach na wjazd do UE od strony białoruskiej czekało ponad 3 tys. aut.

Kraje Unii Europejskiej przypominają, że trudna sytuacja na granicy to problem występujący już od blisko roku.

Już podczas ostatniego kryzysu na granicy z Białorusią w listopadzie Michał Deruś, przedstawiciel wydziału komunikacji Izby Administracji Skarbowej w Lublinie przekonywał, że polska służba celno-skarbowa nie odnotowała żadnych opóźnień w odprawach, a z Polski wyjeżdża „tyle pojazdów, ile jest w stanie przyjąć strona białoruska”. Strona polska zwracała również uwagę na fakt, że Białorusini od dłuższego czasu zwalniają tempo odpraw” – opisuje Artur Łysionok, redaktor rosyjskojęzycznego Trans.INFO.

Przypomnijmy, że pogorszenie sytuacji na granicy rozpoczęło się wraz z kryzysem migracyjnym w 2021 r., kiedy to białoruski reżim zaczął wspieranie gwałtownej, nielegalnej migracji obywateli m.in. Iraku, Syrii i Afganistanu przez wschodnią granicę Unii Europejskiej w Polsce, na Litwie i Łotwie.

Po ataku Rosji na Ukrainę doszły do tego obustronne sankcje, wprowadzone zarówno przez agresora, jak i UE, wymagające m.in. dokładniejszego sprawdzania ładunków przewożonych ciężarówkami.

Tagi