REKLAMA
360 Pay

AdobeStock

Problemy polskich przewoźników na Białorusi. Utknęły tam ciężarówki z towarami za 200 mln zł

Odsłuchaj artykuł

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Około 1,3 tys. polskich pojazdów – głównie ciężarówek – utknęło na Białorusi po zamknięciu granicy w Kukurykach-Kozłowiczach. Choć Ministerstwo Infrastruktury zapewnia o gotowości pomocy kierowcom, przewoźnicy alarmują o gigantycznych kosztach i paraliżu procesów logistycznych.

Za tym tekstem stoi człowiek - nie sztuczna inteligencja. To materiał przygotowany w całości przez redaktora, z wykorzystaniem jego wiedzy i doświadczenia.

Zamknięcie granicy polsko-białoruskiej 12 września 2025 r., w związku z ćwiczeniami wojskowymi Zapad-25, wywołało ogromne zamieszanie i komplikacje w branży transportowej. Według danych Straży Granicznej, na terytorium Białorusi pozostało ok. 1,3 tys. polskich pojazdów – ciężarówek i autobusów.

Ministerstwo Infrastruktury deklaruje gotowość pomocy w umożliwieniu powrotu do Polski polskich kierowców, którzy po 11 września pozostali na terytorium Białorusi. W tym celu pozostajemy w bieżącym kontakcie z MSWiA, MSZ, Strażą Graniczną, KAS oraz organizacjami przewoźników drogowych” – poinformowała rzeczniczka resortu Anna Szumańska w oświadczeniu przesłanym PAP.

Termin ponownego otwarcia przejść granicznych nie został określony. Według Marcina Kierwińskiego, ministra spraw wewnętrznych, „rząd przywróci ruch, gdy bezpieczeństwo Polaków będzie w pełni zagwarantowane”.

Głos w sprawie przewoźników zabrał dziś m.in. Krzysztof Bosak, wicemarszałek sejmu i Rafał Mekler, prezes Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu,  nie szczędząc słów krytyki wobec decyzji rządu.

Zamknięcie granicy dla kołowego ruchu  towarowego w żaden sposób naszego bezpieczeństwa nie podnosi (…), natomiast powoduje idące w miliony straty u Polskich przewoźników. Jedna stojąca, niepracująca ciężarówka, jedna naczepa wożąca towary to 350 euro start dziennie, jedna chłodnia to 1000 euro strat dziennie” podnosi Krzysztof Bosak.

“Mówi się o 1-1,5 tys. ciężarówek. Ja stawiam, że to jest ok. 200 mln zł w pojazdach i towarze” – podkreśla Rafał Mekler.

 

“Zakładnicy” politycznego sporu

Sytuację komplikuje fakt, że kierowcy, którzy wjechali na Białoruś, nie mogą skorzystać z innych przejść granicznych. Zgodnie z tamtejszym prawem, muszą wrócić tą samą drogą, którą wjechali – czyli przez zamknięty Koroszczyn.

Przewoźnicy, którzy zostali na Białorusi, są w pułapce, bo nie mogą wyjechać żadnym innym przejściem. Dostarczają towar do przygranicznych centrów logistycznych i muszą wrócić tym samym przejściem” – wyjaśnia dr Anna Brzezińska, rzeczniczka ZMPD.

Straż Graniczna podała, że tuż przed zamknięciem granicy przez przejście w Kukurykach-Kozłowiczach wjechało 628 polskich ciężarówek, a w sumie – według strony białoruskiej – w kraju pozostały 1453 pojazdy z Polski.

Gigantyczne koszty dla przewoźników

Każdy dzień postoju oznacza realne straty finansowe. ZMPD szacuje, że koszt jednej stojącej ciężarówki wraz z kierowcą przekracza 450 euro dziennie. To szczególnie dramatyczne dla małych firm, w których właściciel sam siada za kierownicą.

Słyszymy dramatyczne opowieści, że kierowcy, którzy są jednocześnie właścicielami małych firm transportowych, mogliby wrócić do Polski, ale koczują w ciężarówce, bo nie chcą zostawiać samochodu po białoruskiej stronie. To ich jedyne źródło utrzymania i nie zostawią pojazdu bez opieki” – dodaje dr Brzezińska.

Branża apeluje o systemowe rozwiązania

Na nadzwyczajnym posiedzeniu ZMPD z udziałem przedstawicieli rządu przewoźnicy wskazywali, że informacja o zamknięciu granicy pojawiła się zbyt późno, by w pełni przygotować się do sytuacji.

Procesy transportowe zaczynają się dużo wcześniej i dużo później się kończą. Co ma zrobić przewoźnik z podjętym już towarem, którego nagle nie może dostarczyć do końcowego odbiorcy? Umowy nadal obowiązują, a zamknięcie granicy powoduje duże kary umowne” – zaznaczyła rzeczniczka ZMPD cytowana w komunikacie związku.

Jednocześnie przewoźnicy ostrzegają przed konsekwencjami długofalowymi. 

Polskie ładunki odbierają już przewoźnicy z innych państw, a my nadal nie wiemy, kiedy będziemy mogli znowu ruszyć na Wschód” – dodaje Brzezińska.

Perspektywy na najbliższe dni

Białoruś wydłużyła legalny okres pobytu pojazdów do 27–28 września. Jednak jeśli granica pozostanie zamknięta, problem będzie narastał z każdym dniem.

Dziś naszym głównym celem jest ściągnięcie wszystkich pojazdów i kierowców do Polski. Następny krok to ponowne otwarcie granicy” – mówi dr Anna Brzezińska.

Dla wielu firm transportowych te dni mogą zaważyć na przyszłości. Sytuacja na granicy pokazała, jak bardzo polski sektor TSL jest podatny na nagłe decyzje polityczne i geopolityczne napięcia.

 

Tagi: